8 listopada 2014 r. Kostaryka
Wyjeżdżamy o 5 rano z hotelu. Okazuje się, że Carlos będzie z nami tylko jeden dzień, bo ma urodziny córki. Przekaże nas komuś innemu kto ma nas dowieść do parku Monteverde i potem do autobusu do Nikaragui. Zatrzymujemy się po drodze w miejscowości Grecia .Pijemy pyszną kawę i zjadamy empanadas takie ciasto faszerowane mięsem i przyprawami. W Grecii znajduje się piękny metalowy kościół. Wnętrze sprawia wrażenie bardzo lekkiego.. Drugim naszym przystankiem jest Sarchi miejscowość słynąca z wyrobów z drewna. Robią tu fajne dwukółki, które są pięknie malowane. Oglądamy pracę malarzy i ruszamy do Parku Saint Luis. Tu można zwiedzać park jeżdżąc po linach . Canopy to bardzo popularna rozrywka w Kostaryce. Ubrane w uprząż wchodzimy na platformy i dalej po linie . Widoki nieziemskie, wrażenia też. Niektóre liny wiszą ponad 30 metrów nad ziemią, Pędzi się na linie ponad drzewami. Jednak najbardziej ekscytujące było bujanie na linie . Przypięci do liny byliśmy wyrzucani do góry i potem powrót i znowu do góry. Było super. Jednak największą frajdą była jazda w specjalnym kombinezonie przypiętym plecami do liny. Płynęło się ponad lasem i rzeką. Wrażenia super. Po zabawie zjadamy lunch. Był trochę zgrzyt, bo facet zaproponował nam danie dnia. Zwykle jest ono tanie,tym razem rachunek nas zaskoczył, było najdroższe z możliwych, No cóż zawsze trzeba pytać ile kosztuje jeśli nie ma w karcie. Jedziemy do wulkanu Arenal. Jest to jeden z najaktywniejszych wulkanów w Ameryce Środkowej. Zieje cały czas lawą. W nocy można zobaczyć ogień. Jednak warunek trzeba mieć szczęście do pogody bo tu są lasy chmurowe i szczyty w większości są we mgle. Dojeżdżamy oczywiście mgła zasłania szczyt. Jedziemy do gorących źródeł, które wypływają spod wulkanu. Carlos każe nam zostawić wszystko w samochodzie i iść tylko w kostiumach i klapkach. Wstęp kosztuje 30 dolarów, ale on prowadzi nas w inne miejsce gdzie woda równie wspaniała a jest wstęp wolny. Woda płynie bardzo wartko. Nie można iść w poprzek. Kładziemy się na kamieniach i moczymy w zdrowej siarkowej wodzie bardzo ciepłej. Im wyżej się wchodzi tym jest cieplej. Po godzinie pluskania wracamy do hotelu. Żegnamy Carlosa i czekamy na piękny widok wulkanu. Może się uda. Hotel jest na wprost wulkanu. Miejmy nadzieję że dzisiejszej nocy nie wybuchnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz