wtorek, 3 października 2023

Vanuatu 3 października 2023 r.

 3 października 2023 r.

Nie wiem jak  to się dzieje, ale na urlopie  zrywam się wcześnie, Dziś o 5. Sprawdzam pocztę . Nie mam pisma które miałam dostać. Oczywiście podnosi mi się ciśnienie. Piszę  SMS  i ustalam co i jak. W międzyczasie  nadeszła 7 i trzeba iść na śniadanie. To  bufet  ale jakoś słaby, zupka,  rogaliki francuskie  i owoce , kawa, herbata, Na ladzie leży menu z oferowanymi daniami . Jest cennik . zamawiamy jajecznicę. Potem orientujemy się, że za darmo to tylko ta zupka i rogaliki. Trudno . Śniadanie w cenie hotelu a to że skromne nikt nie obiecywał,ze będzie bogate. Załatwiamy wycieczkę na wulkan na piątek. Okazuje się, że samoloty  po wyspach nie latają, bo była katastrofa lotnicza i wszystkie poszły do przeglądu. Do niedzieli nic nie lata. My mamy lecieć czarterem. Sprawdzamy jeszcze raz jakie mają propozycje wycieczek po wyspie. . Decydujemy się jechać z kierowcą, który wczoraj wiózł nas  z lotniska. On zaproponował niższą cenę za to samo. Marcin dzwoni do kierowcy a ja bookuje hotel na następne dni. Przyjeżdża Joseph ustalamy trasę i jedziemy. Najpierw do wioski. Oczywiście to nie to samo co na Papui. Tu to  skansen, Stoimy przed bramą i czekamy, aż nas wpuszczą,. Z krzaków wyskakują  wojownicy z krzykiem. Marcin tak się przestraszy, że wypadł mu aparat z ręki. Wchodzimy na teren wioski. pokazują nam sposoby jak łowią ryby, łapię dzikie świnie,, łapią dzikie kury. Bardzo pomysłowe i  proste pułapki. Potem rozgrzewają kamienie, które są zanoszone do pieca w którym będzie się piekło mięso. Na kamienie położone są liście palmowe i banana, a na to mięso i warzywa. Wszystko przykrywają  liśćmi. Ognisko , w którym rozgrzewano kamienie znajduje się na kamiennym podłożu. Demonstrują nam jak  jeden z  członków plemienia przechodzi po tych rozgrzanych kamieniach. Potem polewają je wodą by zademonstrować że rzeczywiście były gorące.Na koniec pokaz tańca wojowników i występ z użyciem  instrumentów z  bambusa i  cięciwy łuku. . Po występie możemy sobie pofotografować. Jedziemy na wodospad. Jest bajeczny. Najpierw niewielkie stopnie wodne przypominające te na Tanwi, a potem przecudna  niecka do której spada z szumem woda. Można się kąpać. Woda krystalicznie czysta. można wskakiwać do wody skacząc z wysokości,albo bujając się na linie.. Wracamy do samochodu, Teraz błękitna laguna. Tu dopiero jest bajka. Turkusowa woda . Lekko słona. Wskakujemy bez zastanowienia do wody. Bajecznie. Robię zdjęcia rybkom pod wodą. Nie ma ich zbyt wiele, ale bawię się znakomicie. Gdy nam się znudziło wracamy do samochodu. Teraz sanktuarium żółwi.Tutaj nie wybierają jajek, tylko wybierają je gdy się wyklują. Hodują je przez 5 lat i dopiero wtedy wypuszczają na wolność.  Jest też stary 100 letni żółw, który w związku z tym, że miał w żołądku torebki plastikowe  trafił tu chory i wycieńczony. Po usunięciu mu plastiku z żołądka staruszek został pod opieką  ludzi. W ośrodku są też inne zwierzątka. Zielone, pasiaste legwany, latające lisy, czyli nietoperze owocożerne,, dzika świnia. Nad morzem w wodzie rozgwiazdy, strzykwa. Bardzo sympatyczne mini zoo. Wracamy w stronę Port Vila. Zatrzymujemy się w fabryce czekolady. Tu kocie królestwo. Pełno fajnych kotów, czekających na pogłaskanie. Jeden z nich to klon Edka. Kobieta opowiada nam jak wygląda proces produkcji czekolady. Skąd biorą ziarno. Ze na każdej wyspie ziarno ma trochę inny smak. Daje nam do spróbowania poszczególne rodzaje czekolady. Rzeczywiście  różnią się smakiem w zależności od  pochodzenia ziarna.  Próbujemy też wyrobów czekoladowych to znaczy kawałków produkowanej tu czekolady. Jest to czekolada, a nie wyrób czekoladopodobny.  Wracamy do miasta. Żegnamy się z kierowcą. Idziemy na bazarek  sztuki ludowej. Nic specjalnego nie wpada nam w oko. Trochę snujemy się po mieście zaglądając do sklepów z pamiątkami. Nie ma nic co by nas zainteresowało. Raczej słaba chińszczyzna. Kupujemy jakieś pamiątki, ale się nie cieszymy. Wracamy do hotelu. Po drodze zaglądamy na market owocowo-warzywny. Raczej warzywa. Niektóre zupełnie nam nieznane.  Po drodze widzimy jak mężczyźni grają w kule. Nie wiemy o co chodzi ale oni bardzo się emocjonują. zostawiamy zakupy . Idziemy na kolację. Marcin chce do chińskiej. Dobra chce to może być. On zamawia zupę i wieprzowinę ja rybę. Przynoszą michę pikantnej zupy. dwie osoby by się tym najadły. Ja próbuję troszeczkę, ale zbyt ostra jak dla mnie. Za to wieprzowina Marcina bardzo smaczna. Moja ryba to porażka. Mała rybka pocięta na kawałki. Więcej ości i dłubania niż jedzenia. Wcale nie taniej niż w naszej hotelowej restauracji. Wracamy do hotelu. Ja do bloga, Marcin  bawi się komórką. Jeszce muszę napisać kartki i jutro wysłać. Dzień pełen wrażeń. Wodospad i laguna przepiękne. Żółwiki słodziaki. Zamiast lunchu jedliśmy czekoladę.Marcin walczy z czytnikiem karty, ja z internetem, bo ciągle zrywa.






















to jest łapa nietoperza




























palma z chili



jakieś warzywa

na markecie taro

jakieś warzywa

gra w kule


Edek z Vanuatu


koty z czekolady?

przed fabryką czekolady




dzika świnia z vanuatu

strzykwa


rozgwiazda




krab kokosowy





żółwik


Marcin w lagunie

orchidea

skoki do wody

laguna

laguna

wodospad


droga do wodoaspadu


droga do wodospadu




taniec wojenny


chodzenie po  gorących kamieniach

droga do wodospadu




ściana kwiatów przed hotelem

przed hotelem

pułapka na kury




1 komentarz:

  1. Wodospad i laguna rzeczywiście przepiękne, ale ja to bym z tej fabryki czekolady ze trzy dni nie wychodził... 🤣🤣🤣
    TW

    OdpowiedzUsuń