środa, 13 stycznia 2016

6 XI 2011 r. Etiopia

  Etiopia

6 XI 2011
 Murulle Lodge - Kangatan (plemię Ningato) - Kolcho (plemię Karo)


W nocy w Murulle panuje wszechogarniająca ciemność (brak prądu) i cisza, którą zakłóca nam przeraźliwy wrzask małpy Kolumba i pohukiwania sowy.
Rano obudził nas padający deszcz. Do zwiedzania na dziś zaplanowaliśmy wieś Kangatan położoną po drugiej stronie rzeki Omo odległej około 17 km od nas. W niej zamieszkuje plemię Niangato. Po południu wybierzemy się odległej o 5 km w wsi Kolcho w której zamieszkuje plemię Karo.
Droga do Kangatan jeszcze bardziej śliska niż wczoraj, Po godzinie jazdy dojeżdżamy do rzeki. Przez nią przeprawiamy się łodzią.Deszcz przestał padać, ale jest bardzo parno. Przez następne 40 min idziemy w nie mniejszym błocie niż jakie zastaliśmy na brzegu rzeki. Mamy wrażenie, że buty ważą po paręnaście kg. Spoceni i ubłoceni docieramy do wioski Kangatan, Przed nią witają nas dzieci. We wsi oprócz nich zastajemy same kobiety. Jest to wioska plemienia pół-pasterskiego, a jej mieszkańcy przywędrowali z Południowego Sudanu. Widać, że mieszkańcy nie przywiązują wagi do trwałości domów, które zbudowane są z patyków i pokryte  trawą. Kobiety na szyi noszą piękne korale i mają plecione włosy w drobniutkie warkoczyki. One, jak również inne kobiety plemion afrykańskich mają włosy posmarowane rozpuszczonym wcześniej zjełczałym masłem. Obchodzimy zagrody. Przez cały czas towarzyszy nam chmara dzieci.
Na obiad wracamy do Murulla. Jadąc podziwiamy piękną zieloną Afrykę. Spotykamy drobną zwierzyną oraz egzotyczne ptaki. Naszą największą zdobyczą było spotkanie oko w oko z kojotem i afrykańskim strusiem.Zielona Afryka to dla nas wielkie odkrycie, gdyż podczas wcześniejszych podróży na ten kontynent sawanny były żółte i wyschnięte.
Po objedzie ruszamy do wioski Koncho, gdzie mieszka plemię Karo. Pogoda się zdecydowanie poprawiła i towarzyszy nam bardzo ostre słonce (temp. około 30 stopni). Wieś położona jest na skraju rzeki Omo z pięknym afrykańskim krajobrazem. Plemię Karo jest maleńkim plemieniem. Cała populacja liczy około 1000 osób. Ich charakterystyczną cechą są malunki na twarzy i całym ciele. Klatki piersiowe mają pomalowane w wielokolorowe kropki i linie, co ma ich upodabniać do perliczek sępich. Przeprowadzamy inspekcję wioski. Są tu chaty tzw. dzienne, sypialniane, spiżarnie i przeznaczone dla zwierząt. Każda rodzina jest wygrodzona płotem wykonanym z suchych kijów. W jednym z gospodarstw kobieta tarła mąkę z ziaren Sorgo, inna zaś oczyszczała ziarna kukurydzy.W drodze powrotnej spotykamy pasterza wyposażonego w karabin. Takie widoki w tym rejonie to rzecz normalna. Broń pozostawała mieszkańcom jeszcze po czasach wojen plemiennych, które niektórych częściach kraju trwają po dzień dzisiejszy.Fotografujemy miejsce, w którym jeszcze wczoraj była nieprzejezdna rzeka.
Po przyjeździe Murulla załączono agregat prądotwórczy, który będzie pracował do 21:30. Musimy go maksymalnie wykorzystać – naładować akumulatory od aparatów, kamery oraz netbooku. Uzupełnić nasz pamiętnik, Tę czynność ze względu na jedno działające gniazdko muszę wykonywać w prymitywnej łazience po wiszącym nade mną prysznicem.
Jurto pobudka o 6:00. Jedziemy dalej zwiedzać ciekawa dolinę Omo
Murulle Lodge

nasz domek

prąd dostarczaja solary

rzeka Omo

straszne błoto

dzieci nas witają

plemię Niangato

chłopcy w wiosce

Dodaj napis

Dodaj napis

kangatan  plemię Niangato

Dodaj napis

nad rzeką Omo

Dodaj napis

płyniemy na druga strone

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

to są magazyny

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

termitiery

Dodaj napis

oiękne afrykańskei widoki

Dodaj napis

wjazd do Murulla Lodge

Zbyszek przystawia sobie rogi


Dodaj napis

rzeka Omo

Dodaj napis

u plemienia Karo

Dodaj napis

Dodaj napis

przygotowanie kolacji

pasterz z bronia

miejsce pracy

mijane marabuty
Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz