Boliwia
Salar Uyuni
11 listopada
Noc zaskakująco ciepła. Najpierw odrzucamy koce hotelowe. Potem ja jeszcze rozpinam śpiwór. Pobudka o 4.00 Gdy wstajemy cisza absolutna. Nawet się zastanawiamy czy nie pomyliłyśmy godziny. Ale o wpół do piątej ludzie zaczęli wysuwać się z pokoi. Śniadanie raczej kiepskie, ale to najmniej istotne. O 5.00 ruszamy. Tym razem jedzie z nami jeszcze Japonka. Została zabrana z innego samochodu, bo jako jedyna chce jechać do Chile. Zajeżdżamy na gejzery. Z ziemi wydobywa się mnóstwo pary, Niektóre dymią piękną parą unoszącą się pionowo, inne zaś kręcą po ziemi, Śmierdzi zepsutymi jajkami. Robimy zdjęcia i i ruszamy dalej. Teraz mamy możliwość kąpać się w wodach termalnych. Miałam na to wielką ochotę, ale niezbyt dobrze się czułam. Było mi duszno i kręciło się w głowie. Dałam więc sobie z tym spokój, chociaż bardzo żałuję. Wszyscy, którzy kąpali się byli zachwyceni. Mimo zimna otaczającego nas wyskakiwali z gorącej wody i wcale nie było im zimno. Dalsza droga wiodła nas wzdłuż przepięknych kolorowych gór zwanych Salwadore Dali. To ze względu na niesamowita kolorystykę gór. Na koniec na osłodę, że wszystko się kończy laguna Verde. Piękne zielone jezioro otoczone majestatycznymi górami. Jest tak pięknie i dziko, że nie chce się odjeżdżać. Gdy wyjeżdżamy z parku kierowca poprosił nas o bilety by je postemplować. I nagle okazuje się, że bilety to ja mam ale w walizce. Sytuację ratuje Kanadyjczyk, który wraca do parku i nie musi teraz okazywać biletu. Na granicy gdy zdejmują moją walizkę z dachu oddaję mu swój bilet. Stoimy w kolejce do odprawy paszportowej. To przejście jest tylko dla osób, które jadą z parku Uyuni do San Pedro de Atakama. Każą nam płacić 15 boliwianów za wyjazd. Jakoś wyskrobujemy resztki tej waluty i możemy jechać. W międzyczasie Japonka przybiega do nas zdenerwowana, że nie ma naszego samochodu, a tam został jej bagaż. Okazuje się, że przed naszym busem stanęła ciężarówka w taki sposób, że nie było widać busa., którym mieliśmy jechać do Chile i przez to był niewidoczny. Po odprawie paszportowej żegnamy się z naszymi towarzyszami podróży i z kierowcą Rienaldo. Prosi mnie bym wystawiła im dobra opinię na Tripadvisorze. Na pewno to zrobię . Wszystko było perfekcyjne. Chłopak się bardzo starał. Biuro Esmeralda zasługuje na pochwałę.
Szkoda, że to już koniec pobytu w Boliwii. Przepiękny kraj. Jeszce nie zadeptany przez turystów. Jest bardzo biednie trochę brudno, ale to wszystko ma swój klimat
Żegnaj Boliwio.
|
ruszamy nocą |
|
dymiące gejzery |
|
wśród pól gejzerowych |
|
księżycowe krajobrazy |
|
Dodaj napis |
|
piękny dymek |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
wszędzie śmierdziało zgniłymi jajami |
|
stąd dochodził bulgot |
|
Dodaj napis |
|
gejzery dymią |
|
Dodaj napis |
|
kąpiel w gorących termach |
|
pasmo Salvadore dali |
|
salvadore dali |
|
Dodaj napis |
|
bajkowe góry |
|
Dodaj napis |
|
widok pocztówkowy |
|
laguna Verde |
|
cała nasza grupa |
|
Dodaj napis |
|
bajkowe widoki |
|
nad laguną |
|
Dodaj napis |
|
kolory zapierają dech w piersiach |
|
pustynia nie taka pusta |
|
Docieramy do Chile |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz