środa, 13 stycznia 2016

17 XI 2011 r. Etiopia

17 XI 2011 Etiopia
Bahir Dar (G) - Gonder



Po wczesnym śniadaniu i walce z pracownikiem recepcji, który był matematycznie niedoszkolony, na piechotę ruszamy w kierunku dworca autobusowego. Po drodze życzliwy Etiopczyk zatrzymuje dla nas minibus, który jedzie do Gonder. Bardzo szybko w zatłoczonym busie znalazły się dla nas miejsca, a bagaże wyładowały na dachu samochodu. Na początku jesteśmy w stanie pełnej szczęśliwości, a spada ona decydowanie z każdym przystankiem, który czasem jest co 100m i przybyciem nowego pasażera. W pewnym momencie osiągamy liczbę 15 pasażerów na 9 przewidzianych w tym pojeździe.
Po dotarciu do Gonderu zatrzymujemy się w uroczym hotelu na wzgórzu, z którego mamy wspaniały widok na miasto i zachód słońca. Gonder jest bardzo ciekawym miastem i byłą stolicą regionu. Tu zamieszkuje około 350 tys. mieszkańców.
Najpierw załatwiamy sprawy związane z logistyką, czyli wyprawą w góry Siemen i płacimy za wszystkie zarezerwowane wcześniej w Addis Abebie przeloty na dni następne.
Następnie ruszamy zwiedzać miasto. Największą atrakcją turystyczna Gonderu jest dzielnica królewska otoczona 17 wiecznym murem w którym znajduje się zespół zamków. Najważniejsze w nich to pałac Facilidesa. Wszystkie zamki zbudowane są z kamienia. Na terenie dzielnicy królewskiej znajduje się jeszcze zamek Iasu, Kakafy, Manterap. Niestety wszystkie są w dużym stopniu zniszczone. Żaden nie ma dachu. Wiele z nich zostało zniszczonych w czasie II wojny światowej. Mimo to widać jak były misternie budowane, a z przekazów wynika, że były pięknie zdobione kością słoniową i płatkami złota.
Drugim ważnym obiektem są łaźnie Facilidesa. Właściwie jest to zbudowana letnia rezydencja króla na wodzie. Jednak baseny są bez wody i prawdopodobnie były napełniane one do celów ceremonialnych. Obecnie również napełniane są tylko w czasie Święta Timat (objawienia pańskiego).
Następnym interesującym punktem jest świątynia która nazywa się „Góra Trójcy Świętej”. Jest to jedyny kościół który uratował się przed zniszczeniem przez Derwiszów. Podobno przed zniszczeniem kościół uratował rój pszczół, który zaatakował niszczycieli. Kościół jest wewnątrz pięknie malowany. Na szczególną uwagę załguje sufit wymalowany głowami 80 cherubinków. Sufit jest przeuroczy. Trochę mi przypomina  jeden z sufitów na Wawelu. Tu przy kościele wypijamy wspaniałą kawę przyrządzaną w tradycyjny sposób. Chyba najlepsza jaka piłam w życiu.Jej smak bardzo długo czuję w ustach.
Z kościoła jedziemy wioski Fedaszów. Felaszowie to tzw. „Czarni Żydzi”.  W okresie głodu i prześladowań zostali oni przewiezieni do Jerozolimy przez rząd Izraela pozostawili chaty, synagogę i cmentarz. Wszystko to zwiedzamy w towarzystwie młodszych i starszych dziewczynek, mieszkanek tutejszej wsi.
Wracając do miasta zahaczamy o kamienny zespół pałacowy zwany Kuskuam. Są to ruiny pałacu królowej Matewab, która jako regentka przez wiele lat rządziła krajem. Jeden z zakonników pokazał nam w świetle świec, schowaną w ciemnych przedsionkach kościoła szklaną trumnę ze szkieletami królowej i jej syna. Ruiny pałacu mogą tylko sugerować jak była to imponująca budowla.
Wszystkie zabytki zwiedzaliśmy korzystając z usług miejscowego środka komunikacji, wszędzie widocznego, Bajaja (badźiadźia) Po mieście obwozi nas bardzo sympatyczny chopak. jest bardzo szczęśliwy, że udało mu się trafić na takich turystów. Widać jak się przykłada. W zamian za jego zaangażowanie  dajemy mu suty napiwek.
Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis




Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis
Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz