Zimbabwe 1 października 2009 r
Matobo i Masvingo
Rano pojechaliśmy do parku Matobo, znanego z ciekawych formacji
skalnych, jaskiń i rysunków skalnych. Odwiedzamy grobowiec Cecila
Rhodes'a, pierwszego premiera Rodezji. Grobowiec położony jest na
wzgórzu Matobo pośród ogromnych głazów. Każdy wchodzący na górę ma
ochotę pchnąć je na dół. Początkowo droga nie wzbudza naszych podejrzeń i
zajęci jesteśmy podziwianiem widoków. W pewnym momencie na wąziutkiej
drodze wjeżdżamy wprost na uwięziony w głębokiej kałuży samochód
wybitnie nie terenowy oraz trzech Anglików a właściwie Anglik i dwie Angielki próbujących go stamtąd
wydobyć. Na nasz widok wyraźnie się ucieszyli. Używając liny
holowniczej zacieśniamy więzy polsko-angielskie. Zadowoleni z siebie
ruszamy dalej, w kierunku groty. Droga jest coraz bardziej wyboista i
zastanawiamy się, jak Anglikom udało się ją przebyć ich turkusowym
Peugeot'em. W pewnym momencie sami wpadliśmy w kłopoty, przy nierównym,
kaskadowym podjeździe. Samochód zaczął zjeżdżać do tyłu. Wyskoczyliśmy z niego tzn. pasażerowie i podłożyliśmy kamienie pod koła. Nie było zrozumiałe dlaczego samochód nie ciągnie. Potem okazało się, że trzeba było włączyć napęd na 4 koła i wszystko gra. Znowu nie odrobiona lekcja z instruktażu w wypożyczalni. Po kilku próbach pokonaliśmy przeszkodę.
Docieramy do jaskini, w której znajdują się piękne rysunki naskalne tzw.
petroglify, przedstawiające zwierzęta mieszkające w Afryce.
Prawdopodobnie ich autorami byli ludzie pierwotni. Podziwiając skały
opuszczamy park w kierunku Masvingo. Przed nami do przejechania ponad 300
km.
30 kilometrów za Masvingo znajduje się tzw. Wielkie Zimbabwe. Nazwa
państwa Zimbabwe pochodzie właśnie od tego miejsca i oznacza ona w
wolnym tłumaczeniu Wielki Skalny Dom. Miejsce to jest uznawane za
kolebkę tożsamości tego narodu. Jest to dolina, z której wyrasta skalna
góra.
Pierwsze ślady osadnictwa datuje się na pierwsze wieki naszej ery,
jednakże oglądane przez nas budowle wznoszono od X do XV wieku. Są to
zabudowania o charakterze obronno-pałacowym, wzniesione na górze nad
osadą. Była to stolica średniowiecznego imperium afrykańskiego, które
utrzymywało się głównie z handlu i wydobycia złota. Prawdopodobnie w
XVI wieku złoża uległy wyczerpaniu, a przeludnienie i choroby zmusiły
mieszkańców do porzucenia tego miejsca. Pierwszymi Europejczykami w tych
stronach byli w XVI Portugalczycy, jednak bliżej miejsce to zbadano
dopiero w XIX wieku.
W skład kompleksu wchodzi osada, otoczony murem pałac w dolinie i
forteca na wzgórzu.Jest to jedyna budowla w Afryce poniżej równika pochodząca z tak dawnego okresu. Niewiele wiadomo o pierwszych mieszkańcach i
budowniczych Wielkiego Zimbabwe, ale znali się na budownictwie, handlu,
wydobyciu minerałów i kowalstwie.W promieniach zachodzącego słońca ruiny robią jeszcze większe wrażenie. Zwiedzanie przeciąga się do godzin
wieczornych i ruiny opuszczamy już po zmroku. Drogę oświeca nam tylko
księżyc.Jedziemy do hotelu Chevron. Tu zamawiamy T-bone stek który był najgorszym stekiem jaki udało nam się jeść w Afryce. Twardy jak podeszwa.
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz