Nasz
pobyt na południu kraju dobiega końca. Powrót do Addis Abeba to dwa dni
jazdy. Bez większego żalu żegnamy się z hotelem w Yabello. Po drodze
podziwiamy krajobraz zielonej Afryki. Jest dla nas niezrozumiałe jak w
takim kraju mogła wystąpić klęska głodu.
Przerwę
na kawę robimy w mieście Hagere Maryam. Parę chwil poświęcamy na
wędrówkę po głównej ulicy miasta. Oczywiście jest to droga prowadząca do
Addis Abeba. Mieszkańcy, a w szczególności dzieci nas zaczepiają,
pozdrawiają wołając „ju ju”. Proszą o zrobienie zdjęcia. Wszyscy bardzo
chętnie chcą się fotografować. Główna ulica to centrum życia
towarzyskiego, handlowego, usługowego i wypoczynkowego. Zaskoczeniem dla
nas jest funkcjonowanie pucybutów, a właściwie „myjobutów”, którzy nie
tyle czyszczą je co myją z czerwonego mazistego błota. Ruszamy w dalszą
drogę i zatrzymujemy się na polach steli (nagrobków) Tutu Fela. Nagrobki
te wiekiem są zbliżone do piramid egipskich. Pole to liczy około 300
steli i otoczone jest plantacjami kawy i ensetu (bananowca
przemysłowego).
Dalsza
droga to rolnicze zagłębie Etiopii. Przydrożni sprzedawcy oferują
świeżą, zieloną kawę – 20zł/kg, ananasy – pęczek 7 szt. za 7 zł, banany,
papaję i inne.
Dojeżdżamy
do Awasy i tu robimy przerwę w podróży. Zatrzymujemy się w ośrodku
Haile. Tu, po paru poprzednich dniach zasłużyliśmy na odrobinę luksusu.
Do naszej dyspozycji mamy ciepłą wodę, basen, korty, pole golfowe i
wreszcie normalny dostęp do Internetu.
Wybieramy
się na krótki spacer do centrum miasta (około 5 km). Korzystamy z
lokalnego środka transportu – my nazywamy go „blue taxi), a lokalna
nazwa to Abajaj (abadźadź).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz