piątek, 15 stycznia 2016

20-21 października 2009 r. Namibia

20- 21 X - 2009

Keetmanshoop - Windhoek


Wracamy do Windhoek przez Keetmanshoop. Zatrzymujemy się tu na campingu. Oglądamy tutaj tzw. "boisko olbrzymów", czyli "Giant's Playground". To kamienie poukładane w stosy przez siły natury, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to dzieło człowieka. Nocujemy w lesie drzew kołczanowych (Quivertree Forest). Drzewa te występują głównie tutaj, ich nazwa zaś wywodzi się  od zastosowania tych drzew. Ludność plemienia Sana,  z lekkich i łatwych w drążeniu gałęzi tego drzewa wyrabiali kołczany na swoje strzały. Keetmanshop jest jednym z 5 najbardziej nasłonecznionych regionów świata. Na campingu na którym zatrzymujemy się znajduje się hodowla gepardów. Można uczestniczyć w ich karmieniu. Odważni mogą wejść do klatki geparda. Panowie pojechali zatankować samochód. W tym czasie była możliwość wejścia do klatki. Oczywiście skwapliwie z tego skorzystałam. Nie powiem że bez lęku. Gepard był wprawdzie zajęty jedzeniem swojego ulubionego mięsa ale nie ma pewności iz w międzyczasie nie zmieni poglądów i nie zechce spróbować  nowych smaków. Oczywiście w klatce trzeba zachowywać się spokojnie. Oczywiście w tym momencie siadła bateria w moim aparacie ach ta złośliwość aparatów). Dobrze że byłam przezorna i wzięłam drugi aparat. Zdjęcie jest. Chłopaki jak wrócili to aż ich skręcało z zazdrości. Miejsce campingowe było wspaniałe. Każde stanowisko miało swoją oddzielną łazienkę. Gdy weszłam do ubikacji zobaczyłam w misce sedesowej ukrytą jaszczurkę. . Po pewnym czasie do ubikacji poszedł Bartek. Po chwili wyskakuje ze spodniami w garści i krzyczy że w ubikacji jest wąż. Oczywiście była to ta sama jaszczurka. Ukryła się głębiej i wystawał jej tylko ogonek. Jak Bartek usiadł i zobaczył wystający koniec ogonka to się przeraził. Mieliśmy ubaw po pachy. Niestety ostatnia kolacja. Baranie szaszłyki na grillu.  zachód słońca przecudny. Drzewa kołczanowe  pięknie złociste. Żal że to juz koniec. Siedzimy długo przy piwie i winie. Żal tracić czas na sen. chociaż jutro czeka nas długa droga. Rano po raz ostatni zwijamy namioty i po 500 km podróży docieramy do Windhoek. do  zarezerwowanego wcześniej hotelu.Tutaj oddajemy samochód i szykujemy się do powrotu do kraju. Wieczorem udajemy się do restauracji w której serwowane jest mięso  dzikiej zwierzyny zamieszkujące Namibię.
Konsumujemy szaszłyki sporządzone z mięsa kurczaka, kudu, strusia i sprintboka.Kiedyś byliśmy w podobnej restauracji w Nairobi ale tamta nam się bardziej podobała, chociaż tu też było fajnie.
Niestety dobiega  końca nasza  przygoda z Afryką południową. Niezwykłe przeżycia i  niezwykły sposób podróżowania z namiotami na dachu pozostanie w naszej pamięci. 
 
boisko olbrzymów

Bartek od słońca dostał amoku

Taniec świętego Wita

plac zabaw olbrzymów

wygląda jak klocki olbrzymów

różne formy skalne

drzewa kołczanowe

drzewo kołczanowe

widoki piękne

widać puste wnętrze  drzewa kołczanowego

 w  zagrodzie geparda

ptaszki na campingu

jeszcze raz  plac zabaw olbrzymów

olbrzym  zrobił z kamieni człowieka

plac zabaw

drzewo kołczanowe

piękne drzewo

ciekawe liście drzewa

od spodu liście wyglądają jak gwiazdy 

drzewo kołczanowe

zachód słońca

zapada zmierzch

Bartek pod drzewem

szykujemy kolację na grillu

Bartek szykuje się do spania

 ostatnia kolacja w Namibii

Mięso bardzo nam smakowało

smutno kończyć taką podróż

w naszym hotelu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz