Halina w podróży: 17 listopada Nowa Zelandia

17 listopada 2015 Nowa Zelandia

Franz Josef Village

Wyruszamy rano nad jezioro Matheson. Jezioro jest tak położone że odbijają się w nim dwie góry Mt Cook i Mt Tasman. Widoki niesamowite. Warunek pogoda .Jest lekkie zachmurzenie . jednak gdy dojeżdżamy nad jezioro opada mgła. Obchodzimy piękne jezioro porośnięte piękną roślinnością ale gór nie widać. Jak pech to pech. Trzeba nacieszyć oczy pocztówkami. Znad jeziora ruszamy .na lodowiec Franz Josef. Nazwa oczywiście związana z cesarzem Franciszkiem Józefem. Droga wiedzie po rynnie wyżłobionej przez lodowiec. Skurczył się on w ostatnich latach. Dno pozostawione prze lodowiec to mnóstwo kamieni właściwie nieprzebrane ich ilości. Gdy dochodzimy do czoła lodowca wrażenie jest niesamowite. To kolos zsuwający się z góry. Spod niego wypływa rzeka. Co jakiś czas obrywa się kawał lodu i z hukiem opada na dno rzeki czyniąc niesamowity huk. Idziemy cały czas we mgle . Ale widoczność nie jest najgorsza. Gdy odjeżdżamy samochodem około 500 metrów pogoda się poprawia. To góry powodują że jest mgliście i mokro. Wracamy do wioski . Zostawiamy samochód i na piechotę idziemy na wycieczkę do Tatare Tunels i Calery George. Wycieczka po paprociowym lesie najpierw do tuneli które wykopano w związku z odkryciem złota a potem do przełomów rzeki Calery Pogoda super. Wracamy zmęczone i marzymy tylko o obiedzie. Oczywiście zgodnie z zarządzeniem Lidki fish and chips.. Dzień tu jest bardzo długi . Słońce zachodzi po 21 można więc posnuć się po miasteczku. To typowo turystyczna miejscowość. Tylko biura turystyczne i hotele i oczywiście sklepy z pamiątkami. Nie możemy dostać piwa w butelkach. Sprzedają tylko w kartonach. Jak spotkamy w sprzedaży butelki po jednej sztuce to kosztują ponad 8 dolarów 330 ml to to jest ponad 10 zł. Facet w barze tłumaczy mi że u nich alkohol i papierosy są strasznie drogie. Nie bardzo mi to pasuje bo w kartonie piwo wychodzi po około 2 dolary za butelkę.