30 listopada
Aucland- Devenport- wylot do Emiratów
Wieczorem spakowałyśmy się dokładnie.. Niestety nie wiemy ile ważą nasze walizki. Mam wagę do walizek ale nie wzięłam bo uważałam że 30 kilo dopuszczalne to nie ma możliwości przekroczyć. jednak nie doceniłam naszych możliwości w dokonywaniu zakupów. Niestety nie dokonałyśmy checkinu przez internet, Zdecydowałyśmy że spróbujemy na lotnisku. Nie było dwóch miejsc obok siebie w samolocie. Rano wykwaterowujemy się z hotelu. Zostawiamy bagaże i jedziemy do Auckland .Jjest ciepło ale pochmurnie. Jak zwykle coś musiało pójść nie tak. Po drodze pociąg zatrzymał się i siedziałyśmy 45 czekając aż ruszy. Zmieniamy pociąg i dojeżdżamy do portu. Z pociągu przesiadka na prom i po 10 minutach jesteśmy w Devonport. jest to piękna malutka miejscowość. Są tu śliczne domki sklepiki i restauracje. Płynie się 10 minut. Rzeczywiście tu jest wszystko dopieszczone i na dodatek górna półka jeśli chodzi o towary, wystrój sklepów i wygląd domów. Jest tak szlachetnie. Ceny natomiast w normie jak wszędzie. Trochę chodzimy podziwiamy miasteczko, trochę zaglądamy do sklepów. Pełno tu klimatycznych kawiarni takich w których czas się zatrzymał. Do jednej takiej idziemy na kawę i zamawiamy Pavlową. Pan specjalnie dla nas ja przygotowuje. jest pyszna. Tutejsza śmietana nie ma sobie równych. Ze względu na to że nie mamy kart pokładowych wracamy na ląd i do hotelu. Po drodze jeszcze drobne zakupy. W hotelu zamówiłyśmy taksówkę na lotnisko. Około 3 jesteśmy na lotnisku. Okazuje się że odprawa już trwa. Ważę swoją walizkę i okazuje się że waży 30,5 kg. Z duszą na ramieniu idę na odprawę. Tu jednak waga wskazuje 29,9 . Jest dobrze. Niestety do Sydney musimy siedzieć oddzielnie. No trudno. Przechodzimy kontrolę graniczną i znowu kłopoty. nasze paszporty maszynka odrzuca. Musimy iść do oficera. Na szczęście nas przepuszcza. Kontrola przez bramki i znowu kłopot. Lidka zostaje poddana kontroli. Obcierają ją laską z papierem a potem badają papier. jest wszystko w porządku ale z nerwów dziewczyna się popłakała. Mówi że ma dosyć Nowej Zelandii. Na lotnisku jest darmowy Internet ale tylko 30 minut.
Niestety wakacje się kończą. Minęły bardzo szybko. Tak szybko że nawet nie możemy się połapać kiedy. Nowa Zelandia piękna, zróżnicowana bardzo rygorystyczna i widać jak oddalona od problemów świata.
Aucland- Devenport- wylot do Emiratów
Wieczorem spakowałyśmy się dokładnie.. Niestety nie wiemy ile ważą nasze walizki. Mam wagę do walizek ale nie wzięłam bo uważałam że 30 kilo dopuszczalne to nie ma możliwości przekroczyć. jednak nie doceniłam naszych możliwości w dokonywaniu zakupów. Niestety nie dokonałyśmy checkinu przez internet, Zdecydowałyśmy że spróbujemy na lotnisku. Nie było dwóch miejsc obok siebie w samolocie. Rano wykwaterowujemy się z hotelu. Zostawiamy bagaże i jedziemy do Auckland .Jjest ciepło ale pochmurnie. Jak zwykle coś musiało pójść nie tak. Po drodze pociąg zatrzymał się i siedziałyśmy 45 czekając aż ruszy. Zmieniamy pociąg i dojeżdżamy do portu. Z pociągu przesiadka na prom i po 10 minutach jesteśmy w Devonport. jest to piękna malutka miejscowość. Są tu śliczne domki sklepiki i restauracje. Płynie się 10 minut. Rzeczywiście tu jest wszystko dopieszczone i na dodatek górna półka jeśli chodzi o towary, wystrój sklepów i wygląd domów. Jest tak szlachetnie. Ceny natomiast w normie jak wszędzie. Trochę chodzimy podziwiamy miasteczko, trochę zaglądamy do sklepów. Pełno tu klimatycznych kawiarni takich w których czas się zatrzymał. Do jednej takiej idziemy na kawę i zamawiamy Pavlową. Pan specjalnie dla nas ja przygotowuje. jest pyszna. Tutejsza śmietana nie ma sobie równych. Ze względu na to że nie mamy kart pokładowych wracamy na ląd i do hotelu. Po drodze jeszcze drobne zakupy. W hotelu zamówiłyśmy taksówkę na lotnisko. Około 3 jesteśmy na lotnisku. Okazuje się że odprawa już trwa. Ważę swoją walizkę i okazuje się że waży 30,5 kg. Z duszą na ramieniu idę na odprawę. Tu jednak waga wskazuje 29,9 . Jest dobrze. Niestety do Sydney musimy siedzieć oddzielnie. No trudno. Przechodzimy kontrolę graniczną i znowu kłopoty. nasze paszporty maszynka odrzuca. Musimy iść do oficera. Na szczęście nas przepuszcza. Kontrola przez bramki i znowu kłopot. Lidka zostaje poddana kontroli. Obcierają ją laską z papierem a potem badają papier. jest wszystko w porządku ale z nerwów dziewczyna się popłakała. Mówi że ma dosyć Nowej Zelandii. Na lotnisku jest darmowy Internet ale tylko 30 minut.
Niestety wakacje się kończą. Minęły bardzo szybko. Tak szybko że nawet nie możemy się połapać kiedy. Nowa Zelandia piękna, zróżnicowana bardzo rygorystyczna i widać jak oddalona od problemów świata.
w Devonport |
Devonport |
apetyczna Pavlowa |
Devonport |
Devonport |
Panorama Auckland z Devonport |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz