poniedziałek, 14 stycznia 2013

27 listopada 2012 r. Reunion

świątynia tamilska


27 listopada 2012 r. Reunion

 Wstajemy głodne i ruszamy do sklepu po zakupy na śniadanie. Nie korzystamy z hotelowego, bo za kawałek bułki z dżemem każą sobie płacić 8 euro od osoby. Jest godzina ósma, a wszystkie sklepy spożywcze zamknięte. L.Eclerc dopiero od 8.30. Musiałyśmy wyglądać jak kupa nieszczęścia, bo jakaś kobieta zaczepiła nas i pokazała gdzie możemy kupić coś na śniadanie. Sklep z pieczywem wyglądał imponująco, a dla takich zgłodniałych osób to po prostu raj. Kupiłyśmy bułki  z nadzieniem i serek. Szczęśliwe wracamy do hotelu śniadanko i ruszamy na zwiedzanie Saint Denis. Zamawiamy w recepcji  na 15 taksówkę na lotnisko. Zwiedzamy stolicę Reunionu. Jest to bardzo kameralne miasto położone nad zatoką i rozpościerające się wysoko  w górę. Ma bardzo charakterystyczna zabudowę tzw. kreolską. Są to śliczne drewniane domki, bogato zdobione. W Saint Denis są to nawet ogromne wille.. Odwiedzamy tamilską świątynie, bardzo kolorową  z pięknymi  rzeźbami bóstw. Potem kolej na świątynię chińską, wielki meczet i katedrę. Ta ilość świątyń wskazuje jaka jest wielokulturowość Reunionu.  Robimy zakupy i wracamy do hotelu. Tu okazuje się, że nie do końca zrozumieliśmy się z recepcjonistą, bo on zamówił taksówkę na pierwszą. Zamawia więc po raz drugi. Ruszamy na lotnisko. Tu zaczyna się następny problem. Nie możemy wsiąść na pokład samolotu lecącego na Mauritius, ponieważ nie mamy elektronicznego biletu na wylot z tego kraju. Pokazujemy rezerwację biletu na Seszele. To nie wystarcza. Wreszcie pozwalają nam lecieć. Zobaczymy co będzie jutro z biletami na Seszele. Lot z Reunionu na Mauritius to tylko 45 minut. Tu szybciutko  załatwiamy formalności Nikt nas na szczęście nie pyta o bilet wyjazdowy. Znajdujemy hotel i szukamy taksówki. Mafia  taksówkowa na lotnisku chyba działa wszędzie. Żądają od nas 600 rupii . My dajemy 300 i w końcu taksówkarz wiezie nas za 400 rupii. Mieszkamy w pięknym małym hoteliku rodzinnym. Wszędzie pełno kwiatów i bardzo mili właściciele. Pomagają nam znaleźć na jutro transport do Port Luiz, bo Lidka chce poszaleć na zakupach. Wypijamy miejscowe piwko i do spania.


meczet znajował się koło naszego hotelu

barwy targ





warzywa na tergu
Bóg Genejsza

detale ze świątyni tamilskiej
Lidka kupuje mango


w świątyni buddyjskiej

barwne detele ze świątyni
pogawędka przy kawie


wnętrze meczetu

wmętrzeświatyni bussyjskiej

armaty na wybrzeżu Saint Denis


Dodaj napis

Monument upamiętniający reunionczyków
poległych w I wojnie światowej

muzeum i pomnik Leona Dierx

w ogrodzie botanicznym

rezydencja w stylu kreolskim

Choinka bożenarodzeniowa w ogrodzie
botanicznym


palmy w ogrodzie botanicznym


fioletowe lilie wodne



w ogrodzie botanicznym


świeże, słodkie mango

ulica w Saint Denis
pięknie kwitły drzewa



na ulicy
lotnisko Rolanda Garrosa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz