niedziela, 7 grudnia 2014

3 grudnia 2014 r. Kuba



3 grudnia 2014 r. Kuba
Nie zamówiłyśmy śniadania u gospodyni, więc szukamy w mieście.Wszystko jeszcze zamknięte. W końcu znajdujemy coś otwartego. Szybko zjadamy tortillę i pizzę i zanurzamy się w gąszczu uliczek. Wczoraj do późnej nocy słychać było śpiewy . Odwiedzamy Plaza Mayor najpiękniejszy plac. Przy placu stoi katedra. Niestety jeszcze zamknięta. Zachodzimy do muzeum miejskiego i muzeum romantyzmu. Bardzo nam się podoba muzeum romantyzmu. Pokazuje ono wnętrza  domu z tego okresu. Są nadzwyczaj wysmaczone. Piękne meble, żyrandole, porcelana. W mieście są też schody trochę przypominają hiszpańskie z Rzymu, ale  zdecydowanie gorsza wersja. Nadzwyczajna jest atmosfera miasta. Od samego rana wszędzie pełno grajków. Salsa,samba, chacha, i inne  latynoskie rytmy. Jest bardzo energetycznie. Niesamowite miasto. To trzeba przeżyć. Zachodzimy do Casa Musica, a tam tańczą salsę. Ale jak. Minimum  ruchu, a całe ciało w ruchu. Z tym trzeba się urodzić. To nie nasze zimnoklimatyczne ciała.Tu spotykamy 4 facetów z Polski. Zaczepiają nas słysząc, że rozmawiamy po polsku. Pływają katamaranem wokół Kuby. Ucinamy miłą pogawędkę.W południe odbieram samochód z parkingu i opuszczamy Trynidad.Trochę nam szkoda. Niezwykłe miasto. Wprawdzie  jest dużo turystów, ale atmosfera niezwykła.Ruszamy do Camaguel. Daleka droga. Drogi na Kubie nie są najgorsze.Przede wszystkim jest niewielki ruch. Wprawdzie po drogach poruszają się jeźdźcy na koniach, furmanki, ale to w biały dzień nie stanowi przeszkody. Po drodze zatrzymujemy się w restauracji by coś przekąsić. Zaparkowanych jest wiele autobusów. Lidka uważa, że to dobre miejsce. Niestety, okazuje się, że tam gdzie są wycieczki nie zawsze jest smacznie. Zamawiamy rybę. Jest paskudna. Oddajemy ją psom, które czekają pod stołem. Oczywiście zgodnie z tradycją kubańską rachunek z błędami na korzyść Kubańczyków. Ruszamy w dalszą drogę. Do Camaguey docieramy o wpół do piątej. Już na rogatkach przejmuje nas chłopak na rowerze, i pyta czy nie potrzebujemy  miejsca do spania . Pokazuje drogę do "centro historico". Zgrzany  , spocony jak mysz kościelna doprowadza nas do miejsca,  gdzie można wynająć pokój. Jest to ich chwyt, ale nam bardzo pomocny. Zaprowadza nas na prywatną kwaterę. Decydujemy się zostać. Panowie wnoszą nasze walizki na dach domu, gdzie znajduje się nasz pokój. Zaczynamy zwiedzać miasto. Jest zupełnie inne niż poprzednie. To miasto ma bardzo pokręcone uliczki. Ciągle się gubimy. Robi się ciemno, ale my łazimy po mieście. Jutro rano wstajemy wcześnie, by zwiedzić resztę i jak najwcześniej wyjechać do Hawany.
w muzeum romantyzmu


urocze puste uliczki Trynidadu

w muzeum romantyzmu

dachy Trynidadu

to nie dziki zachód to Kuba

to jest ważny  środek transportu

pojazd podjechał

gitarzysta przed katedrą

schody ale nie Hiszpańskie

mijałyśmy płonący las

to naprawdę budzi grozę

to popularny środek transportu

po drodze piękne widoki

jak się nie zatrzymać by zrobić zdjęcie

salsa to taniec zmysłów

plantacja trzciny cukrowej

Piękny wieczór w Camaguey

Kościół przy Trocadero

fajna ławeczka z zakochaną parą

murale są tu wszędzie

Dodaj napis


malowniczy domek w Trynidadzie

na ulicy

ale fajne bryki też są

to też zabytek

Dodaj napis

uliczki Trynidadu

chwila odpoczynku przy cygarze

wszystko wymuskane

muzyka rozbrzmiewa od samego rana

Plaza Mayor

w muzeum romantyzmu

to jest nocnik

w muzeum romantyzmu

piękna porcelana

ówczesna ubikacja

ciekawy żyrandol

na ulicy granie od samego rana

uczennica w szkole

a tu pionierka

uliczka Trynidadu

uczeń szkoły, do której zajrzałyśmy


ten też mi się podoba

kubańczycy to mix wszystkich ras

ulice są tak zbudowane że ścieki są na środku

śliczne zakątki

wio koniku!!


oni rodzą się w rytmie salsy

Dodaj napis

tu też zespól zgrany

jeden z muzyków

rosyjska wódka Poliakov

widok na dolinę cukrową

teatr w Camguey

która z nas wyszła z fal?

Che wiecznie żywy

plac Trocadero


wieczór w Camaguey

wszędzie są murale

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz