|
Zaraz
po śniadaniu pędzimy do ambasady Dżibuti dowiedzieć się co z naszymi
wizami. O 13:00 musimy już być na lotnisku, gdyż mamy bilety do Bahir
Dar na godz. 14-tą.
Po
wejściu do ambasady, pani która nas wczoraj obsługiwała szybko nas
rozpoznaje i wydaje paszporty, które wczoraj zastawiliśmy. Mówi, że
wszystko jest OK. Patrzymy w paszporty z niedowierzaniem, gdyż na jej
biurku leży stos nierozpatrzonych podań o wizy innych osób, które
składały wnioski razem z nami.
|
|
Teraz
wyruszamy na pocztę, by kupić znaczki. Spacerkiem (około 2 km). Po
drodze, przy głównej ulicy mijamy liczne stoiska z owocami, przy pomocy
mieszkańców docieramy do celu. Wysyłamy pocztówki. Mijamy jakieś dziwne
budki-lektyki wykonane z blachy falistej. Zastanawiamy się czemu służą
do momentu, gdy widzimy mieszkańca owej lektyki w porannych pieleszach
prowadzącego dyskusję z do niego podobnym kolegą. Wtedy wyjaśnia się, że
są to stróżówki. Zakupujemy znaczki dla filatelistów i karty pocztowe.
Powrót do hotelu, zabieramy rzeczy i wyruszamy na lotnisko. Lecimy
niewielkim samolotem turbośmigłowym typu Bombardier 400 około godziny. Z
góry podziwiamy wijące się wśród gór i skał liczne rzeki i
zagospodarowane pola uprawne. Znowu nas to zaskakuje, bo nasze
wyobrażenie o Etiopii, to biedna, głodna, pozbawiona wody kraina. Po
wylądowaniu stwierdzamy, że terminal jest w remoncie, hala przylotów to
śmieszna budowla również wykonana z blachy falistej, tym razem opisana.
Po odebraniu bagaży wychodzimy przed lotnisko. Tam widzimy grupę ludzi,
którzy w rękach trzymają nazwy hoteli. Wybieramy hotel „Blue Nil”. W
hotelu załatwiamy transport do wodospadu Nilu Błękitnego i na jezioro
Tana.Bierzemy taksówkę i jedziemy na pałacowe wzgórze zobaczyć panoramę i lagunę.
Wykorzystując
maksymalnie czas „niebieską taxi” – jedziemy na pałacowe wzgórze
podziwiać zachód słońca i panoramę jeziora Tana i Bahir Dar. Na wzgórzu
znajduje się była letnia rezydencja Haile Seilassie, obecnie pałac
reprezentacyjny dla oficjalnych gości
W lagunie Niebieskiego Nilu słyszymy sapiące hipopotamy, których podobno jest tu bardzo dużo.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz