Przed
nami 290 km do Yabello. Po przejechaniu 40km zatrzymujemy się Key Afer.
W czwartki odbywa się tu wielobarwny targ na który schodzą się
mieszkańcy różnych plemion. Głównie Hamar, Ari i Bena. Na targowisku
otaczają nas dzieci i każde z nich chce trzymać nas za rękę. Hamarowie i
Bena na sprzedaż wystawiają masło, miód, zaś Ari oferowali płody rolne
takie jak: cebula, czosnek, kapusta, ziarna kukurydzy, fasoli, tef,
sorgo, kawy, sól, zioła lecznicze.
Na
sprzedaż wystawione są też rzeźbione w drzewie figurki ludzkie.
Związane są one z wierzeniami plemienia Bena będącymi animistami.
Ruszamy
w dalszą drogę. Następny postój to miasto, w którym byliśmy wcześniej –
Konso. Zatrzymujemy się na jarmarku. Jesteśmy zaskoczeni tłumem
obecnych tam kupujących i sprzedających. Świadczone są również usługi
krawieckie. Na miejscu można coś uszyć lub zreperować.
Różnorodność
wystawianych płodów rolnych jak i różnobarwne stroje uczestników bardzo
mile nas zaskakują. Wykonujemy pamiątkowe zdjęcia i przenosimy się do
znanej nam z poprzedniego pobytu restauracji pod rozłożystym fikusem.
Wypijamy przyrządzoną tradycyjnie kawę i ruszamy dalej. Niestety tu
skończyła się już droga asfaltowa i poruszamy się po nawierzchni
szutrowej. Droga bardzo często jest pomyta i ma mnóstwo dziur.
Przejeżdżamy przez wąski most. Na mieliźnie widzimy dużego krokodyla.
Niestety, nie zdążyliśmy go uwiecznić gdyż warkot silnika wypłoszył go i
skrył się pod wodą. Jednak uświadomiło nam to jak niebezpieczne są
nawet małe zbiorniki wodne.
Podziwiamy
zieleń tej części kraju. Widzimy pola uprawne między innymi: kukurydzy,
bawełny, tefu oraz pasące się bydło. Często zadajemy sobie pytanie, czy
naprawdę jesteśmy w Etiopii, kraju kojarzącym się wszystkim z głodem.
W
pewnym momencie dochodzi do nas dziwny odgłos. Zatrzymujemy się. Sprawa
jasna, „złapaliśmy gumę”. Z pozoru miejsce przymusowego postoju to
odludzie. W zasięgu wzroku nie widać ani jednej chaty. Zanim zostało
wymienione koło wokół naszego samochodu zgromadził się tłumek ludzi,
Wyglądało to tak, jakby ci ludzie „wyrośli spod ziemi”. W międzyczasie
zatrzymał się samochód, którego kierowca pomógł przy wymianie koła. W
samochodzie tym jechali turyści z Francji, z Marsylii. Z rozmowy z nimi
dowiedzieliśmy się, że w ubiegłym roku zwiedzali północną część Polski.
Wjeżdżamy
na tereny plemienia Borena. Zamieszkują oni okolice Yabello i położone
na południe w kierunku do granicy z Kenią. Jest to typowy lud pasterski,
przestrzegający swoich tradycji. Są bardzo wojowniczym i nieustępliwym
plemieniem. Kobiety ubierają się bardzo barwnie.
Dojeżdżamy
do celu, Yabello ( liczy ok. 15 tys. Mieszkańców i jest bardzo
rozległe). Tu zatrzymujemy się w „hotelu” Yamillano ( nie polecamy). W
innych bark miejsc.Hotel jest bardzo skromny. Dostajemy dwa pokoje. Śściany pomalowane farbą olejną na zielono przy suficie goła żarówka. Jest łazienka z prysznicem ale obskuna. Do sedesu trzeba przejść przez obniżenie w podłodze mające spełniać rolę brodzika. W tym zawsze stoi woda więc trudno dostać się do kibelka suchą stopą. Dodatkowo u mnie w pokoju jest uszkodzona umywalka i cieknie cały czas woda . Na podłogę oczywiśćie. No ale trudno to też jakieś doświadczenie.
Kolację
jemy w restauracji w mieście. Na kolację zamawiamy tradycyjne danie,
koźlinę pieczoną w żeliwnych tygielkach opalanych węglem drzewnym.
Skwierczące mięso w tych tyglach, z żarem podano nam na stół, W smaku
było pikantne i dobre.
Po powrocie na noc do hotelu w Yabello wypijamy lokalnego „jabola” (bez siarki).
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
naprawiamy koło |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz