piątek, 11 listopada 2016

Boliwia 11 listopada

 Boliwia

Salar Uyuni

11 listopada

Noc zaskakująco ciepła. Najpierw odrzucamy  koce hotelowe. Potem ja jeszcze rozpinam śpiwór. Pobudka o 4.00 Gdy wstajemy cisza absolutna. Nawet się zastanawiamy czy nie pomyliłyśmy godziny. Ale o wpół do piątej  ludzie zaczęli wysuwać się z pokoi. Śniadanie raczej kiepskie, ale  to najmniej istotne. O 5.00 ruszamy. Tym razem jedzie z nami jeszcze Japonka. Została zabrana z innego samochodu, bo jako jedyna chce jechać do Chile. Zajeżdżamy na gejzery. Z ziemi  wydobywa się mnóstwo pary, Niektóre dymią piękną parą unoszącą się pionowo, inne zaś  kręcą  po ziemi, Śmierdzi zepsutymi jajkami. Robimy zdjęcia i  i ruszamy dalej. Teraz mamy możliwość kąpać się w wodach termalnych. Miałam na to wielką ochotę, ale niezbyt dobrze się czułam. Było  mi duszno i kręciło się w głowie. Dałam więc sobie z tym spokój, chociaż bardzo żałuję. Wszyscy, którzy kąpali się  byli zachwyceni. Mimo zimna otaczającego nas wyskakiwali z gorącej wody i wcale nie było im zimno. Dalsza droga  wiodła nas  wzdłuż przepięknych kolorowych gór zwanych Salwadore Dali. To ze względu na niesamowita kolorystykę gór. Na koniec na osłodę, że wszystko się kończy laguna Verde. Piękne zielone jezioro otoczone majestatycznymi górami. Jest tak pięknie i dziko, że nie chce się odjeżdżać. Gdy wyjeżdżamy z parku kierowca poprosił nas o bilety by je postemplować. I nagle okazuje się, że bilety to ja mam ale w walizce. Sytuację ratuje Kanadyjczyk, który wraca do parku i nie musi teraz okazywać biletu. Na granicy  gdy zdejmują moją walizkę z dachu oddaję mu swój bilet. Stoimy w kolejce do odprawy paszportowej. To przejście jest tylko dla osób, które jadą z parku Uyuni do San Pedro de Atakama. Każą nam płacić 15 boliwianów za wyjazd. Jakoś wyskrobujemy resztki tej waluty i możemy jechać. W międzyczasie Japonka przybiega do nas zdenerwowana, że nie ma naszego samochodu, a tam został jej bagaż. Okazuje się, że przed naszym busem stanęła ciężarówka w taki sposób, że nie było widać busa., którym mieliśmy jechać do Chile i przez to  był niewidoczny. Po odprawie paszportowej żegnamy się z naszymi towarzyszami podróży i z kierowcą Rienaldo. Prosi mnie bym wystawiła im dobra opinię  na Tripadvisorze. Na pewno to zrobię . Wszystko było perfekcyjne. Chłopak się bardzo starał. Biuro Esmeralda zasługuje na pochwałę.
Szkoda, że to już koniec pobytu w Boliwii. Przepiękny kraj. Jeszce nie zadeptany przez turystów. Jest bardzo biednie trochę brudno, ale to wszystko ma swój klimat
Żegnaj Boliwio.


ruszamy nocą

dymiące gejzery

wśród pól gejzerowych

księżycowe krajobrazy

Dodaj napis

piękny dymek

Dodaj napis

Dodaj napis

wszędzie śmierdziało zgniłymi jajami

stąd dochodził bulgot

Dodaj napis

gejzery dymią

Dodaj napis

kąpiel w gorących  termach

pasmo Salvadore dali

salvadore dali

Dodaj napis

bajkowe góry

Dodaj napis

widok pocztówkowy

laguna Verde

cała nasza grupa

Dodaj napis

bajkowe widoki

nad laguną

Dodaj napis

kolory zapierają dech w piersiach

pustynia nie taka pusta

Docieramy do Chile

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz