niedziela, 1 grudnia 2013

29 listopada Filipiny

29 listopada
Rano śniadanie we własnym zakresie  czyli bułka z serem. Mamy czas do 12 by się wymeldować z hotelu. Rano postanawiamy pojechać do browaru San Miguel. Łapiemy jeepneya i ruszamy w drogę. Oczywiście jazda w tłoku, ale już  jesteśmy oswojone. W browarze niestety niepowodzenie. Nie mają żadnych naklejek, bo piwo rozlewają do butelek  już z pomalowaną etykietką. Na dodatek leje jak z cebra. Wracamy do Cebu i jedziemy na  bazar Carbon, który jest bardzo rozległy Po deszczu jest bardzo mokro, wszędzie chodzimy po błocie. Na bazarze nie znajdujemy nic ciekawego dla siebie. Typowe towary dla miejscowych. Zresztą nie bardzo możemy cokolwiek kupować, bo ogranicza nas waga walizek. Możemy mieć tylko 20 kilogramów.Na lotnisku  okazuje się  że doszłyśmy do wprawy z wagą walizek, bo  nie musimy już nic przepakowywać. Mamy opóźnienie samolotu ale  niewielkie i o 21 lądujemy w Manili. Oczywiście znowu walka z mafią taksówkową nazywana tu taksówką lotniskową. Żądają według taryfikatora  ponad 20 dolarów, a my wiemy, że koszt przejazdu to maksymalnie 3-4 dolary. Kombinujemy jak dostać się na odlot. Ustalamy, że na odlotach jest  miejsce dla taksówek z miasta z taksometrem. Idziemy na górę. Okazuje się, że  kolejka długa i stają w niej również  pasażerowie z naszego samolotu. Gdy wsiadamy do taksówki i odjeżdżamy sto metrów taksówkarz żąda   300 peso. my wykłócamy się i żądamy zawiezienia z powrotem na lotnisko. Awantura trwa i trwa, a kierowca jeździ bez włączonego taksometru. Chce nas wysadzić na ulicy my się nie zgadzamy i żądamy albo zawiezienia do hotelu za 150 peso albo z powrotem na  lotnisko. Chłop w końcu się poddaje i włącza taksometr. Żąda tylko dodatkowej opłaty za trasie bez włączonego taksometru. Gdy dojeżdżamy do hotelu Lidka wręcza mu 150 peso mimo  to taksówkarz  na pożegnanie rzuca  dziękuję madame. Humory poprawia nam fajny pokój w hotelu. Mimo późnej pory idziemy na kolację. W holu hotelowym obserwujemy skalę seks turystyki na Filipinach, a szczególnie w Manili. Właściwie  połowa klientów hotelowych to panowie, którzy przyjeżdżają na seks turystykę. Mimo oficjalnego zakazu prostytucji  wszyscy to tolerują,  a właściwie akceptują.
kolorowy jeepney

beniamin robi za parasolkę

byłyśmy w browarze

dzieci na ulicy

Lidka ma napad głodu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz