poniedziałek, 4 listopada 2019

Kolumbia 4 listopada

4 listopada 2019 r.

La Macarena 
W nocy walczyłam do pierwszej z blogiem. Potem zjedzone wieczorem owoce  zmuszały mnie do wstawania. Potem zadzwonił telefon.  Od piątej już nie spaliśmy. Przepakowaliśmy walizki  i o 7.30 byliśmy na śniadaniu. Jak zwykle dobrym. Teraz tylko jazda na lotnisko. Zamówiona przez hotel  taksówka zawozi nas na terminal lotnisko. Zapłaciliśmy  jedna trzecią tego co za trasę z lotniska do hotelu. Szukamy na tablicach naszego lotu ale nie ma takiego. Idę do informacji i okazuje się że  to na innym terminalu. Musimy przemieścić się busem lotniskowym Trwa to prawie pół godziny. Tam szybka odprawa i wsiadamy do samolotu. Do La Macareny te samoloty łatają tylko  w sezonie od czerwca do 11 listopada. Po półtorej godzinie lądujemy w La Macarena, I tu szok. Jest gorąco jak w piekle. Lotnisko malutkie . Na wejściu stoi facet z nazwą naszego hotelu. Podchodzę do niego. Okazuje się ,że czeka na nas, Ale nie tak szybko. Najpierw musimy uiścić opłatę turystyczną, l za 2 osoby. Potem czekamy na bagaż, Pojawia się właścicielka hotelu. na szczęście mówi po angielsku. Mówię jej że nie mamy zorganizowanej wycieczki. Ona nie widzi problemu i wszystko ogarnie. Gdy odbieramy bagaże wiozą nas do  centrum Informacyjnego. Musimy obejrzeć film o Cano Cristales . Otrzymujemy kolejne opaski na ręce. To uprawnia nas do wejścia do parku narodowego. Właścicielka hotelu daje nam 15 minut na  ogarniecie się i idziemy na lunch, a po lunchu wycieczka. Najpierw płyniemy  łodzią a potem pod górę, w czasie płynięcia łodzią spotykamy różne zwierzęta. O jednym ptaku powiedzieli że to rodzaj indyka.na drzewie??Gdy wysiadamy z łódki zaczyna lać jak z cebra. Zmęczenie, upał dają nam się we znaki, ale trasa piękna. Mijamy wodospady fantastyczne formacje skalne, W końcu wychodzimy na szczyt tego wypiętrzenia, Tu mnóstwo endemicznych roślin. Wreszcie dochodzimy do kolorowej rzeki. Jest po prostu niesamowita. Nie możemy  się napatrzeć. Robimy mnóstwo zdjęć. Na koniec niespodzianka. Kąpiel w rzece. Jest fantastycznie. Woda jest ciepła, ale przyjemnie chłodzi. Gdy słońce zaczyna zachodzić schodzimy na dół. Po drodze zatrzymujemy się na farmie żółwi. Tu wolontariusze hodują młode żółwie po to by je potem wypuścić na wolność.. Zmęczeni, ale szczęśliwi wracamy do hotelu. Właścicielka hotelu zaprowadza nas na obiad, Jest straszną gadułą. ostatkiem sił wracamy do hotelu. Walczę ze snem, żeby napisać bloga. Marcin  obrabia zdjęcia ale tak naprawdę  śpi nad laptopem Chyba nie da rady ich obrobić.

w La Macarena


doniczka do kwiatów

na szlaku

nietoperze w jaskini


Canio Cristales

gniazdo os

Canio Cristales

czaple

iguana


żółwi jest dużo

inna czapla

indyk na drzewie?


drugi indyk na drzewie?

Dodaj napis

niebieski żółw

Dodaj napis

jaszczureczka

Dodaj napis

Dodaj napis

ta roślina to endemit

to jest żółw


Dodaj napis

rozkosze kąpieli

Dodaj napis

termitiera

zachód słońca

wylądowaliśmy w La Macarena

Dodaj napis

transport turystów a raczej ich bagaży

Dodaj napis

kościół w La Macarena

Dodaj napis

tak lało

fajny wodospad

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

nieraz trzeba było w kucki

Dodaj napis

Dodaj napis


La Macarena

cudna kolorowa rzeka

to spełnienie marzeń

Marcin w kąpieli

kwiat jednej nocy

przechodziliśmy też przez mostki

na farmie żółwi

2 komentarze:

  1. No to pięknie... Ludzie tu na zdjęcia czekają, a Oni sobie spać poszli... Po powrocie do Polski się wyśpicie :) :) :)... TW

    OdpowiedzUsuń
  2. Indyk na drzewie? Nieeee, to raczej nadrzewna krowa :-) Hoacyn odżywia się głównie liśćmi, czasem z dodatkiem kwiatów i owoców. Zjedzony pokarm roślinny jest gromadzony w wolu, a następnie rozkładany dzięki fermentacji bakteryjnej, całkiem jak u przeżuwaczy, czyli to krowa, a nie indyk :-)

    OdpowiedzUsuń