środa, 13 stycznia 2016

1 XII 2011 Dżibuti

1 XII 2011 

Dżibuti

 Dzisiejszy, ostatni dzień naszego pobytu w Dżibuti przeznaczamy na błogie lenistwo, czyli plaże, morze i słońce. Najlepszym miejscem na to były położone 10 km od Dżibuti, w zatoce Adeńskiej bezludne wyspy. Dotarcie do tych wysp nie jest proste, bo w tym kraju nie jest rozwinięta turystyka, a mieszkańcy z takich dobrodziejstw nie korzystają. Szukamy pomocy w biurze informacji turystycznej i innych agencjach - bezskutecznie. Musieliśmy jak zwykle wziąć sprawę w swoje ręce. Najbardziej pomocny okazał się być kierowca taxi. Zawiózł nas do portu do nabrzeża rybackiego, znalazł właściwego człowieka i w swoim języku wytłumaczył on o co nam chodzi. Prowadziliśmy negocjacje cenowe. Miejscem docelowym była wyspa Meskali. Wyposażeni w sprzęt do nurkowania motorową łodzią rybacką wypływamy z portu. Po drodze nasz kapitan zgłasza w punkcie kontrolnym nasz wyjazd. Po godzinie płynięcia docieramy do zatoki na wyspie. Początkowo dziwi nas ta procedura, ale  sprawa wyjaśnia się wkrótce. Po drodze mijamy wiele statków wojennych. Nie wolno ich fotografować. Okazuje, się że stacjonują tu jako ochrona przed piratami. Dlatego każdy najmniejszy statek musi meldować swoje wypłynięcie w morze i powrót.
Słońce świeci niesamowicie. Wskakujemy do błękitnej wody, która tylko nieznacznie nas ochładza – jest ciepła i bardzo słona. Korzystając ze sprzętu podglądamy  rafę. W pewnym momencie odpina mi się od maski fajka i  wpada do wody. Usiłuję ją wyciągnąć , ale gdzie tam. Próbuję nurkować aż do dna nic z tego. W końcu tak zburzyłam dno, że nic nie było widać. Po pewnym momencie razem ze Zbyszkiem podejmujemy próbę wyciągnięcia fajki. No i wreszcie spektakularny sukces. Zbyszek wyciąga fajkę z wody.
Na bezludnej wyspie w małej zatoczce czujemy się jak w raju. Korzystając z kąpieli słonecznych robimy mały spacer po wyspie. Z tablic znajdujących się tam wynika, że wyspa ta jest miejscem wylęgu małych żółwi.
Na piaszczystej wydmie porośniętej kępkami trawy, na gorący piasku odkrywamy ślady jaszczurek i innych gadów oraz krabów.
Po drugiej stronie wyspy odkrywamy jeszcze zaciszniejsze zatoczki. Woda tu praktycznie się nie porusza. Wracając do miejsca, gdzie jest zacumowana nasza łódź zbieramy przeróżne muszelki i inne trofea.
Na miejscu stwierdzamy, że do naszego piknikowego chleba, który znajdował się foli w niezamkniętym plecaku zabrały się jakieś wrono podobne ptaki. Na szczęście przywieziona jeszcze z kraju kiełbasa „Krakowska sucha” nie została naruszona.




Wypływamy w głąb oceanu na nurkowanie na rafach koralowych. Zaskakuje na duża różnorodność kolorowych ryb zarówno małych jak i dużych. Sama rafa jest bardzo zróżnicowana. Rosną tam ogromne ukwiały, koralowce płaskie, oraz w kształcie drzew. Fioletowe, różowe i niebieskie rośliny o przeróżnych kształtach. Wszystko to można zobaczyć zanurzając twarz pod wodą. Woda jest tak słona, że nie ma potrzeby ciągłego poruszania się. Prąd morski przesuwa powoli, tak, że można wszystko dokładnie obserwować co znajduje się pod wodą. Widoki są tak piękne, że żal wracać do rzeczywistości. Przed nami jeszcze godzinna podróż do miasta. W drodze powrotnej uświadamiamy sobie jak wielki jest port w Dżibuti. Zaskakuje nas ilość statków stojących na redzie oraz dźwigów w portach. Udaje nam się zrobić kilka zdjęć. Kapitan naszej łodzi informuje nas, że tu obowiązuje zakaz fotografowania.
Po zameldowaniu się w punkcie kontrolnym dopływamy do przystani.
Opaleni słońcem, oblepieni solą, ale szczęśliwi, pieszo wracamy do hotelu. Po drodze Etiopczycy proponują nam podwózkę    dwukółką zaprzęgnięta w osła.. Oczywiście korzystamy .
Wieczorem robimy ostatnie zakupy. Jutro rano wylatujemy do Addis Abeby, już w drogę powrotną do kraju.

nasza łódka czeka

statki wojenne w porcie

zostaliśmy wyrzuceni na brzeg łódź odpłynęła

Dodaj napis

Dodaj napis

to tu wylęgają się żółwie

Dodaj napis

ślady bytności żółwi

dzika wyspa

Dodaj napis

Zbyszek szykuje lunch

Dodaj napis

powrót do hotelu

na bazarze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz