Vanuatu 5 października 2023 r.

 5 października 2023 r,

Oczywiście 5 rano to czas na pobudkę w czasie urlopu. Szczególnie jak śniadanie jest od siódmej, a dzisiaj w planie mamy plaże i rafy. O siódmej idziemy na śniadanie. Marcin ogranicza się tylko do bagietki z masłem. Ja jem zupę i bagietkę z pomidorami. Wreszcie są pomidory. Niestety nie  był to najlepszy wybór. Marcin narzeka na  żołądek. Mnie muli. Idziemy na bazarek . Marcin kupuje upatrzonego wcześniej żółwia zrobionego z jakiejś rośliny. Płyniemy na Iririki. Na plaży jest trochę ludzi, którzy w południe się ulatniają. My szalejemy na rafach.  Pływamy  drugi dzień i odkrywamy coraz to nowe ciekawe miejsca. Jak się człowiek zanurzy to traci poczucie czasu Robimy zdjęcia, ale one nie oddaję piękna podwodnych ogrodów. Niesamowita różnorodność ryb, roślin, koralowców, kolory powodują że płynie się coraz dalej, coraz dalej i traci kontakt z rzeczywistością. . Na rafach spędzamy kilka godzin. Gdy wracamy na brzeg na plaży koło nas usadowił się jakiś człowiek z radiem. Oczywiście wszyscy muszą słuchać tego co on sobie życzy. Przenosimy się na koniec plaży. Tu muzykę słychać mniej. Przynajmniej nie wali po uszach. Do 16 pływamy na rafach. Za każdym razem odkrywamy coś nowego. W pewnym momencie Marcin wychodzi z wody jakiś smutny i oświadcza mi, że został zaatakowany przez zgraję Nemo. Pokazuje mi film, na którym Nemo atakują jego kamerkę, Fajnie to wygląda. . Wracamy promem . Prom udekorowany kwiatami. Widzieliśmy wcześniej pięknie udekorowany stolik przy plaży. Może jakieś zaręczyny. Idziemy wymienić pieniądze i wracamy do hotelu. Zabieram się za zdjęcia. Nasza  grupa  czteroosobowa siedzi przy stoliku. W międzyczasie Marcin proponuje jakieś piwo w barze, który mamy  tuż przy drzwiach balkonowych.  Kończy się na lampce wina i drinku Marcina i wspomnieniach z tej i poprzednich podróży. Jutro lecimy na Tannę. Jest silny wiatr. Nie wiemy czy polecimy.