23 maja San Miguel
Rano pobudka, bo dużo zwiedzania. Idziemy na śniadanie. Maja pyszne sery. Sprawdzam maila który miałam dostać z wypożyczalni ale jest zupełnie nieczytelny. Pisze do nich ale automat odpowiada, że zły adres. Wychodzimy z hotelu. Wtedy zauważamy że samochód jest uszkodzony. Ma uszkodzone drzwi po stronie pasażera, błotniki nadkola. Strasznie się zdenerwowałam. jedziemy na lotnisko. Oni mówią że to jest w umowie. Potem mówią o ubezpieczeniu. Moja wina że nie sprawdziłam samochodu. Na fatalnie zaczyna się te3n wyjazd. Ale jak zwykle w takich sytuacjach przyjmuję dewizę Scarlet z Przeminęło z wiatrem . Pomyślę o tym jutro . teraz jedziemy na wycieczkę na wulkany. Pogoda do kitu. Mgła i chmury. Dojeżdżamy do miejsca gdzie mamy ruszyć w 16 kilometrową trasę wokół kaldery. Parking tylko na 20 minut . Szukamy innego. Znowu wytracamy czas, Wreszcie znajdujemy właściwy parking.. Sceptycznie podchodzę do tej wędrówki, bo przecież mgła i nic nie widać. Ewa jest zdeterminowana. Ruszamy w drogę . Chwilami się przejaśnia i widać jak pięknie by było gdyby zaświeciło słońce. Idziemy w górę. Pot zalewa oczy. na dodatek mgła też się na nas skrapla. Pogoda w pewnym momencie się poprawia. Ewa triumfuje. Ale na krótko. Na trasie trochę ludzi. Jesteśmy uchetane po pachy. Raz w górę raz w dół. Momentami nie widzę Ewy z odległości 100 metrów. Oznakowanie trasy fatalne. Po 4 godzinach takiej wędrówki dochodzimy do rozstajów dróg. jedna na dół. druga w górę w bok. Na obu są te same znaki. Ruszamy w dół, bo przecież mamy już schodzić z kaldery. Idziemy i idziemy. Mijają kolejne godziny a drogi nie ma . Przypomniała sobie że przecież mogę sprawdzić w komórce gdzie jestem. Jak zobaczyłam to mi się czarno w oczach zrobiło i stwierdziłam że komórka kłamie. Jeszcze 2 godziny drogi bo zeszłyśmy ze szlaku. Dotarłyśmy do jakiejś drogi. Jedzie samochód . zatrzymuję go. Staram się dowiedzieć od kierowcy jak daleko do Vista do Reina. Facet aż gwizdnął. Nie bardzo mogłam się z nim dogadać, ale zatrzymał samochód jadący z naprzeciwka.. Młody mężczyzna znał angielski więc się dogadaliśmy. Mówi, że to bardzo daleko. Proszę ich żeby nas podrzucili. Ze zapłacimy. W końcu ten młodszy każe nam wsiadać. Jak otworzył drzwi to ja chcąc się odsunąć wpadłam w krzaki. Nie mogę wstać. Wszyscy śmiejemy się . Facet wiezie nas z szybkością światła chociaż mgła. Dowiaduję się że jest weterynarzem. To już bliska znajomość z Ewą. Gdy docieramy na parking nie chce przyjąć pieniędzy. dziękujemy mu szczęśliwe. proponuję Ewie przejażdżkę na punk widokowy. I dobrze bo pogoda się poprawiła można podziwiać jezioro niebieskie i zielone. Wracamy do hotelu. jesteśmy strasznie zmęczone. Kąpiel i na kolację. szukamy restauracji ale ta którą akceptujemy jest pełną. Decydujemy się na restaurację hotelową. I to był strzał w dziesiątkę. Zamówiłyśmy T-Bone steak. kelner powiedział że jeden wystarczy na dwie. Takiej wołowiny w życiu nie jadłam. Do tego sos z zielonego pieprzu i lampka azorskiego wina. Delicje. Ledwie doczołgałyśmy się do pokoju, ale nie po lamce wina tylko po wędrówce tak nas bolały nogi i kręgosłupy/ Przeszłyśmy 38000 kroków po górach. Padłyśmy zaraz po powrocie.
![]() |
![]() |
pastwiska pełne krów |
![]() |
sete citades |
![]() |
malutki cmentarzyk |
![]() |
jakiś ptak |
![]() |
grubodziób? |
![]() |
krzewy hortensji |
![]() |
opuszczone farmy |
![]() |
jezioro Lagoa Azul |
![]() |
lagoa Azul |
![]() |
my we mgle |
![]() |
dziwne rośliny |
![]() |
ale liście |
![]() |
kos nie kos? |
![]() |
żaby kumkały |
![]() |
mchy na drzewie |
![]() |
jezioro zielone i niebieskie |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
byczki czekają na właściciela |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz