3 listopada 2019
Bogota
Budzę się o 6. Marcin siedzi i pisze coś na laptopie. Idziemy na śniadanie. Wybór duży, więc można się najeść. Postanawiamy najpierw pojechać do dzielnicy Usaquem. Tam w niedzielne poranki jest targ rzemiosła. Taksówką dojeżdżamy na miejsce. Jest to odległa dzielnica niedawno przyłączona do Bogoty. Była kiedyś małym miasteczkiem. Widać piękne stare pokolonialne budynki. Gdy jedziemy taksówką zauważamy, że część ulicy jest odgrodzona dla biegaczy i rowerzystów. W Kolumbii w weekendy ludzie uprawiają w ten sposób sporty. Okazuje się, że targ się dopiero rozkręca. Idziemy na kawę. Jest coraz więcej sprzedawców i kupujących. Bardzo dużo fajnych rzeczy i wyrabianych przez miejscowych. Kupujemy pamiątki, żartujemy ze sprzedawcami. Jakoś się porozumiewamy. Jest wielu sprzedawców oferujących wyroby z marihuany. Oczywiście jest to marihuana lecznicza. Bardzo zaskoczyły nas kapcie sprzedawane w różnych kolorach wyglądające jak ludzkie stopy. W rzeczywistości to miękkie gumowe z zewnątrz bambosze. Zrobiliśmy jakieś małe zakupy pamiątek i wracamy z nimi do hotelu. Teraz drugi bazar owocowo-warzywny. Tu feeria zapachów i kolorów. Dział z ziołami pachnie niesamowicie. Zioła najprzeróżniejsze. Również liście koki i marihuany. Kupujemy mango , papaję banany, jakieś zielone kulki, których nazwy nie pamiętam. Jest mnóstwo owoców, których w ogóle nie znamy. Z bazaru znowuż taksówką jedziemy do kolejki żeby wjechać na wzgórze Monserat. Taksówki są tanie i mają taksometry i jest ich mnóstwo. Dojeżdżamy do kolejki i już wiem że to był błąd. Kolejka po bilety ciągnie się przez co najmniej 500 metrów. Właściwie myślę, że powinniśmy zrezygnować, bo szkoda czasu, ale Marcin twardo chce jechać na górę. Więc stoimy. Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Po 50 minutach stania kupujemy bilety. Tylko 12 zł za 2 osoby w obie strony. Na górze tłumy .ale widok na Bogotę super. Marcin robi mnóstwo zdjęć. Ja czekam dwa schodki wyżej. W pewnym momencie zniknął mi z pola widzenia. Chodzę, szukam go, ale nigdzie go nie ma. Spoglądam przez barierkę poniżej czy nie zszedł tam. W pewnym momencie staje obok mnie facet w takiej samej koszuli i też patrzy na dół. Myślałam, że to Marcin i mówię do niego nie patrząc w jego stronę "A pan to gdzie się podziewał" Chłop spogląda na mnie jak na idiotkę, ale nic nie zrozumiał, bo to był Francuz. Za chwilę Marcin się znalazł. Fotografował kolibra. Na górze znajduje się przepiękna droga krzyżowa. Są to realistyczne posągi zrobione z mosiądzu przedstawiające poszczególne stacje drogi krzyżowej Gdy decydujemy się wracać okazuje się, że kolejka do kolejki jeszcze dłuższa. Staję pokornie na końcu i robię sobie wyrzuty, że tyle czasu zmarnujemy. Marcin poszedł sprawdzić czy może jak mamy bilety powrotne to nie trzeba stać. Okazuje się, że stoimy w kolejce do innej kolejki. Nasza kolejka jest niżej. Ale i tak straciliśmy ponad godzinę. Na dole sprawdzam, co jeszcze możemy zobaczyć. jest 4 po południu. Tylko muzeum Botero jest według przewodnika otwarte do 18. Ruszamy tam. Botero to najsłynniejszy artysta Kolumbii. Jego rzeźby i rysunki przedstawiają ludzi i zwierzętach o bardzo obfitych kształtach. W muzeum które jest za darmo sporo ludzi. Ekspozycja nadzwyczaj ciekawa. Oprócz dzieł Botero również obrazy i rzeźby z kolekcji którą posiadał Botero. Są tu dzieła Renoira Matissa Klimta Picassa, Degas i wielu innych. Gdy skończyliśmy oglądać zamknęli muzeum. Przynajmniej to nam się udało. Chodzimy po ulicach dzielnicy Candelaria - tak nazywa się stare miasto Bogoty. Wszędzie ludzie tańczą, grają. Na głównym placu Boliwara jakaś konwencja partyjna. Mnóstwo policji, ale spokojnie. Kupujemy wodę i rozglądamy się za jakąś knajpą. W pewnym momencie Marcin zatrzymał się przy oknie wystawowym. Ja chciałam usiąść na malutkim parapeciku tego okna, żeby sprawdzić coś w przewodniku i usiadłam na ostre stalowe kolce. Ale moja reakcja była na tyle szybka, że tylko kolce podziurawiły mi spodnie. Tuż obok była knajpka. Zjedliśmy tam pyszne ryby z frytkami i surówką do tego piwo Andina. Wszystko za 40 zł za 2 osoby. Spacerkiem dotarliśmy do hotelu. Tu ciężka praca. Przepakowywanie się na jutro , porządek ze zdjęciami rezerwacja hotelu na następne dni i jeszcze blog.
 |
przy kawie |
 |
puste ulice Usaquen |
 |
kolorowe domki |
 |
na starganie |
 |
pomnik Boliwara |
 |
sprzedawca kapci |
 |
w dzielnicy Usaquen |
 |
kolorowe okna |
 |
harfista |
 |
jedna ze stacji drogo krzyżowej |
 |
jedna ze stacji drogo krzyżowej |
 |
rzeźba Botero |
 |
kot według Botero |
 |
rzeźby Botero |
 |
domki w Kolumbii |
 |
Kolumbijka |
 |
Dodaj napis |
 |
panorama z Monserrat |
 |
Dodaj napis |
 |
Dodaj napis |
 |
koliberek |
 |
bazar w Usaquem |
 |
piękna sprzedawczyni |
 |
czas oczekiwania na klienta trzeba wykorzystać |
 |
kolorowe okienka |
 |
stragan z marihuaną |
 |
Dodaj napis |
 |
Dodaj napis |
 |
to są miękkie kapcie |
 |
Dodaj napis |
 |
ciekawa brama |
 |
stoisko z ziołami |
 |
na bazarze warzywnym |
 |
lampiony z butelek |
 |
muzeum Botero |
 |
dzieła Botera |
 |
Dodaj napis |
 |
obraz Botero |
 |
Gioconda w wydaniu Botero |
 |
budynek muzeum Botero |
 |
rzeźby Botero |
 |
Casa Moneda |
 |
Dodaj napis |
 |
Dodaj napis |
 |
uliczki Candelarii |
 |
katedra w Bogocie |
 |
plac Bolivara |
 |
w Candelarii |
Takie piękne zdjęcia, tyle przygód, ale żeby chociaż jedno zdjątko tych dziurawych spodni Halinki... �� �� �� TW
OdpowiedzUsuń