środa, 13 stycznia 2016

5 XI 2011r. Etiopia

Etiopia

5 XI 2011 
Arba Minch - Konso - Weita - Murulle Lodge 



Zaraz po śniadaniu wyruszamy z Arba Minch do Konso. Jezdnie zakorkowane przez niezliczone ilości pędzonego bydła oraz mieszkańców wsi przez które przejeżdżamy. Okolice zamieszkiwane są przez lud Konso – 11 wiosek, 3 tys, mieszkańców. Wioski Konso ogrodzone są murem ułożonym z kamienia Plemię to współżyje na zasadach komuny. Wioskami zarządza „starszyzna”, a sprawy sporne rozstrzyga jednoosobowo „starszy”, wybierany spośród „starszyzny”. Plemiona mieszkają na zboczach gór , a ich wsie ogrodzone są murem ułożonym z kamienia. Mają bardzo dobrze rozwinięte rolnictwo i hodowlę. Rośnie tu  sorgo, kukurydza, pszenica, bawełna, kawa, ziemniaki, banany.
Panuje tu skrajny system patriarchalny. Przejawia się tym, że panowie zajmują jedynie zarządzaniem i przesiadywaniem w lokalnych gospodach przy piwie, Natomiast pozostałość obowiązków spoczywa na kobietach.
Rodzina posiada swoją zagrodę w której znajduje się kilka chatek.
W jednej śpią kobiety z dziećmi, drugiej mężczyźni, a trzeciej zwierzęta. Młodzi chłopcy śpią na poddaszu osobnej wiaty, służącej jako miejsce wspólnych męskich narad zlokalizowanej na skraju wsi.
Kobiety noszą bardzo kolorowe stroje.Z Konso jedziemy do Weita. Po drodze podziwiamy przepiękne zielone tarasy.zbudowane na wzgórzach. Przy drodze, na drzewach można zauważyć powieszone przenośne ule. Dojechaliśmy do Weity. Tu w przydrożnym barze zjadamy lunch i idziemy na bazar, których w tych okolicach jest bardzo dużo. Na bazarze oprócz handlu prowadzone jest bogate życie towarzyskie.Wypijamy doskonała kawę pod drzewem figowca. Etiopia naprawdę jest ojczyzną kawy.
Spotykamy tu ludzi z różnych plemion – Konso, Hamerów. Nasza obecność wzbudza ogromne zainteresowanie. Robimy sobie wspólne zdjęcia.Jedziemy do Murulle Lodge. Przed nami 150 km bezdroża. Wertepy liczne stada krów blokujące drogę to nic w porównaniu z jazdą po błocie i koniecznością przejeżdżanie w poprzek bardzo wartkich rzek. Parokrotnie musimy się zatrzymywać, by wezbrana po deszczach rzeka opadnie na tyle, by można było przez nią przejechać.
Utrudnione warunki jazdy powodują, że przez dłuższy odcinek jedziemy po ciemku. Nawet w ciemnościach przekraczamy wartką rzekę. Po drodze w światłach reflektorach widzimy dzikie zwierzęta – dik-dik, wilka – jednego z bardziej drapieżnych zwierząt w tym rejonie. Na noc przyjeżdżamy do kompletnie ciemnego ośrodka. Murulle Lodge, to będzie nasza baza wypadowa do okolicznych miejsc przez najbliższe 3 dni. Nie wiadomo skąd na dziedzińcu pojawiają się jacyś ludzie, którzy nas witają. Nagle robi się jasno, a to za sprawą załączenia agregatu prądotwórczego, Jemy kolację i szybko udajemy się na nocleg do naszego bungalowu, by zdążyć przed wyłączeniem prądu.
krowy na drodze - norma

kozy przewodniczki stada?

wioski ludu Konso

ule przenośne na drzewach

w wiosce Konso

to są spichrze

wewnątrz chaty

kamienne mury

kawa pod figowcem

tutaj kawa to delicja



mijamy stada krów

dzeci pomagają dorosłym

kamienne mury

wiata do spotkań

typowa chatka Konso

w drodze do wioski

w wiosce

odwiedzamy wioskę

dzieci są ufnes

Dodaj napis

małe dziewczynki opiekują się młodszymi

wioski wśród zieleni

malownicze wioski

w wiosce

cudny widok

tarasy zbudowane  tysiąc lat temu

na targu w Weicie

Dodaj napis

targ w Weicie

targ w Weicie

Dodaj napis

targ w Weicie

mleko z krwią to przysmak

Dodaj napis

Dodaj napis

droga do Murulla

po deszczu wszędzie  woda

Dodaj napis

rzeki trzeba pokonywać wpław



 
Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz