sobota, 24 maja 2025

23 maja Azory San Miguel

 23 maja San Miguel

Rano pobudka, bo dużo zwiedzania. Idziemy na śniadanie. Maja pyszne sery.  Sprawdzam maila który miałam dostać z  wypożyczalni ale jest zupełnie nieczytelny. Pisze do nich ale  automat odpowiada, że zły adres. Wychodzimy z hotelu. Wtedy zauważamy że samochód jest uszkodzony. Ma uszkodzone drzwi po stronie pasażera, błotniki nadkola. Strasznie się zdenerwowałam. jedziemy na lotnisko. Oni mówią że to jest w umowie. Potem mówią o ubezpieczeniu. Moja wina że nie sprawdziłam samochodu. Na fatalnie zaczyna się te3n wyjazd. Ale jak zwykle w takich sytuacjach przyjmuję dewizę Scarlet z Przeminęło z wiatrem . Pomyślę o tym jutro . teraz jedziemy na wycieczkę na wulkany. Pogoda do kitu. Mgła i chmury. Dojeżdżamy do miejsca gdzie  mamy ruszyć w 16  kilometrową trasę wokół kaldery. Parking tylko na 20 minut . Szukamy innego. Znowu wytracamy czas, Wreszcie znajdujemy właściwy parking.. Sceptycznie podchodzę do tej wędrówki, bo przecież mgła i nic nie widać. Ewa jest zdeterminowana. Ruszamy w drogę . Chwilami się przejaśnia i widać  jak pięknie by było gdyby zaświeciło słońce. Idziemy w górę. Pot zalewa oczy. na dodatek mgła też się na nas skrapla. Pogoda w pewnym momencie się poprawia. Ewa triumfuje. Ale na krótko. Na trasie trochę ludzi. Jesteśmy uchetane po pachy. Raz w górę raz w dół. Momentami nie widzę Ewy z odległości 100 metrów. Oznakowanie trasy fatalne. Po 4 godzinach takiej wędrówki dochodzimy do rozstajów dróg. jedna na dół. druga w górę w bok. Na obu są   te same znaki. Ruszamy w dół, bo przecież mamy już schodzić z kaldery. Idziemy i idziemy. Mijają kolejne godziny a drogi nie ma . Przypomniała sobie że przecież mogę sprawdzić w komórce gdzie jestem. Jak zobaczyłam to  mi się czarno w oczach zrobiło i stwierdziłam że komórka kłamie. Jeszcze 2 godziny drogi  bo zeszłyśmy ze szlaku. Dotarłyśmy do jakiejś drogi. Jedzie samochód . zatrzymuję go. Staram się dowiedzieć od kierowcy jak daleko do Vista do Reina. Facet aż gwizdnął. Nie bardzo mogłam się z nim dogadać, ale zatrzymał samochód jadący z naprzeciwka.. Młody mężczyzna znał angielski więc się dogadaliśmy. Mówi, że to bardzo daleko. Proszę  ich żeby nas podrzucili. Ze zapłacimy. W końcu ten młodszy każe nam wsiadać. Jak otworzył drzwi to ja chcąc się odsunąć wpadłam w krzaki. Nie mogę  wstać. Wszyscy śmiejemy się . Facet wiezie nas z szybkością światła chociaż mgła. Dowiaduję się że jest weterynarzem. To już bliska znajomość z Ewą. Gdy docieramy na parking nie chce przyjąć pieniędzy. dziękujemy mu szczęśliwe. proponuję Ewie  przejażdżkę na punk widokowy. I dobrze bo pogoda się poprawiła można podziwiać jezioro niebieskie i zielone. Wracamy do hotelu. jesteśmy strasznie zmęczone. Kąpiel i na kolację. szukamy restauracji ale ta którą akceptujemy jest pełną. Decydujemy się na  restaurację hotelową. I to był strzał w dziesiątkę. Zamówiłyśmy T-Bone steak. kelner powiedział że jeden wystarczy na dwie. Takiej wołowiny w życiu nie jadłam. Do tego sos z zielonego pieprzu i lampka azorskiego wina. Delicje. Ledwie doczołgałyśmy się do pokoju, ale nie po lamce wina tylko po wędrówce tak nas bolały nogi i kręgosłupy/ Przeszłyśmy 38000 kroków po górach. Padłyśmy zaraz po powrocie.


pastwiska pełne krów

sete citades

malutki cmentarzyk

jakiś ptak 

grubodziób?

krzewy hortensji

opuszczone farmy

jezioro Lagoa Azul

lagoa Azul

my we mgle

dziwne rośliny

ale liście

kos nie kos?

żaby kumkały

mchy na drzewie

jezioro zielone i niebieskie










byczki  czekają na właściciela

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz