Dziś
w południe
ruszamy do Iranu. Ekipa 4 osobowa Lidka, Monika, Bartek i Halina. Lecimy
liniami rosyjskimi przez Moskwę.
Przed
nami
12 dni podróży.Ruszamy o czasie.
Mamy świetne miejsca w samolocie dzięki koleżance Lidki. W Moskwie
mamy trochę czekania. Idziemy do saloniku.
Tam mamy możliwość coś zjeść i wypić ostatnie piwo. Siedzimy i
trochę się nudzimy O 19 wylatujemy
do Teheranu. Cały czas się denerwuję bo nie
mamy wiz. Mamy w tej sprawie różne informacje. Nie udało się nam załatwić wiz w
Polsce. Nie mamy nic do stracenia. Lądujemy o wpół do dwunastej. Zgłaszamy się
do biura wizowego. Dają nam jeden kwit
na cztery osoby. Trochę jestem zdziwiona. Po wypełnieniu kwestionariusza
oddajemy go urzędnikowi. Dziwi się bardzo że sami prawnicy a dodatkowo okazuje
się że jeszcze jedna para ludzi ubiega się o wizę i to też prawnicy z
Warszawy. Śmiejemy się że będą wietrzyć jakiś spisek prawników. Wszyscy są
szalenie mili. Po chwili
opłacamy wizy
50 euro od głowy i już szczęśliwi ruszamy po bagaże i do wyjścia. Wymiana
pieniędzy 3200 tomana za 1 dolara, taksówka i grubo po północy lądujemy we
wcześniej zarezerwowanym hotelu Escan. Hotel super z wyjątkiem ceny, ale tu
sprawą główną jest
późna pora przylotu.
Do trzeciej uczymy się
przeliczać nowe
pieniądze i cieszymy się przy herbacie z otrzymanych wiz
 |
Tym razem Lidka, Monika Bartek Halina |
.
|
szczęśliwe posiadaczki irańskich wiz |
26 kwietnia
Po pysznym śniadanku ruszamy na podbój Teheranu. Taksówką
pojechaliśmy na dworzec kolejowy by kupić bilety do Shiraz. Niestety mieli
tylko trzy. Musieliśmy zmienić plany.kupujemy bilety na 27 kwietnia.
Odwiedzamy muzeum Narodowe. W jego zbiorach jest dużo obiektów z
Persepolis, Susse i innych miejsc .Wiele glazurowanych fragmentów
ścian przeniesionych z wykopalisk Znajduje się tu głowa człowieka zmarłego w 3 wieku naszej ery zakonserwowana w kopalni soli.Ciekawe rzeźby, fragmenty ozdób z Persepolis.oglądamy bramę imama
Chomeiniego.Taksówką
udajemy się do pałacu Nijavaran. Była to letnia rezydencja Szacha Rezy
Pahlawigo. Znajduje się ona
w pięknym
ogrodzie. Składa się na nią kilka pawilonów. Żeby dostać się do pałacu trzeba
odstać w godzinnej kolejce. Podziwiamy irańską organizacje pracy. To majstersztyk
w komplikowaniu spraw. Zmęczeni i spragnieni wstępujemy do fajnej knajpki
etnicznej. Jedzenie super. Odświeżeni
i
wzmocnieni łapiemy taksówkę i jedziemy na cmentarz.
polski. Długo trwa zanim
znajdujemy
cmentarz. Okazuje się że jest zamknięty, ale mamy szczęście . Dzwonek
przy bramie
i drzwi się otwierają. Pozwalają nam wejść do środka. Jesteśmy bardzo
wzruszeni. Groby prawie 2000 Polaków, którzy przepędzani po świecie
zmarli na obczyźnie. Po zmierzchu wracamy do hotelu. Po drodze
znajdujemy sobie drugi
hotel. Jest trochę gorszy, ale o połowę tańszy.Zaklepujemy miejsca i
jedziemy po
bagaże. Po drodze kierowca zatrzymuje się w hotelu Dorsa by zapytać o
drogę. My
przy okazji pytamy o miejsca w hotelu. Hotel porównywalny z pierwszym
ale
cena 40 dolarów za pokój. Podejmujemy decyzję.
Zostajemy w Dorsie. On
znajduje
się 500
metrów od naszego pierwszego hotelu. Przewozimy bagaże. Jesteśmy bardzo
zadowoleni.zmęczeni idziemy wcześniej spać, bo jutro czeka nas trudny
dzień
 |
pierwsze irańskie śniadanie |
 |
fragmenty z Persepolis |
 |
pałacowe wnętrza |
 |
na cmentarzu polskim w Teheranie |
|
|
|
 |
łza się kręci w oku
 |
jeden z pawilonów pałacu Nivarajan |
|
 |
nasz obiadek |
|
|
 |
widok na cmentarz |
 |
popiersie perskiego króla |
 |
dwugłowy byk rzeźba z Persopolis |
 |
głowa człowieka zakonserwowanego w kopalni soli |
 |
lustrzane ściany w pałacowych wnętrzach |
27 kwietnia
Dziś pobudka o 7. Śniadanie, wymeldowanie i Teheran na cały
dzień. Dziś poruszamy się metrem. Jedziemy do współczesnego symbolu Teheranu
wieży Azadi. Niestety nie można wjechać na górę. Ale i tak wieża bardzo nam się
podoba. Metrem dojeżdżamy do byłej
ambasady amerykańskiej. Robimy mnóstwo zdjęć muralom na ścianie płotu
ambasady.Słyszeliśmy że nie można robić zdjęć ale nikt nam nie robił żadnych
trudności. Kolejnym etapem naszej wędrówki jest pałac Golestan.Jest to
osiemnastowieczny pałac władców Iranu. Znajduje się tu ogromny tron alabastrowy.
Najbardziej znanym miejsce jest sala luster, Wybudowana w XIX w była
przeznaczona na miejsce pawiego tronu. Tron ten znajduje się w muzeum
klejnotów.
 |
Wnętrza pałacu Golestan |
 |
na bazarze |
 |
Wegetarianom trudno tu żyć |
 |
Na dworcu kolejowym |
 |
widok z okna pociągu |
 |
Monia pracowicie wykorzystuje długi czas podróży |
  |
mural na murze ambasady USA to znaczek na samochodzie |
 |
kolejny napis na murze ambasady USA |
|
|
|
|
|
 |
w pałacu Golestan |
 |
tron alabastrowy |
 |
kamień księżycowy podarunek Amerykanów |
28 kwietnia
Podróż pociągiem- zgodnie z planem
dojeżdżamy do Shiraz. Wypoczęci i zadowoleni wysiadamy na
dworcu
pachnącym nowością. Z tym wypoczynkiem to nie przesada. Pociąg cichy nie rzucał , mogliśmy spać jak dzieci. Kierowca zawozi
nas do fajnego hotelu. Odświeżamy się i idziemy zwiedzać miasto. Na
pierwszy
ogień idzie cytadela Karim Khana. Z czterech stron posiada ogromne 14
metrowe
wieże. Zwiedzamy wnętrza cytadeli, a potem taksówka jedziemy do
najbardziej
odwiedzanego miejsca w Shiraz Mauzoleum brata Imama Rezy. Jest bardzo
czczony w
Iranie. Wejście do mauzoleum sprawia nam trochę trudności. Po pierwsze
musimy
się rozdzielić. Panowie mają inne wejście niż panie. Poza tym dokładna
kontrola
cudzoziemców Zakaz wnoszenia telefonów, aparatów i innych podejrzanych
przedmiotów. Poza tym musimy założyć czadory. Jako cudzoziemki, a może
niewierne
dostajemy kolorowe a nie jak Iranki czarne. W mauzoleum wszystko
wyłożone jest lusterkami. Robi to dziwne wrażenie. Wierni dotykają kraty,
za którą znajduje się
trumna ze zmarłym. Wrzucają pieniądze, modlą się, a odchodząc od kraty idą
tyłem
tak by nie odwrócić się plecami do sarkofagu.Na razie wystarczy
świętości.
Idziemy na bazar. Tu to dopiero jest raj dla zakupoholików..Po drodze
zjadamy
obiad. Restauracja tradycyjna fajnie stylowo urządzona. Jak zwykle same
pyszności. Kuchnia irańska jest super. Nie jest ostra, ale mnóstwo
przypraw
powoduje, że smaki są niespotykane.Po drodze odwiedzamy maczet Vakil
położony
tuz przy bazarze o tej samej nazwie.Jest pięknie dekorowany niebieskimi
kafelkami z typowo irańskimi wzorami. Wnętrze
surowe podparte 48 kolumnami
Następnie
jedziemy
do parku w którym pochowany jest
poeta Hafez. Irańczycy są jego wielkimi miłośnikami. W parku jest jakaś
uroczystość. Podejrzewamy że rządowa. Mnóstwo ochroniarzy, ale pozwalają
nam wejść i nawet podejść do sarkofagu, nad którym wzniesiony jest
oktagonalny
pawilon. Park jest piękny - cudnie utrzymany. Nie widziałam takiego w
Polsce.
Jesteśmy już zmęczeni,ale ruszamy jeszcze pod bramę koranu. Jest to
miejsce
gdzie znajduje się brama, która kiedyś miała w oknach księgi koranu.
Teraz to
miejsce gdzie mieszkańcy Shiraz przyjeżdżają na pikniki. Zmęczeni
wracamy do
hotelu.Po drodze spotyka nas kolejna miła niespodzianka. Taksówkarz
który
wiezie nas do hotelu gdy stwierdził iż za dużo od nas zażądał zwrócił
nam
połowę ustalonej kwoty. Nie były to duże pieniądze – ustaliliśmy cenę
odpowiadająca polskim10 zł a on oddał nam 5 złotych. Marzy nam się
herbata i
ciacho. Ruszamy na poszukiwania. Zamiast herbaty i ciastka Bartek zjada
falafela.
 |
cytadela Karim Khanna |
 |
łaźnia |
 |
przed wejściem do mauzoleum ubieramy czadory |
 |
mauzoleum poety Hafeza |
 |
sarkofag poety |
 |
wnętrza cytadeli |
 |
na bazarze |
 |
kupowanie czadoru |
 |
zajrzeliśmy do piekarni |
 |
mauzoleum brata Imama Rezy |
 |
Iranki w ogrodach Hafeza |
 |
brama Koranu |
 |
Mieszkanki Shiraz słyna z pięknych oczu |
 |
pismo perskie |
 |
murale z podobiznami poległych | w wojniw iracko irańskiej |
|
|
29 kwietnia
Dziś spotkanie z historia przez
duże H. Mamy zamiar odwiedzić Persepolis , Pasagrady i Naksze Rostam.
Przyjeżdża
po nas przewodnik i kierowca w jednej osobie. Jest to dystyngowany pan w
średnim wieku. Rozmawiamy z nim nie tylko o oglądanych obiektach ale i o
polityce, religii. Opowiada nam o tym dlaczego doszło do konfliktu
pomiędzy
Iranem a USA. Twierdzi, że amerykanie kupowali w Iranie ropę za bezcen a
potem
sprzedawali ją 1000% narzutem. Gdy Iran odmówił sprzedaży stał się
przedmiotem czarnej propagandy, a co gorsza nałożona na nich embargo. Do
tego
przyłączyła się Europa. Teraz utrzymują tylko handel z Azją i Afryką.
Mimo, że
przedstawiciele ONZ nie znaleźli u nich broni nuklearnej to Amerykanie
swoja propagandą uniemożliwiają Irańczykom zbudować elektrowni atomowej.
Cierpią na
tym przede wszystkim zwykli ludzie. My też stwierdziliśmy, że propaganda
na
temat Iranu jako kraju niebezpiecznego i zacofanego zrobiła swoje. My po
pobycie w Iranie stwierdzamy, że jest to kraj nadzwyczaj bezpieczny z
nieprawdopodobnie
uczciwymi ludźmi , bezinteresownie
uczynnymi. Z naszym Dawidem dojeżdżamy najpierw do Naksze Rostam.Są tam wykute
wysoko w skałach grobowce królów Achemenidach władców Persji. Przypomina to dolinę
królów w Egipcie.Rzeźby naskalne są doskonale zachowane. Znajdują się symbole
władców. Przewodnik pokazuje nam
ilustracje, z których wynika,że były one kolorowe. Z Naksze Rostam jedziemy do
Pasargady. W tym miejscu znajdowała się stolica Państwa perskiego i tu w znajduje
się grób Cyrusa Wielkiego, twórcy państwa . Jest to ogromny sarkofag doskonale
zachowany. Około kilometr od grobu znajdują się ruiny pałacu prywatnego i
pałacu audiencyjnego. Pałac był bardzo wysoki. Jedna z zachowanych kolumn
mierzy 18 metrów wysokości. Nasz przewodnik ma dla nas kawę, herbatę i melona.
Robimy sobie mały piknik w lesie. Jest bardzo przyjemnie. Melon pyszny, a kawa
stawia nas na nogi. Ruszamy do Persepolis. Ilość i wielkość zachowanych budowli
daje tylko pojęcie o ogromie miasta i kunszcie robotników tam pracujących.
Celowo piszę robotników, bowiem byli to ludzie opłacani przez władcę. Największe
wrażenie robi na nas brama narodów. Długi rzeźbiony mur przedstawiający narody
świata według wiedzy ówczesnych twórców..Pałace 100 kolumn, ,skarbiec ,
schody do pałaców wszystko to robi na nas ogromne wrażenie swoim ,umiejętnościami twórców oraz zdolnościami architektów i trwałością materiału..
Wszystkiego dopełnia przewodnik niezwykłym zaangażowaniem i pasją z jaką
podchodzi do swego zadania. Wieczorem zmęczeni wracamy do Shiraz. Ruszamy na kolację. Jak zwykle w tradycyjnej perskiej oprawie. Nocnym autobusem jedziemy do
Esfahanu. Autobus super komfortowy. Szerokie siedzenia – w rzędzie tylko trzy
fotele.. Rozkładane z podstawka pod nogi, bardzo rzadko rozstawione. Każdy fotel wyposażony w monitor do oglądania filmów. Dodatkowo posiłek
na trasie. Oczywiście dworzec autobusowy czysty, doskonale zorganizowany. W
Polsce takiego nie znajdziesz.
 |
reliefy naskalne |
 |
te reliefy pochodzą sprzed 2500 lat |
 |
Grób Syriusza w Pasargadzie |
 |
skalne groby |
 |
reliefy w Nasq de Rostam |
 |
hołd powyjmowany prze króla perskiego przez pokonanych |
 |
Fragment bramy wszystkich narodów |
 |
aleja z główną bramą strzeżoną przez byki |
 |
ściana narodów |
 |
Przedstawiono cechy wszystkich narodów znanych Persom |
|
|
 |
Spacer wzdłuż ściany narodów
|
 |
Widok na Pasagrady
|
Fragment muru z reliefami |
|
 |
połączone byki to charakterystyczna rzeźba Persepolis |
|
|
 |
Z naszym przewodnikiem |
 |
Irańczycy lubią się fotografować |
 |
Detal z meczetu Vakil w Shiraz |
 |
Ściany meczetu bogato zdobione |
 |
Tu trochę inna kolorystyka |
 |
warsztat i sklep metalowy |
 |
Na bazarze |
 |
Shiraz wieczorem - jak czysto |
 |
Spotkany Irańczyk na dworcu autobusowym |
 |
Luksusowy autobus |
30 kwietnia
Do Esfahanu docieramy około
5 nad ranem. Jesteśmy bardzo zmęczeni chce nam się spać. Czekający na dworcu
taksówkarze chcą nam pomóc. Wsiadamy do taksówki jedziemy do hotelu
znalezionego w przewodniku. Ma komplet gości. Sprawę przejmuje w swoje ręce
kierowca. Odwiedzamy kolejne hotele i klapa. Wszędzie komplet gości. W końcu
znajdujemy hotel Isfahan. Tu maja wolne dwa pokoje. Zmęczeni rzucamy się do spania. Dwugodzinna
drzemka musi wystarczyć , przecież nie przyjechaliśmy tu dla spania. Około 9
wyruszamy na miasto. Bierzemy taksówkę i jedziemy do meczetu piątkowego. Został
on wpisany w ubiegłym roku na listę UNESCO.. Meczet jest ogromny,
największy w Iranie. Można tu podziwiać
różne style, bowiem przez stulecia był rozbudowany. Dziedziniec jest wprost imponujący z 2 bramami i 2 ivanami. Wszystko pięknie zdobione glazurą. Wnętrze
nie jest tak zdobne jak dziedziniec ale surowość wykończenia sprawia że wygląda
na większy, Bazarowymi uliczkami idziemy
w kierunku placu Chomeiniego. Bazar jest imponujący Tu to dopiero jest raj dla
turystów. Od nadmiaru cacek kręci się w głowie.Na bazarze przyłącza się do nas Irańczyk Ali. Wędruje z nami po liczkach bazaru. Początkowo jesteśmy niechętni jego towarzystwu, ale w momencie gdy się pogubiliśmy skorzystamy z jego pomocy. W pewnym momencie wychodzimy z bazaru. Ali prowadzi. Dochodzimy do miejsca w którym jest wspaniały widok na kopułę meczetu.Stoimy przy jakimś murze. W pewnym momencie Ali otwiera drzwi znajdujące się w murze i zaprasza nas do swojego domu. W domu jest jego matka,staruszka. Częstuje nas herbata i deklaruje chęć załatwienia biletów na autobus do Yazd.Ali rezerwuje bilety telefonicznie i deklaruje że za pół godziny kurier je przywiezie. Czekamy w ogrodzie znajdującym się przy domu. Ponieważ kurier się opóźnia postanawiamy ruszyć do miasta i później przyjść po bilety. Najpierw idziemy zwiedzać obiekty położone przy placu Imama. Na pierwszy ogień idzie
przepięknie dekorowany maczet szejka Lottfollaha. Zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz jest przepięknie dekorowany -
wnętrza są bajkowe. Meczet zwieńczony jest kopułą. W samym centrum kopuły
znajduje się paw a jego ogon to
układające się światło wpadające przez otwory. Ogon widoczny jest zawsze
niezależnie od położenia słońca, pod warunkiem, że ono świeci.. Pod meczetem
rozstaliśmy się z Alim
umawiając się na
godzinę 19. Ali zaprosił nas do siebie na wieczór. Nie chcemy jednak
nadużywać
jego gościnności. Kolejnym obiektem jaki zwiedzamy jest meczet Wielki
bądź
zwany meczetem Imama. Wchodzi się do niego przez wysoki smukły portal
zakończony smukłymi minaretami. Meczet pokryty jest płytkami w kolorach
białym,
turkusowym, niebieskim, zielonym. Układ malowideł jest niesamowity.
Jesteśmy
zachwyceni. Z meczetu idziemy do pałacu Szejka Loft Allaha. Pałac ma
piękny
taras z widokiem na plac Imama. Widok jest niesamowity. Plac Imama to
chyba najpiękniejszy plac jaki kiedykolwiek widziałam. Jest ogromny,
otoczony
budynkami z półkolistymi podcieniami. Na północnej pierzei zwieńczony
portalem z minaretami meczetu Imama na południowej portalem wejściowym
na
bazar. Na ścianach wschodnie pośrodku meczet szeika Lottfollaha a
naprzeciw
pałac. Pośrodku placu ciągną się rzędy fontann
pomiędzy zadbaną piękną zielenią.. Oczywiście wokół wszędzie za murami
toczy się bazarowe życie. Został nam jeszcze jeden punkt programu. Mianowicie pałac 40 kolumn. Znajduje
się on w parku, Stoi przed basenem w którym odbija się 20 istniejących kolumn
Pozostałe 20 to odbicia w wodzie. Pałac jest pięknie malowany. Ma liczne freski
i miniatury. W ogrodzie jest mała kawiarenka więc próbujemy po raz pierwszy
lodów szafranowych. Zaczepia nas młode małżeństwo Irańczyków. Chcą sobie z nami
porozmawiać, Zapraszają na herbatę. Mile spędzamy z nimi kolejny kwadrans.
Wracamy na miejsce spotkania z Alim. Okazuje się ze nie ma jeszcze biletów.
Jesteśmy zaniepokojeni ale on zapewnia nas że
za pół godziny będzie z biletami. Szwendamy się po bazarze i czekamy na bilety. O umówionej godzinie
Alego nie ma. Czekamy na Alego
15 minut,
W tym czasie podchodzą do nas dwie dziewczyny z prośba o wywiad. Tu jest
pole do
popisu dla Bartka. Mimo upływu czasu Ali nie przychodzi. Jest nam
strasznie
przykro i głupio. Całe nasze dobre mniemanie o Irańczykach runęło. No
cóż. Może
jutro będzie lepszy dzień.Wracamy do hotelu taksówką. Płacimy, wysiadamy
i
idziemy do przejścia dla pieszych. W pewnym momencie dogania nas
kierowca i
zwraca pieniąde okazuje się że daliśmy mu zamiast 50000 riali 500000 zł i
chce nam
zwrócić nadpłatę. To przywraca nam wiarę w uczciwość Irańczyków.
Wieczorem
idziemy na spacer na most 33 przęseł. Most jest bardzo malowniczy.
Wybudowany w
XVII w ma 33 łuki. Przeznaczony obecnie tylko dla pieszych. Wieczorem
jest pięknie oświetlony.Nad rzeką mnóstwo ludzi. Pięknie zagospodarowane
nabrzeża
sprzyjają wieczornemu piknikowaniu. Wszędzie czysto i przyjemnie. W
drodze
powrotnej trochę głodni wchodzimy na kebab za 12 złotych zjadamy 4
kebaby.
 |
meczet piatkowy w Esfahanie |
 |
Ogromny dziedziniec |
 |
Największy meczet w Iranie |
 |
Chyba najpiekniejszy plac Imama |
 |
W tradycyjnej restauracji |
 |
na bazarze w towarzystwie Alego |
 |
W domu Alego |
 |
W czasie przerwy tylko duże przedmioty pozostały |
 |
maskotki z bajki sąsiedzi |
 |
Wejście do meczetu Imama |
 |
meczet szejka Lotf Allacha | | |
 |
Dla nas siedzenie w kucki przy obiedzie to atrakcja |
 |
Plac Imama z widokiem na meczet szejka |
 |
wnętrze bastani tradycyjnej restauracji |
 |
z każdej strony |
 |
plac Imama zachwyca |
 |
wykuwanie wzorów w metalu |
 |
wejście do meczetu szejka |
 |
uliczka w Esfahanie |
 |
Wnętrze meczetu szejka |
 |
wyjście z bazaru |
 |
typowe drzwi w Iranie jedna kołatka dla kobiet druga dla mężczyzna |
 |
ozdobne drzwi |
 |
Przyprawy na bazarze też we wzorek |
 |
wejście do meczetu Imama |
 |
Meczet Imama |
 |
meczet Imama z dziedzińcem |
 |
meczet Imama jest cały w malowidłach |
 |
boczny Iwan |
 |
sklepienie |
 |
detal w meczecie |
 |
Podcienia w meczecie Imama |
 |
lekkośc i grcja |
 |
kopuła meczetu szejka |
 |
widok na plac Imama z tarasu pałacu Ali Qpu | | | | | | |
 |
ściany w pałacu Ali qapu |
 |
Pałac Chehelsotun |
 |
Przyjęcie urodzinowe |
 |
dziewczynki w parku chehelsotun |
 |
sklepienia w pałacu ali Qapu |
 |
wnętrze pałacu Ali Qupu |
 |
paw z ogonem słonecznym w meczecie szejka |
 |
ogród w palacu chehelsotum |
Esfahan ma dużą diasporę
ormiańską. Zostali oni sprowadzeni do Esfahanu w XVII wieku. Zamieszkując
dzielnicę Dzulfa. Odwiedzamy katedrę. Jest ona bogato zdobiona. Z katedry
jedziemy do Trzęsących się minaretów.. Są to minarety, które
gdy dochodzi do trzęsienia ziemi trzęsą się
już przy małych wstrząsach i ostrzegają ludność umieszczonymi na nich
dzwoneczkami. Turystom tą właściwość demonstrują muezzini. Niestety nie mamy
szczęścia. Minarety są w remoncie i nie ma pokazów. Trudno.
Taksówką podjeżdżamy jeszcze do wieży gołębi.
Hodowano tam gołębie dla nawozu, którym użyźniano pola. Jedziemy jeszcze do
położonej na wzgórzu świątyni ognia. Świątynie ognia zbudowali zoroastrianie. Są
to wyznawcy religii sprzed zapanowania islamu
w Persji. Są oni czcicielami ognia. Wspinamy się na wzgórze po
glinianym podłożu. Ale sama góra jest skalista. Natomiast świątynia jest
zbudowana z gliny. Opady deszczu powodują że część gliny spływa na
zbocza góry.
Wracamy taksówka do Esfahanu. Kupujemy bilety na autobus do Yazd.
Zmieniamy
plany i postanawiamy wyjechać dziś wieczorem . Będziemy w nocy w Yazd
ale za to
nie musimy jutro rano zrywać się na autobus. Idziemy na bazar. Robimy
zakupy
zdając sobie sprawę, że ładniejszych pamiątek nigdzie już nie
dostaniemy. W
pewnym momencie ktoś na nas woła. Okazuje się że to Ali. Szukał nas od
wczoraj.
Ma dla nas bilety na autobus. Tłumaczy iż sam musiał po nie pojechać.
Widzimy
że nie łkłamie. Głupio nam że posądziliśmy go o nieuczciwość.. Na dworcu
autobusowym zwracamy bilety i żegnamy się z Alim i Esfahanem. Ali
opowiada nam
jeszcze że szukał nas po Esfahanie, pytał
spotkanych Polaków. Policje turystyczną no i modlił się by nas spotkać i
był tak szczęśliwy że nas spotkał i oddał bilety że nas wszystkich na
pożegnanie łącznie z Bartkiem ucałował po rękach. Autobus do Yazdu jak zwykle
luksusowy. Szybko przyzwyczailiśmy się do luksusu. Spotkanie z polską
komunikacją może być wstrząsem. Około północy docieramy do Yazd. Lądujemy w
zarezerwowanym wcześniej hotelu Yazd Traditional Hotel. Wieczorem robi fajne
wrażenie. Dwa patia a z nich wejścia do pokojów. My dostajemy pokój z
łazienka
w podziemiach – taka piwniczka.
Jest śmiesznie.
 |
trzęsy się minaret |
 |
wzgórze z zoroastriańską świątynią |
Oglądamy za dnia hotel w którym
wczoraj się zatrzymaliśmy. Śniadanie bardzo skromne. Postanawiamy poszukać coś
lepszego. Najpierw jednak oglądamy na placu Amira kompleks
budynków meczetu Amira. Trzy poziomowa fasada
jest największa w Iranie i charakterystyczna dla Yazd. Ruszamy na starówkę. Jak
zwykle zaczepiają nas bardzo sympatyczni ludzie. Są bardzo życzliwi i pomocni.
Odwiedzamy Mauzoleum Dayyeda Rokknadina. Jest udekorowane niebiesko turkusowymi
płytkami. Ogromna kopuła nad grobem w kolorze turkusu robi na nas duże
wrażenie. Przy mauzoleum stoi przecudnej urody meczet piątkowy. Jego smukła
fasada z dwoma strzelistymi minaretami pokryta niebieskimi płytkami zachwyca
nas. Znów spotykamy chłopaka który chce pogadać z nami. Chce nas nawet zawieźć
na wycieczkę swoim samochodem. Dziękujemy mu grzecznie. Wędrując wąskimi
uliczkami docieramy do fajnej kawiarenki. Kawa parzona w tygielku jest pyszna i
stawia nas na nogi. Po drodze rozglądamy się za hotelem. Wszystko to tradycyjne
hotele w starych domach z patiem pośrodku. Wszędzie komplet gości. W końcu
znajdujemy hotel oazis. Dzieciom się lepiej podoba więc przeprowadzamy się. Po
przeprowadzce czas na obiad. Odwiedzamy
restaurację na bazarze w hotelu Malek o Tojjar. Restauracja jest
tradycyjna. Siedzi się na kanapach a jedzenie
na tym samym poziomie. Bierzemy różne dania i
dzielimy się. Najsmaczniejsze są kulki mięsne specjalność Yazu. Ale wszystko pycha. Objedzeni ruszamy na dalsze wędrówki po
mieście. Zwiedzamy muzeum wody. Pokazane jest w jaki sposób mieszkańcy z głębi
ziemi odwiercali wodę. Tu w miejscu gdzie jest pustynia to bardzo istotne.Potem
odwiedzamy zoroastryjską świątynie. Zoroastrianie to czciciele ognia. W
świątyni tej pali się od 1500 lat ogień. Znajduje się on za szyba by nikt go
nie zanieczyścił nawet oddechem. Następnie ruszamy do pięknego ogrodu Bagh e
Dolat Abad. Tu znajduje się w pięknie utrzymanym ogrodzie pawilon regenta. Tu
pora na kolejna pyszną kawę. Po obiedzie nikt nie ma ochoty na ciacha. Na
koniec jedziemy do cysterny – rezerwuaru wodnego w którym teraz
znajduje się klub
gimnastyczny. Rezerwuar jest wybudowany w
kształcie
ogromnego jaja. W środku
mężczyźni demonstrują swoją siłę i sprawność. Kiedyś wstęp p był tylko dla mężczyzn
teraz mogą wchodzić doń również kobiety. Po pokazie snujemy się po bazarze.
Jutro wycieczka w okolice Yazd.
 |
jeden z symboli Yazd meczet Amira |
 |
wąskie uliczki wYazd |
 |
cukier w bryłach |
 |
fajna kawiarnia |
 |
piękny meczet piątkowy |
 |
takija to taki ołtarz noszony w czasie święta Imama |
 |
badgiry - zbieracze wiatru | | | |
 |
badgiry i ażurowa ściana |
 |
fontanna przed muzeum wody |
 |
kopuła mauzoleum Rokknadina |
 |
w meczecie piątkowym |
 |
wnętrze meczetu piątkowego |
 |
uliczki w Yazd |
 |
plac przed mauzoleum |
 |
dziedziniec tradycyjnego hotelu |
 |
stara Iranka wychodząca z meczetu |
 |
w Yazd wszystko jest z gliny |
 |
zakład szewski |
 |
Dodaj napis |
 |
Dodaj napis |
 |
zoroastriańska świątynia ognia |
 |
święty ogień płonie ponad 1500 lat |
 |
pałac bagd dolat abbat
|
 |
pałacowe ogrody |
 |
Dodaj napis | |
 |
koń pociągowy |
 |
klub sportowy w rezerwuarze wodnym |
 |
rezerwuar wodny |
 |
meczet piątkowy w nocy |
 |
plac przed meczetem |
 |
sprzedawca pamiątek |
 |
wieża zegarowa |
 |
wędrówka wąskimi uliczkami Yazd |
 |
Monia w czadorze |
 |
pyszna kawka |
 |
przed wejściem do meczetu |
 |
ivan meczetu piątkowego |
 |
dziedziniec naszego hotelu |
 |
kelner gdy dowiedział się że jesteśmy Polakami przyniósł flagę |
 |
w muzeum wody |
 |
bazar w czasie lunchu pusto i czysto |
 |
w ogrodach pałacowych |
 |
gliniane miasto |
 |
Dodaj napis |
 |
łapacz wiatru |
 |
ćwiczenia w klubie sportowym |
3 maja
Dziś czeka nas wycieczka w
okolice Yazdu. Załatwił ja właściciel hotelu. Przyjeżdża po nas młody
chłopak.Jedziemy na północ od Yazdu.
Zatrzymujemy się po drodze. Przewodnik pokazuje nam odwierty w ziemi a
właściwie głębokie studnie i tłumaczy w
jaki sposób Irańczycy na pustyni zdobywali wodę. System podziemnych
kanałów miał 360000 kilometrów . System
podziemnych kanałów nosił nazwę qanat. Kanały te są wykorzystywane do dzisiaj
zaopatrując w wodę wiele miast leżących na pustyni.w tym takie miasta jak
Kashan.Bam, Mahan i setki wsi.Odwiedzamy miasto Kharanaq . Wybudowane jest ono
na pustyni. Znajduje się tutaj
karawanseraj i meczet i liczne domy.. Wszystko wybudowane z niepalonej cegły.
Ponieważ nie pada tu deszcz cegły przetrzymały w doskonałym stanie.Oglądamy
karawanseraj – dawny hotel przeznaczony dla karawan wędrujących jedwabnym
szlakiem i meczet z kolejnym trzęsącym minaretem. Trzęsący minaret skonstruowany
jest po to by w przypadku trzęsienia ziemi dzwonkiem umieszczonym na nim
uprzedzać o nawet niewielkich ruchach ziemi. Przewodnik mówi nam jeszcze o
tym ze system kanałów powoduje to iż
trzęsienia ziemi nie powodują tak wielkich zniszczeń bo neutralizują
trzęsienie. Tu spotykamy Polaków z którymi wczoraj spotkał się Bartek. Cieszymy
się bardzo robimy wspólne zdjęcie, a ponieważ dzisiaj jest święto państwowe odśpiewujemy hymn.Bardzo wzruszająca chwila.Ruszamy do Chak chak. Jest to najświętsze miejsce wyznawców
zoroastrian. Ich miejsce pielgrzymkowe.. Księżniczka Nikbanuh uciekła przed Arabami którzy wtargnęli na ziemie sasanidów po 637 roku. Schroniła się na środku pustyni wysoko na skale. W pewnym
momencie ze skały zaczęła kapać woda chak chak oznacza kap, kap. Tu spotykamy
wielu pielgrzymów piknikujących wokół
świętego miejsca. Jeden z mężczyzn podchodzi do nas i częstuje arbuzem. Po raz
kolejny spotykamy się z niewiarygodną bezinteresowną życzliwością którą oni
chyba mają zakodowaną. Muszę zaznaczyć że pogoda jest super mimo że pustynia
krajobraz księżycowy to nie jest zbyt gorąco na niebie są chmury i to łagodzi upał.
Jedziemy do kolejnej miejscowości na naszej trasie Meybot. Jest to miasto o
1800 letniej historii zbudowane z niepalonych cegieł. Zatrzymujemy się w
manufakturze w której wyrabia się dzbany. Baretek z Moniką próbują swoich
umiejętności. Mamy doskonałą zabawę. Na pamiątkę dostają swoje dzieło. W starym
ogromnym karawanseraju zjadamy obiad oczywiście same dania irańskie. Kuchnia
irańska bardzo przypadła nam do gustu.W karawanseraju znajduje się warsztat
tkacki. Przyglądamy się pracy tkacza, wyrabiającego chodniki z wełny. Monika
próbuje mu pomóc, ale najlepiej wychodzi jej zakup dywanika.
Ruszamy obejrzeć zamek Narin.
Jest to największa i najlepiej zachowana
konstrukcja z niepalonej cegły. Obok znajduje się ogromny dom lodowy.
Okazuje się że Irańczycy przechowywali w nim lód. Dom zbudowany jest w
kształcie wydłużonego cylindra. Tylko na czubku ma niewielki otwór. W czasie
zimy – a tu zima temperatura w nocy spada poniżej zera powstały z wody lód składowali w domu lodowym
i tam potrafili nawet przez pół roku go przechowywać. Mamy jeszcze wizytę w
wieży gołębiej. Jest znakomicie zachowana. Wewnątrz ogromnego gołębnika
zbudowanego w kształcie cylindra znajduje się setki glinianych półeczek dla gołębi. Gołębie były hodowane dla mięsa,
jajek i guana które wytwarzały. Przewodnik w swoich opowieściach cały czas
podkreśla kreatywność persów ich przemyślane działania i my to potwierdzamy.
Naprawdę imponują nam swoją wielką kulturą i 2500 letnią historią. Wracamy do
Yazd.jest jeszcze stosunkowo wcześnie więc decydujemy się pojechać do wieży
milczenia. Są to dwie wieże na obrzeżach Yazd. Wieże te zbudowane były w celu
pochówku wyznawców zoroastrian. Według ich wiary ciało zmarłego nie może stykać
się z ziemią. Wobec tego zmarłych chowano w tych wieżach. Obie są na dwóch
odrębnych wzgórzach. Jedna dla kobiet , druga dla mężczyzn. Pochówku w tym
miejscu zakazano w latach 60 XX wieku. Teraz
zoroastrianie chowani są na cmentarzu ale w betonowych grobach.
Wracamy do Yazd. Na pożegnanie
tego niezwykłego miasta zbudowanego z gliny postanawiamy jeszcze trochę
powędrować. Po drodze spotykamy mężczyznę który proponuje nam obejrzenie
panoramy miasta z dachu hotelu Kochan. Widok jest naprawdę imponujący.
Wchodzimy jeszcze do 15 wiecznego budynku szkoły zwanego więzieniem Aleksandra,
wchodzimy na kawę do kaffee shopu. Kawa parzona w tygielku stawia na nogi. Jest
znakomita. Wędrówka po zmierzchu wąskimi uliczkami Yazd to kolejne fantastyczne
przeżycie. Jeszcze raz spojrzenie na piękny meczet piątkowy w blasku reflektorów
i powrót ho hotelu, który jest tuz przy meczecie. Jutro żegnamy Yazd.
 |
karawanseraj w Qaranaq |
 |
ruiny w Qaranaq |
5 maja
Postanowiliśmy zobaczyć nowo-otwarta wieżę telewizyjną. Ma wysokość 435 m i
jest 6 wieżą na świecie pod względem wysokości.
Metrem a potem taksówką docieramy na miejsce. Okazuje się że wyjście najtańsze na szczyt to 8 dolarów. Wydajemy
ostatnie riale i kupujemy bilety.
Okazuje się że wjazd na górę jest limitowany i tylko w grupach. Tracimy ponad godzinę na
wjazd na sam szczyt. Widok z tarasu widokowego jest imponujący..Później
wjeżdżamy jeszcze wyżej . Oglądamy Teheran. Jest to ogromne miasto. Pięknie
rozplanowane. Ciągnie się po horyzont.. Wracamy do hotelu robimy check out .
Teraz już do rana mamy czas na wszystko. Jedziemy na bazar. Włóczymy się po
bazarze, ale tu towary tylko dla miejscowych. My chcemy kupić jakieś pamiątki.
Jedziemy na ulicę Ferdowsi. Tu zahaczamy o fajną kafejkę. Ferdowsi i Istambuł
street to zagłębie różnorodnych sklepów. Wędrujemy po sklepach, potem park
Laleh . Znowu zadbana zieleń, fontanny i mnóstwo ludzi. To jest zaskakujące w
Iranie o każdej porze mnóstwo ludzi w parkach. W tym parku jest też niewielki
bazarek. Robimy ostatnie zakupy.Bartek zalicza dobry uczynek stara się zdjąć z dachu wystraszonego małego kotka. Powrót do hotelu . Przebieramy się na podróż i
jazda na lotnisko. Szkoda że to już koniec.
Podsumowując nasz wyjazd do Iranu to muszę podkreślić iż wiedziałam że tam
są sympatyczni ludzie. Ale to co nas spotkało przeszło wszelkie oczekiwania.
Tak sympatycznych ludzi jednocześnie dystyngowanych, nie narzucających się bezinteresownie pomocnych, inteligentnych
jeszcze nie spotkałam. Kraj piękny wart zobaczenia, z historią przed
która należy chylić głowę, przepięknymi zabytkami kultury prehistorycznej i
islamu. Szkoda,że propaganda powoduje iż ludzie odwracają się od tego kraju.
Trzeba też zaznaczyć,że kraj jest bardzo czysty. Tak czystych bazarów nie
spotkałam nigdzie. To samo jest na ulicach. Drogi znakomite środki komunikacji
do pozazdroszczenia. Daleko nam do nich.
 |
ósma co do wysokości wieża na świecie |
 |
wejście na wieżę |
 |
widok z wieży na Teheran |
 |
ostatnie chwile na bazarze |
 |
fajne rzeźba |
 |
nasz księgowy liczy kasę |
 |
Parki w Iranie to mistrzostwo |
 |
ratujemy kotu życie |
 |
w wegetariańskiej restauracji |
 |
wycieczka szkolna w drodze na wieżę telewizyjną |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz