4 maja 2016 r.
Robimy sobie sami śniadanko.
Oddajemy klucze i ruszamy do Trogiru. Jest to miasto wpisane na listę
Unesco. Dojeżdżamy po pół godzinie. Zostawiamy samochód poza
murami starego miasta i dalej na piechotę. Po drodze mijamy bazar.
Tu mnóstwo produktów domowej roboty. Nas szczególnie interesuje
oliwa. Taka najbardziej przaśna w plastikowych butelkach. Musi być
mętna. Wtedy wiadomo że świeżo wyciśnięta. Zamawiamy oliwę i
wędrujemy do miasta . Zwiedzamy katedrę św, Wawrzyńca najważniejszy zabytek miasta z pięknym portalem .chrzcielnicą i
kaplicami. Miasto jest śliczne. Całe z kamienia białego. Ratusz
liczne pałace. Wszystko nas zachwyca. Mnóstwo kościołów
wspaniale zachowanych. Jest też mnóstwo Polaków. Właściwie to
mamy wrażenie że jesteśmy w Polsce. Na koniec idziemy na nabrzeże.
W całym mieście było mnóstwo knajpek ale tu już nie możemy się
oprzeć. Wszędzie ryby i owoce morza. Decydujemy się na zestaw
owoców morza z grilla. Ryba, ośmiornica, kalmary, małże i jakiś
rak. Wszystko pyszne. Pochłaniamy wprost wszystko z talerza. Obok
nas siadają też Polacy. Jak zobaczyli nasze danie to też zamówili
to samo. Wracamy do samochodu. Ale najpierw zakupy na targu. Kupujemy
oliwę ser szynkę i kiełbasy. Wszystko wcześniej próbujemy. Takie
zakupy wprost uwielbiamy. Z Trogiru jedziemy do Dubrownika. Po drodze
przekraczamy granicę Bośni i Hercegowiny a potem znowu Chorwacja. W
Dubrowniku tez kłopot z parkowaniem. Parkujemy przed supermarketem.
Parking płatny ale jak się zrobi zakupy za 100 kunów jest
bezpłatny. Autobusem dojeżdżamy na stare miasto. Musze przyznać
że miasto mnie powaliło. Ono jest naprawdę cudne. Wszystko jakby
z obrazka. Ogromne grube mury a wewnątrz pałace, piękne ulice po
postu bajka. Zwiedzamy miasto po kolei katedra, fontanny, ratusz radę rektorów. Docieramy do morza potem to już wchodzimy tam gdzie nam sie podoba, a podoba nam się wszystko. Piękne zadbane ulice wszystko jak spod igły. Zjadamy pyszne lody- wszyscy tu jedzą lody. Restauracji jest tyle że nie można się zdecydować. Robi się jednak późno i musimy wracać. Z żalem jedziemy autobusem na parking. Odliczamy ile musimy zapłacić, a tu niespodzianka. szlaban otwarty a ciecia nie ma poszedł już do domu. Możemy to 30 kun zaliczyć po stronie oszczędności Docieramy do hotelu. Wyruszamy na spacer, a tu promenada do plaży a przy niej same knajpki. ,Skusiliśmy się na sałatkę z ośmiorniczek. A co tylko ministrowie mogą jej jeść. Zadowoleni wracamy do hotelu. jeszcze tylko rezerwacja hotelu w Kotorze lampka winka i spać.
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dubrownik |
|
Dubrownik |
|
Dubrownik |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
wieczór w Dubrowniku |
|
Dodaj napis
|
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń