31 maja.
Pico
Pobudka , śniadanie i ruszamy na zachód wyspy. Chcemy zdążyć na pierwsze wejście do jaskini Torres. To najdłuższa jaskinia na wyspach. Ma ponad 5 kilometrów długości. Zwiedza się z przewodnikiem. Gdy podjeżdżamy jakoś pusto. Idziemy do kasy a tu pudło. Jaskinia zamknięta do odwołania ze względu na ruchy tektoniczne. Jestem niepocieszona. Ruszamy więc do Layes. GPS prowadzi nas najkrótszą, niekoniecznie najlepszą drogą. Droga jakby po grubym żużlu, pełno dziur na dodatek ostre spadki i ostre podjazdy. Jakoś dajemy radę . Wreszcie szosa. Wprawdzie do Layes miałyśmy jechać tam w niedzielę , ale zdecydowałyśmy się zwiedzić wioskę dzisiaj . Po drodze zatrzymujemy się na punktach widokowych, Tu jest trasa obserwacji wielorybów. Ewa w pewnym momencie twierdzi, że widziała wieloryba. Stoimy wpatrujemy się w ocean, ale nic nie widzimy. Ruszamy dalej. zatrzymujemy się przy wiatraku. Tu jest dużo wiatraków. Nie wiemy dlaczego większość pomalowana na czerwono. W Lajes sprawdzamy, gdzie mamy jutro się stawić na wycieczkę na wieloryby. Najpierw oglądamy resztki fortu Santa Katerina, który został zbudowany, by bronić się przed Napoleonem Potem idziemy do muzeum wielorybnictwa. Oglądam łodzie , sprzęt wielorybników, kości wielorybów a na koniec film. Zrobiony wspaniale, o ludziach, którzy pracowali jako wielorybnicy dla wielkiej korporacji. Oni oczywiście biedni wykonywali najtrudniejsza i najbardziej niebezpieczną pracę. Film zrobiony doskonale. Bardzo się wzruszyłyśmy losem wielorybów. Dobrze że jest zakaz ich zabijania. Jak można tak zaszczuć takiego bezbronnego ssaka. Postanawiamy po wycieczce poprawić sobie humor. Zjadamy pyszną zupę i tartę cytrynową z bezą. To zdecydowanie poprawia nam humor. Chwilę jeszcze spacerujemy po Lajes i jedziemy do Sao Roqe. Wczoraj tam byłyśmy, ale muzeum było zamknięte. Dziś na szczęście jest otwarte. To jest stara fabryka, gdzie przerabiano wieloryby na tłuszcz. Ogromne piece, kadzie, dwa agregaty prądotwórcze. Tu też oglądamy film w jaki sposób produkowano tłuszcz wielorybi. Ja jestem zdołowana rzezią tych zwierząt. Idziemy jeszcze na kąpielisko. Ewa marzy o kąpieli w oceanie, ale stwierdza, że wiatr jest zbyt zimny. Powoli wracamy do hotelu. Wieczorem idziemy na lekką kolację. Pierwsza restauracja zamknięta bo wesele, druga zamknięta bo wesele. Wracamy do naszej wczorajszej tawerny. Dostajemy ostatnie wolne miejsca. Zamawiamy krewetki . Są wielkie, pyszne. Sosik z pieczenia boski. Maczamy w nim brokuły co nieziemsko zmienia smak brokułu. Do tego białe wino. Uczta bogiń. Wracamy do hotelu i przygotowujemy się na jutrzejszą wycieczkę na wieloryby
 |
|
 |
|
 |
|
 |
|
 |
|
 |
|
 |
|
 |
|
 |
fort św Katarzyny |
 |
w muzeum wielorybnictwa |
 |
buty wielorybników |
 |
kapliczka z kości wieloryba |
 |
w przetwórni wielorybów |
 |
krewetki i wino |