Dzisiejszy poranek, znowu leje. A pora deszczowa miała skończyć się dwa tygodnie temu.
Nie
zrażeni deszczem zmierzamy w kierunku granicy z Kenią w okolice
miejscowości Dublock. Droga piękna, asfaltowa, Chińczycy budują drugą
nitkę – będzie pierwsza w tym kraju autostrada, Ustaliliśmy, że
wykonawcą jest inna firma Chińska, niż ta która budowała Polską A2. Może
Etiopczycy będą mieli szczęście. Zresztą oni mają czas.
Zastanawiamy
się też, jak poradzą sobie z przemieszczaniem zwierząt domowych, gdyż
jak zauważaliśmy wzdłuż całej drogi znajduje się dużo wiosek, a
zwierzyna domowa zwykle wałęsa się po drodze. Spotykamy wielbłądy, które
są hodowane przez mieszkańców tego regionu – plemię Borena, na równi z
innym bydłem. Chaty ich również różnią się wyglądem. Są prostokątne i
mają bardziej płaskie dachy niż chaty spotykane przez nas wcześniej
Dojeżdżamy
do krateru na dnie którego znajduje się słone jezioro. Posiada on
strome skaliste zbocza porośnięte zielenią. Widok z krawędzi krateru
budzi zachwyt i kusi by zejść na jego dno.
Zabieramy
niezbędnik górski, zakładamy właściwe obuwie i schodzimy na dół. Po
drodze bardzo często spotykamy osły transportujące na swoich grzbietach w
jutowych workach jakąś czarną maź. Dowiadujemy się, że jest to sól z
jeziora znajdującego się na dnie krateru. Po 50 min. marszu docieramy do
celu. Wokół jeziora usypane są i przykryte folią jakieś kupki. Jak się
dowiadujemy pod przykryciem znajduje się wydobyta z jeziora sól, która w
kupkach ulega oczyszczeniu i krystalizacji.
Z
jeziora wydobywana jest sól w różnych postaciach. Czarnej mazi –
przeznaczonej do spożycia przez zwierzęta, brązowej, która ze względu na
zawartość różnych minerałów stosowane jest w medycynie.
Wokół
jeziora pracuje bardzo wielu ludzi, głównie mężczyzn. Wydobywają sól
używając bardzo prymitywnych narzędzi. Podstawowym jest plastikowa miska
służąca do wydobycia czarnej mazi i obcięta górna część plastikowej
beczki po oleju służąca do przenoszenia urobku na kupki. Podziwiamy
mężczyzn, którzy w tej słonej wodzie w „stroju Adama” nurkują by wydobyć
czarną maź ( jezioro ma głębokość do 6m.), a następnie z urobkiem
dopływają do brzegu, gdzie opróżniają naczynie.
Jak
się dowiedzieliśmy 50 kg czarnej mazi na górze krateru kosztuje około
35 zł. W większości jest ona wywożona i sprzedawana w północnej części
Somalii.
Udajemy
się w drogę powrotną. Następny postój to wieś w której znajdują się
dwie tzw. ‘Śpiewające studnie’. Takich studni na tym terenie jest dużo
więcej. Niektóre mają nawet około 500 lat. Są to wykopane pochyłe długie
rowy doprowadzające do poziomu lustra wody. Woda sięga głębokości nawet
do 30m, W porze suchej, gdy wokół brakuje wody dla bydła mieszkańcy
okolicznych wsi, właściciele bydła ustawiają się w szeregu podając sobie
napełnione wodą wiadra. Wodą tą poją bydło. Nie służy ona do picia
przez ludzi. W trakcie tej pracy, która jest pomiędzy godz. 9-14
śpiewają, umilając sobie czas. Stąd nazwa „Śpiewające studnie”. W drodze
powrotnej łapie nas ulewa. Wypłasza ona nie tylko nas, ale również
handlarzy z bazaru, który zamierzaliśmy odwiedzić. Wracamy więc do
Yabello.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz