 |
świątynia tamilska |
27 listopada 2012 r. Reunion
Wstajemy głodne i ruszamy do sklepu po zakupy na śniadanie. Nie korzystamy z hotelowego, bo za kawałek bułki z dżemem każą sobie płacić 8 euro od osoby. Jest godzina ósma, a wszystkie sklepy spożywcze zamknięte. L.Eclerc dopiero od 8.30. Musiałyśmy wyglądać jak kupa nieszczęścia, bo jakaś kobieta zaczepiła nas i pokazała gdzie możemy kupić coś na śniadanie. Sklep z pieczywem wyglądał imponująco, a dla takich zgłodniałych osób to po prostu raj. Kupiłyśmy bułki z nadzieniem i serek. Szczęśliwe wracamy do hotelu śniadanko i ruszamy na zwiedzanie Saint Denis. Zamawiamy w recepcji na 15 taksówkę na lotnisko. Zwiedzamy stolicę Reunionu. Jest to bardzo kameralne miasto położone nad zatoką i rozpościerające się wysoko w górę. Ma bardzo charakterystyczna zabudowę tzw. kreolską. Są to śliczne drewniane domki, bogato zdobione. W Saint Denis są to nawet ogromne wille.. Odwiedzamy tamilską świątynie, bardzo kolorową z pięknymi rzeźbami bóstw. Potem kolej na świątynię chińską, wielki meczet i katedrę. Ta ilość świątyń wskazuje jaka jest wielokulturowość Reunionu. Robimy zakupy i wracamy do hotelu. Tu okazuje się, że nie do końca zrozumieliśmy się z recepcjonistą, bo on zamówił taksówkę na pierwszą. Zamawia więc po raz drugi. Ruszamy na lotnisko. Tu zaczyna się następny problem. Nie możemy wsiąść na pokład samolotu lecącego na Mauritius, ponieważ nie mamy elektronicznego biletu na wylot z tego kraju. Pokazujemy rezerwację biletu na Seszele. To nie wystarcza. Wreszcie pozwalają nam lecieć. Zobaczymy co będzie jutro z biletami na Seszele. Lot z Reunionu na Mauritius to tylko 45 minut. Tu szybciutko załatwiamy formalności Nikt nas na szczęście nie pyta o bilet wyjazdowy. Znajdujemy hotel i szukamy taksówki. Mafia taksówkowa na lotnisku chyba działa wszędzie. Żądają od nas 600 rupii . My dajemy 300 i w końcu taksówkarz wiezie nas za 400 rupii. Mieszkamy w pięknym małym hoteliku rodzinnym. Wszędzie pełno kwiatów i bardzo mili właściciele. Pomagają nam znaleźć na jutro transport do Port Luiz, bo Lidka chce poszaleć na zakupach. Wypijamy miejscowe piwko i do spania.
 |
meczet znajował się koło naszego hotelu |
 |
barwy targ |
 |
warzywa na tergu |
 |
Bóg Genejsza |
 |
detale ze świątyni tamilskiej |
 |
Lidka kupuje mango
|
 |
w świątyni buddyjskiej |
 |
barwne detele ze świątyni |
 |
pogawędka przy kawie |
 |
wnętrze meczetu |
 |
wmętrzeświatyni bussyjskiej |
 |
armaty na wybrzeżu Saint Denis |
 |
Dodaj napis |
 |
Monument upamiętniający reunionczyków
poległych w I wojnie światowej |
 |
muzeum i pomnik Leona Dierx |
 |
w ogrodzie botanicznym |
 |
rezydencja w stylu kreolskim |
 |
Choinka bożenarodzeniowa w ogrodzie
botanicznym |
 |
palmy w ogrodzie botanicznym
 |
fioletowe lilie wodne |
|
 |
w ogrodzie botanicznym
 |
świeże, słodkie mango |
|
 |
ulica w Saint Denis |
 |
pięknie kwitły drzewa |
 |
na ulicy |
 |
lotnisko Rolanda Garrosa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz