piątek, 15 stycznia 2016

10-11 października 2009 Namibia damarland

10 - 11 października 2009 Namibia

Kraina Damarland



10 października

Poranek marzenie. Jednak nie obyło się bez przygód. Teraz Francuzi nie mogą wyjechać z kanionu. Bartek dzielnie im pomaga wyciągając za pomocą naszego samochodu. Wczesnym rankiem robimy sesję zdjęciowa kanionu. Jest tu tak cudnie i dziko i na dodatek pusto. Chyba najpiękniejszy kamping jak odwiedziliśmy do tej pory. Kolejny dzień w drodze. Jedziemy obejrzeć Fingerklip, czyli "Skalny Paluch". Jest to, upraszczając, mniej więcej coś podobnego do naszej polskiej "Maczugi Herkulesa". Po drodze zjeżdżamy do Twylfontein, aby zobaczyć datowane na ponad 2000 lat piktogramy wykonane przez szamanów ludu San (znanych nam jako buszmenów). Zobrazowano tam nie tylko zwierzęta lądowe, ale także foki i pingwiny, co wskazuje na to, iż lud ten zamieszkiwał olbrzymi obszar od środka lądu (piktogramy w Zimbabwe), aż po brzeg oceanu.  Docieramy także na teren dawnej aktywności wulkanicznej, gdzie zwiedzamy tzw. "Organy" - skały pochodzenia wulkanicznego, które uformowały się w ściany wyglądem przypominające piszczałki wielkich organów. Dalej znajduje się "Spalona Góra". Jest to bardzo oryginalne miejsce, gdyż wspomniana góra w przeciwieństwie do żółtych i czerwonych wzniesień wokół jest niemal całkowicie czarna. Ziemia uległa spopieleniu w wyniku wysokiej temperatury przepływającej pod nią magmy.  Później docieramy do Skamieniałego Lasu. Las powstał ok. 260 mln lat temu, tworzą go porozrzucane skamieniałe pnie prastarych drzew, przodków tzw. welwiczii wielkiej - rośliny żyjącej setki lat. Nie wiadomo skąd dokładnie pochodzą pnie, jednak udało się ustalić, że zostały tutaj przyniesione przez lodowiec. Prawdopodobnie w wyniku działania temperatury, ciśnienia, słońca i nacisku lodowca drzewa zaczęły wymieniać się cząsteczkami ze startymi na pył skałami, w efekcie czego drzewa częściowo zamieniły się w kamień.  Krótko przed zachodem słońca docieramy do skały Fingerklip. W okolicy znajdują się dwa lodge. Oba pięknie położone na wysokich wzgórzach, z których można oglądać panoramę przypominającą widoki westerny. Jedziemy do pierwszego. Wjazd pod górę budzi grozę. Wydaje się, że jedziemy po pionowej skale. Ale  Bartek świetny kierowca radzi sobie znakomicie. Okazuje się, że mają  komplet gości. Teraz niestety trzeba zjechać. Zbyszek wysiada, by sfilmować ten zjazd. My z Mikołajem mamy dusze na ramieniu, ale nadrabiamy minami. Na szczęście nie taki straszny diabeł.  Zjazd prawie pionowy. Nie widać nic przed maską, ale samochód się stoczył. Modliliśmy się tylko, by nic nie jechało z przeciwka bo droga jest tylko dla jednego samochodu. Ale udało się. W drugim lodgu zatrzymujemy się na noc. My nocujemy w Ugab Terrace Lodge. Zlokalizowany jest na szczycie góry, zaś podjazd bez użycia samochodu z napędem 4x4 jest niemożliwy.  Na terenie campingu   potknęłam się i skręciłam nogę w kostce. Noga mi spuchła.  Nie wiem jak to będzie jutro.






pictogramy w Twyfontain

petroglify w Twyfontain

Dodaj napis

Dodaj napis

Fingerklip


kamienne organy

organy

Dodaj napis

organy

księżycowy  krajobraz




welwiczia wielka  endemit Namibii

skamieniały pień

skamieniałe fragmenty lasu

Fingreklip

piękna panorama w  lodgu

ostańce jak w Monument Valley

nagroda za dobrą jazdę




11 października

Następnego dnia podążamy w kierunku oceanu. Jesteśmy w krainie plemiona Damar  Po drodze odwiedzamy masyw Branderberg z najwyższym szczytem Namibii, w okolicy którego znajdują się kolejne petroglify i najsłynniejszy afrykański petroglif "Biała Dama". Ja niestety nie idę w góry. noga  jest spuchnięta i kuśtykam. Idą tylko panowie z przewodnikiem.  Po 40 minut drogi wśród skał i upału docierają do celu. Obraz znów przypomina te z Zimbabwe. Jest to tak naprawdę mężczyzna w stroju rytualnym, mylnie określony przez swojego odkrywcę jako kobieta. Przypuszcza się, że jest to młody mężczyzna podczas pierwszego polowania, gdyż tylko mężczyźni ludu Damar uczestniczyli w polowaniach. Przejeżdżamy przez wiele stref krajobrazowych. panowie są rozczarowani  białą damą. Natomiast góry piękne, ale taki skwar, że lepiej jest siedzieć w cieniu Po horyzont mamy wielką, niezagospodarowaną przestrzeń, zróżnicowaną kolorystycznie. Kolory zmieniają się od czerwieni, przez żółć, aż do czerni. Krajobraz zupełnie inny. Nie wiemy czy horyzont znajduje się na  oceanie czy to  ląd. Kolory takie jak kolor wody. Teraz rozumiemy dlaczego statki się rozbijają w tym miejscu. Gdy patrzy się bez urządzeń  można mieć wrażenie, że wszędzie jest woda, a potem się okazuje, że wpadamy na mieliznę. Późnym popołudniem silne podmuchy wiatru uświadamiają nam, że znaleźliśmy się nad Atlantykiem, w samym środku Wybrzeża Szkieletów. Rezygnujemy z campingu na 108 mili. Wybrzeże Szkieletów jest oznaczone w milach, licząc od Swakopmund na północ. Interesujące miejsca określa się  nie nazwami własnymi, lecz właśnie wspomnianymi milami. Zniechęca nas pustkowie i bardzo silny wiatr. Znajdujemy bardzo pomysłowo zorganizowany camping w Henties Bay. Camping  jest super wyposażony. każde stanowisko posiada swój węzeł sanitarny kuchnia, zlewozmywak, pralnia, ubikacja i łazienka.  Jest super czysto.

takie zabawki to się ceni

po drodze mijaliśmy strusia

Góry Brandenberg

Damarland

Piękne formacje skalne

przed sklepem w niedzielny poranek

jaszczureczka

jakiś gryzoń chyba góralka skalna

Góry Brandenberg

najważniejszy pertroglif Biała Dama

Góry Brandenberg

Góry Brandenberg
kierunek camping na 108 mili lub Hentisbaai
camping na 108 mili

jedziemy na wybrzeże szkieletów
księżycowy
 krajobraz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz