6 listopada 2015 r. Tonga Fiji
W
nocy lało i wichura. Ranek pogodny. Wstajemy o 6 by iść na targ
rybny i na duże targowisko. Okazuje się, że na duże targowisko to
o dużo za wcześnie. Targ rybny nas rozczarował. Na łódkach rybacy
sprzedają ryby popakowane w torebki. Okazuje się, że łowią je
harpunami. Dlatego te ilości są niezbyt duże. Wracając wstępujemy
na targowisko. Tam głównie warzywa i wszechobecna chińszczyzna.
Ale jest też dział pamiątek.
Po drodze spotykamy fakaleiti. Fakaleiti są to chłopcy wychowywani przez matki na córki. Noszą wstążki malują się ubierają jak kobiety ale fizycznie pozostali mężczyznami. Fakaleiti to jedyny taki przypadek i zwyczaj na świcie. Podobno gdy matka ma za mało córek do pomocy do wychowuje syna na córkę Robimy sobie zdjęcia. takich Fakaleiti spotkałyśmy sporo na wyspie.. Po zakupach wracamy do lodgu.
Właścicielka czeka na nas z niecierpliwieniem i z rachunkiem.
Rozstajemy się bardzo serdecznie . Kierowca zwozi nas na lotnisko.
Odlot o czasie bez żadnych niespodzianek.
Tonga to fajne nieskażone masową turystyka państwo. Ma piękny klimat fajnych
ludzi pielęgnujących swoje tradycje. Bardzo cieszę się że tu
przyjechałam trochę krótko i pływanie z wielorybami nie wyszło a jest to
jedno z niewielu miejsc na świcie gdzie można popływać z matkami
wielorybami i ich małymi.
W samolocie na Fiji zastanawiamy się
jak rozplanować pobyt na Fidżi. Decydujemy się z marszu jechać do
Nadi. Po wylądowaniu szukamy jakiegoś autobusu. Okazuje się że najlepszy jest
samolot. Facet znalazł nam samolot za niewielkie pieniądze do Nadi. Szukam Lidki jak się zdecydowałyśmy to niestety już tej oferty nie było. Ale mimo to zdecydowałyśmy się na samolot. Decydujemy się na tą wersję. O godzinie 8 wieczorem jesteśmy już
w Nadi. zatrzymujemy się na w hotelu przy lotnisku. Jest w porządku
tylko że wi-fi drogie . Jutro zwiedzamy Nadi i plaża
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz