3 listopada 2013 r Filipiny
O trzeciej rano mamy
samolot do Manilii. Przelot bez większych problemów. Osiem godzin
ale w komfortowych warunkach jak na klasę ekonomiczną. O godzinie 16 czasu filipińskiego lądujemy w Manilii.Jest pochmurno. Czekamy na walizki. Nie obywa się bez emocji, bo Lidki walizka wypływa ostatnia. Gdy wychodzimy na lotnisko zaczyna się ściemniać. Docieramy do hotelu zmęczone. Ale pokój fajny. Szybka kąpiel i idziemy trochę połazić po mieście. Czynne są w większości wszystkie sklepy. Odwiedzamy centrum handlowe. Zjadamy filipińską kolację sataj i kulki mięsne. Wracamy do hotelu. Noc raczej trudna bo gorąco klimatyzacja działa ale Lidce wieje i szumi więc wyłącza zaraz robi się ukrop i tak wkoło.
 |
wreszcie w Manilii |
 |
Lidka z owocem durianu który śmierdzi jak ściek |
 |
oglądamy różne rybki |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz