sobota, 7 października 2023

Vanuatu 6 października 2023 r.

 6 Października 2023 r.

Dziś nie musimy się  zbyt wcześnie zrywać, ale na urlopie 6 godzina to czas na pobudkę. O siódmej śniadanie. Dziś zjadamy tylko bagietkę z masłem. Może nie będzie nas mulić. Wyprowadzamy się z hotelu. Bagaże zostawiamy w przechowalni. Po 11 przyjeżdża po nas busik i jedziemy na lotnisko. Tu ważenie  bagaży  osób, Lecimy w sześć osób. Samolocik malutki. Pilot młodziutki, a wiatr wieje. Biorę lokomotiv, bo obawiam się że będzie nami rzucać. Oczywiście zaraz zasypiam. Budzę się jak zaczynamy podchodzić do lądowania. Lotnisko na Tannie malutkie. Leci z nami Angielka , która podróżuje sama przez 6 miesięcy, małżeństwo Filipińczyków i Chinka z Australijskim obywatelstwem. Wszyscy strasznie rozgadani.. Na lotnisku czeka na nas jeep. Wsiadamy i jedziemy bezdrożami. Takich róg to dawno nie widziałam. Prędkość 20 kilometrów na godzinę, koleiny, dziury wysokie wzniesienia,   jeszcze pył wulkaniczny, który wdziera się wszędzie. Wszystko co złe może się przytrafić na drodze. Po drodze zatrzymujemy się w ciekawych miejscach widokowych. Pola  pyłu wulkanicznego,  rozlana lawa. Krajobrazy księżycowe. Chodzimy po lawie, miejscami jest ona czarna, miejscami czerwona. Po godzinie dojeżdżamy do zajazdu. Tu dają nam lunch. Wielka bułka z szynką i korniszonem. Zapychamy się na dobre. Otoczenie zajazdu bardzo ładne. Rosną duże drzewa paprociowe. Oprócz nas są jeszcze 4 jeepy. Ruszamy wszyscy dalej. Jest przewodnik, który opisuje trasę, co możemy zobaczyć oraz ostrzega przed nadmiernym zbliżaniem się do brzegu krateru, bo można się poślizgnąć i wpaść do wulkanu.  Znowu 1,5 godziny wertepów. Dojeżdżamy do wulkanu. Dymi niemiłosiernie. Smród siarki roznosi się wokół. Wchodzimy na górę. Z krateru wydobywają się kłęby czarnego dymu. Co chwila w wulkanie coś grzmi, wali. Ma się wrażenie, że ziemia się trzęsie. Chodzimy wokół krateru. Co i raz dymy z wulkanu wiatr zawiewa w naszą stronę. Trzeba się odwrócić i zatkać usta i nos. Maseczki, które dostaliśmy niewiele dają. Gdy robi się ciemno zaczyna się prawdziwy spektakl. Grzmotom z dna krateru towarzyszą wybuchy  rozpalonej lawy. Rozpryskują się jak fajerwerki. Spektakl niesamowity. Ciemność, smród  siarki, grzmoty, dymy i wydobywające się fontanny ognia. Wybuch pojawiają się co kilka minut. Z każdym razem słychać ochy i achy zachwytu. W końcu przewodnik zarządza powrót do samochodów. Ciemno jak  nie wiem co. Oczywiście nie pomyśleliśmy o latarkach. Całe szczęście, że mamy komórki. Dochodzimy do samochodu. Znowu jazda po wertepach. Tym razem w ciemnościach i przez dwie godziny. My zostajemy w hotelu White Grass. Hotel super. Piękne domki urządzone ze smakiem i piękna restauracja tuż przy morzu. Siedzimy z Marcinem do zamknięcia restauracji dzieląc się wrażeniami z dnia dzisiejszego. Nawet szybkie wifi jest w hotelu. Nie wzięłam komputera ze sobą, bo można było tylko 5 kilo bagażu, a przecież Marcina  aparaty ważą prawie 20 kilo. Ograniczyłam się tylko do minimum. Wulkan robi wrażenie niesamowitą siłą wybuchu, no i nocny spektakl  z ogniem był niesamowity, Fajny dzień.













































































w oczekiwaniu na kolację 



1 komentarz:

  1. Pełen przygód dzień, niesamowite widoki, istna lawina, sorki, lawa niezwykłych wrażeń... 😇😇😇
    A Halinka na ostatnim zdjęciu smutna przy pustym stoliku... Pewnie Marcin zjadł Jej kolację... 🤣🤣🤣
    TW

    OdpowiedzUsuń