23 listopada 2012 r.
Mayotta
Z samego rana porządne francuskie jedzenie. Stół szwedzki, wędlina, ser, dżemy, jogurty i owoce. . Wbrew ostrzeżeniom pracowników hotelu postawiamy jechać na plażę Sazilay,gdzie żółwice morskie składają jajka. Pracownice hotelu twierdziły że Mayotta jest bardzo niebezpieczna a na plaży mogą nas napaść i nawet zamordować. Nie bardzo dajemy wiarę tym opowieściom, ale na wszelki wypadek wszystkie wartościowe przedmioty zostawiamy w hotelu w sejfie. Ruszamy na postój taxi-brousses. Tam o 8.00 ruszamy w drogę z bardzo sympatycznym kierowcą. Naszym celem podróży jest Moutsamoudou. Po drodze samochód zatrzymuje żandarmeria. Sprawdzają nasze dokumenty, pytają gdzie jedziemy. Stwierdzają że plaże Sazile są piękne i warte zobaczenia oraz, że tylko trochę niebezpieczne. Kierowca podwozi nas do punktu startowego trasy turystycznej. Umawiamy się z nim o godzinie 15 na powrót. Ruszamy brzegiem oceanu. Droga prowadzi albo po plaży albo wysokim nasypem. Musimy się wspinać. Jest bardzo gorąco. Droga nie jest trudna, ale jest dużo kamieni. Mijamy mnóstwo baobabów. Ale są inne niż na Madagaskarze. Bardzo grube z ogromnymi konarami. Przypominają te afrykańskie. Po drodze mijamy liczne jaszczurki które umykają nam spod nóg. Jesteśmy same na trasie. Raz idziemy górą, a raz plażą. Plaże i zatoczki malownicze, a ich urodę podkreśla całkowity spokój i pustka . Plaże są w poprzek poorane tak jakby przejechał po nich czołg. Są to ślady żółwic, które czołgały się po plaży, by w najodleglejszym miejscu od wody złożyć jaja. Wykopują one ogromne doły składają tam jaja i zasypują je tworząc górki. Plaże są usiane takimi dołami i górkami. Jest to znak że żółwice poskładały tam jaja. Natomiast ślady ich marszu po plaży świadczą o tym ile żółwic ostatniej nocy składało jaja na tej plaży. Pluskamy się w morzu. Woda jest ciepła jak w wannie. Właściwie mogłaby być trochę chłodniejsza, bo po marszu w takim upale przyjemniej byłoby się ochłodzić. Woda jest wyjątkowo słona, a przecież to ocean a nie morze. Każda plaża jest inna. Różnią się kolorem piasku.i składem, ale wszystkie są tak nagrzane, że piasek gdy wpadnie do sandała to parzy. Wspinamy się znów w górę. W pewnym momencie słyszymy znajome chrumkanie. To na drzewie siedzą lemury. maki Patrzą na nas swoim zdziwionym wzrokiem. Znowu droga przez las. W pewnym miejscu spotykamy mnóstwo wydm o różnych kolorach piasku- brązy, czerwienie bordo, czarne. Są bardzo malownicze, przypominają Charamel na Mauritiusie ,W pewnym momencie schodzimy na ogromną długą piaszczystą plażę z drobniutkim piaskiem.Jest na niej mnóstwo śladów nocnej działalności żółwic. Ta plaża to ich ulubione miejsce na składanie jaj. Brzegi plaży są całe skopane. Właściwie są tam tylko leje i górki. Rosnące drzewa mają podkopane korzenie. To też skutek działalności żółwic.Na plaży znajdujemy malutkiego świeżo wyklutego żółwika. Niestety jest martwy nie zdążył do wody. Jest nam bardo przykro. Zbieramy muszelki na plaży i kapiemy się. Musimy wracać, bo nie zdążymy na tax-brousse. Na plaże przyjeżdżają trzy motorówki z dziećmi.Robi się gwarno. Jeden z opiekunów radzi nam iść dalej drogą zamiast wracać z powrotem decydujemy się iść dalej, Znowu droga przez las.pod górę. Jesteśmy wykończone. Upał bardzo daje się we znaki. Mijamy liczne drzewa mango ale owoce nie są jeszcze dojrzałe. Próbujemy -są kwaśne. W pewnym momencie Lidka dostrzega ogromny owoc Jack- fruita. czyli drzewa chlebowego. Za pomocą drąga strąca go na ziemię, Owoc jest ogromny waży około 3 kilogramów. Próbujemy dobrać się do środka.Mamy tylko mały scyzoryk. Z najeżonej krótkimi kolcami skórki wydobywa się biała kleista masa. Usiłujemy rozbić owoc o kamień ale bezskutecznie. W końcu upaćkane białą kleistą masą poddajemy się. Idziemy dalej. Nie widać końca drogi.W końcu w oddali pojawiają się dachy domów. Ale to jeszcze godzina drogi. Mijamy plantację bananów. Też niestety niedojrzałe. W końcu docieramy do osady Dapani. Tu spragnione rzucamy się na zimną colę i tonic. Mamy pół godziny, by dotrzeć na miejsce spotkania z naszym kierowcą taxi-broussa. Na drodze nie ma praktycznie ruchu.W końcu łapiemy okazję. Kierowca podwozi nas na przystanek w Moutsamoudou. Po kilku chwilach podjeżdża nasz taksówkarz.Po drodze ucinamy sobie pogawędkę z taksówkarzem. Zmęczone, brudne wracamy do hotelu, Po krótkim czasie ruszamy na miasto. Trochę łazikujemy a potem ruszany na kolację do restauracji rybnej Maona. Restauracja uchodzi za jedną z najlepszych na wyspie. Rzeczywiście dania są pyszne ale ceny też odpowiednie.
 |
co chwila wzdychałyśmy z zachwytu |
 |
piękna pogoda, zieleń i ocean |
 |
Na Mayotcie są baobaby afrykańskie |
 |
to zupełnie inny gatunek niż rosnące na Madagaskarze |
 |
pod drzewami leżały owoce baobabu |
 |
kolorowy ptaszek dał się sfotografować |
 |
widoki marzenie |
 |
potężny baobab |
 |
wędrówka szlakiem |
 |
bliźniaki? |
 |
kolejna piękna zatoczka |
 |
jaszczureczki uciekały nam spod nóg |
 |
cóż to za kowboj |
 |
Lidka rusza do walki z przeciwnościami losu |
 |
przepiękne kwiaty
|
 |
widoki wspaniałe |
 |
kamienista plaża |
 |
takie plaże to marzenie |
 |
fragmenty muszli znalezione na plaży
|
 |
to nie są ślady czołgów a żółwic |
 |
plaża dzika plaża.... |
 |
spacer dziką plażą |
 |
zawartość owocu baobabu |
 |
kolorowa ziemia |
 |
kolorowa ziemia |
 |
Temida wyważa racje stron |
 |
na czarnej plaży też grasowały żółwice |
 |
wykopane doły to ślady działalności żółwic |
 |
badanie ciepłoty wody |
 |
piaszczysta wyspa |
 |
samotne drzewo i bezkres oceanu |
 |
ślady działalności żółwic |
 |
na tej plaży też w nocy były żółwice |
 |
baobab potrójny |
 |
plaża marzenie |
 |
mały żółwik nie zołał dotrzeć do wody |
 |
pod baobabem |
 |
lemur maki zdziwiony naszą obecnością |
 |
czyżby chciał powiedzieć "witam panie" |
 |
jeszcze jedna plażą |
 |
tutaj żółwic było wiele |
 |
na Majotcie są też góry |
 |
droga wiodła raz plażą raz górami |
 |
żółwice podkopały korzenie drzew |
 |
takie dziury wykopują żółwice |
 |
Lidka walczy z owocem jackfruita |
 |
to drzewo niechybnie się przewróci podkopane przez żółwie |
 |
na twardym podłożu korzenie rosną na wierzchu |
 |
piękna zatoka |
 |
niestety banany były niedojrzałe |
 |
widok na zatokę |
 |
tak wyglądałyśmy po wycieczce |
 |
szczęśliwa Lidka z Coca Colą |
 |
kolorowe owoce i kolorowe sprzedawczynie |
 |
na ulicy Mamoudzou |
 |
owoce sprzedawane na ulicy |
 |
wieczór w marinie |
 |
spotkany rastafarianin |
 |
w porcie |
 |
Stolica Mayotty to Mamoudzou |
 |
szczęśliwe po szczęśliwym dniu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz