poniedziałek, 26 maja 2025

26 maja Azory Terceira

 26 maja

Terceira


dziś możemy trochę dłużej pospać. To o szóstej dzwoni budzik Ewy. potem po 6.10 telefon od Bartka, a potem pikanie wysyłanych wiadomości. Drzemiemy do 8. Śniadanie raczej skromne. Gdy proszę o drugą  czarną herbatę dla Ewy to kobieta przynosi mi jedną sztukę zamiast uzupełnić to co w koszyczku. Po śniadaniu ruszamy samochodem na objazd wyspy. Jedziemy najpierw do Biscotois. Jest to miejscowości, gdzie uprawia się winorośl na magmowych polach. Wszystkie poletka są otoczone kamiennymi płotkami. Z winiarni zrezygnowałyśmy bo degustacja  wina nas nie interesowała.Przed wjazdem na pola winorośli wypijamy kawę w pobliskiej piekarni i zjadamy kruche ciasteczka. Muzeum w Biscoitos nieczynne w poniedziałki.. Przy muzeum spotykamy parę chyba Portugalczyków. Maja taka samą mapę jak my.  Wiemy ze to turyści.  Potem spotykamy ich praktycznie w każdym  odwiedzanym miejscu. . Ruszamy dalej. W Altrares oglądamy kapliczkę ducha świętego. Takich kapliczek jest tutaj mnóstwo. Mają charakterystyczny wygląd.Po obejrzeniu pierwszej każdą inną natychmiast rozpoznajemy. Taką samą oglądamy w Raminho .Ruszamy dalej w drogę. W pewnym miejscu widzę coś w co nie mogę uwierzyć. Drogi nie ma . Jest tylko gołe wzgórze. Okazało się że droga została  zasypana przez górę.Nie widać śladu po niej. Natomiast góra prezentuje się doskonale. zawracamy. Widzimy parę turystów,którzy idą wzdłuż  szosy.  Już ich mijaliśmy.Podchodzą do  nas i nawiązują  rozmowę. Proszą żebyśmy ich wzięli so miejscowości Saratta, bo przez zasypaną droge nie mogą dołączyć do grupy. Są ze Słowenii. Podrzucamy ich do miasteczka i po obejrzeniu kościoła i kapliczki św Ducha jedziemy do jaskini Nadal. Droga fajna wśród niesamowitych drzew  które tworzą tunele.No i mnóstwa krów po drodze, Krowy były też przyczyną dłuższego postoju na drodze, bo przechodziły przez szosę z pastwiska  do zagrody na dojenie. Docieramy  do  jaskini.Chcemy kupić bilety do dwóch jaskiń. Niestety pech nas nie opuszcza . Ta druga , moim zdaniem ciekawsza,zamknięta.Gdy kupujemy  bilety facet opowiada namo przebiegu wycieczki. Trochę straszy ze trudna. Gdy pytam ile schodów to nie potrafi odpowiedzieć. Ewa zaczyna cykorzyć, że nie damy rady i że już nigdy ze mną nie pojedzie.Ja się śmieję. Dostajemy kaski ruszamy samodzielnie po jaskini. Jaskinia czarna, magmowa. Bardzo łatwa. Parę schodków w dół. Potem droga praktycznie po płaskim. Dochodzimy do groty Bożego Narodzenia i powrót z odbiciem w lewo na kolejna pętlę. To w kilku miejscach wąsko i nisko ale bez przesady. Co chwila słychać jak ktoś kaskiem wali o sufit. Ale  generalnie prosta droga. Wychodzimy z jaskini. W książce pamiątkowej napisałam, że Ewa będzie ze mną jeździła. Tera ruszmy na fumarole Enxforte. Trasa piękna, malownicza. Docieramy na miejsce. Trasa około 700 metrów wytyczoną dróżką. Połowa trasy zamknięta, wręcz pech jednak nas prześladuje. Fumarole takie sobie. Poprzednie na San Miguel były fajniejsze, Teraz została nam tylko droga do domu. Spokojnie wracamy do hotelu. Przebieramy się o odpoczywamy do 19 czyli godziny  kolacji u Portugalczyków.. Szukamy restauracji polecanych prze przewodnik. Jedna nieczynna w poniedziałki.  druga daleko, a my chcemy iśc na piechotę. Idziemy spacerkiem do centrum. GPS pokazuje nam rożne knajpki ale zamknięte. Wreszcie jest jedna otwarta nad samym morzem. Gdy dochodzimy okazuje się że są tam trzy knajpki. zostajemy w trzeciej. zamawiamy mieszankę  mięs duszonych w kociołku. Gdy kobieta nam to przyniosła  to jęknęłyśmy.. Porcja ogromna dla dwóch. Ale mięso cudownie pyszne. do tego duszone we własnym sosie. Oczywiście nie zjadłyśmy całości, Przy jededej  lampce wina  miło płynie czas do zamknięcia lokalu.Wracamy do hotelu piękną promenadą wzdłuż  plaży. tak się zagadałyśmy, że minęłyśmy naszą ulicę, Wracam do naszej uliczki by szybko znaleźć się w hotelu. Ewa jak zwykle krząta się po pokoju, a ja piszą bloga.







































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz