sobota, 5 stycznia 2013

9 listopada 2012 r. Madagaskar


9 listopada 2012 r.
Spływ Tsibirinią

Po śniadaniu ruszyliśmy w kierunku przystani gdzie wsiedliśmy do pirogi. Mimo przewidywań przewodnika że może być do 4 turystów byłyśmy tylko dwie i  4 osobowa załoga. Piroga wypchana po brzegi. Rzeka jest mętna ma brązowy kolor. To podobno wskutek opadów w górnym biegu rzeki. Rozpoczyna się pora deszczowa. Bezchmurne niebo i żar  lejący się z nieba nie wskazują iz nadchodzi pora deszczowa. Sadowimy się wygodnie i wypływamy. Słońce pali , niebo bezchmurne,..  Ale panuje niebiański spokój Woda ciepła jak zupa.
Przewodnicy powiedzieli nam że w godzinach południowych nie będziemy płynąć, bo jest zbyt gorąco. Słońce daje się we znaki. Oczywiście filtry, parasole  kapelusze wszystko idzie w ruch. Całe szczęście że woda mimo wszystko daje ochłodę.
Około 11 zatrzymujemy się na lunch. Panowie szykują posiłek a my  wchodzimy na szczyt  wzgórza i  odwiedzamy pobliska wioskę. Jak zwykle  najwięcej jest dzieci, Są przyjazne i wesołe. Robimy im zdjęcia. Słyszymy że ktoś gra na jakimś instrumencie. To  miejscowa odmiana mandoliny. Odwiedzamy jedną z chatek  we wsi. Jest bardzo ubogo i brudno. W  jednej izbie wszystko kuchnia, kury, spanie.
Lidka chce kupić  mandolinę ale chłopiec który na niej gra odmawia. Wracamy nad rzekę. Towarzyszą nam dzieci i muzyka.
Lunch jest już gotowy. To ryż i  mięso w sosie z warzywami.
Ruszamy dalej. W trakcie z wsiadania do wody wpadła butelka perfum. Mnie kapelusz wpada do wody. Kapelusz udaje się uratować perfumy już nie.
Płyniemy przez przełom Bemaraha. Są piękne skały ściany prawie pionowe. Widoki wspaniałe. Spotykamy na brzegu ptaki i lemury.
Wieczorem dopływamy do miejsca kempingowego. Jesteśmy sami. to znaczy  czterech  Malgaszy i my dwie. Kersin prowadzi nas ścieżką bardzo wśród skał do wodospadu. Bajkowe miejsce.Wracamy nad rzekę. Zrobiło się gwałtownie ciemno. Szukamy naszych czołówek. i idziemy się kapać pod wodospad.W międzyczasie  zostały  postawione namioty.i przygotowywana jest kolacja.
Głodne czekamy na kolację. Lidka najadła się z rozpaczy macy i marudzi!!!!.Chyba ma trochę stracha.
Na kolację kurczak, który jeszcze żywy wsiadał z nami na łódkę.
Niebo jest  rozgwieżdżone. Żadne światła nie zakłócają nam widoku Szukamy  Krzyża Południa. Panowie znów  przy gitarze i rumie ćwiczą   tą samą piosenkę co wczoraj, ale my padamy ze zmęczenia.
Nasz dternik gitarzysta z kurą
i gitarą  idzie na pirogę

kobiety robią sobie maseczki przed słońcem i komarami

typowy wiejski krajobraz

dziewczynka z portu


Do pirogi trzeba niestety przejść wodą

Piroga załadowana po brzegi

W pirodze też może być komfortowo

Widok na Tsibirinhię

dzieci przed swoim domem


Dodaj napichłopcy z mandolina umilali nam czas

nasz lunch

Tsibirinhia

Brzegi  rzeki zróżnicowane
dopływamy do kempingu

Piękna Tsibirinhi

Na brzegach żyją liczne ptaki





piękne  strome  przełomy rzeki

kapiel wpod wodospadem

wodospad

przygotowanie do noclegu

nasz namiot

wejście do części mieszkalnej domku

spotkany kameleon



dzieci jak zwykle ufne

czaple na brzegu



chłopiec z rudą czupryną

Dodaj napis

chłopcy umilali nam czas

po drodze spotykałyśmy lemury

Nie mam pojęcia jak nazywa sięten ptak

Tsibirinhia  w blasku zachodzącego słońca


Strome brzegi rzeki
Skały są białe lub żółte


Kto te skały tak poukładał

Przełomy rzek bardzo malownicze
Widok majestatyczny
Miejscowy kingfischer

Dziewczynka z naszej wioski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz