Dzisiejszy dzień dostarczył nam wielu emocji. Mieliśmy zaplanowany wylot z Warszawy do Istambułu na godzinę 13:20. Niestety, że względu na wczorajsze awaryjne lądowanie boeinga 767 lotnisko w dniu wczorajszym zamknięto i według oficjalnych komunikatów powinno zostać uruchomione dziś o godz. 4:00. Niestety rano dowiedzieliśmy się że lotnisko w dalszym ciągu jest zamknięte. Mimo wszystko jedziemy na lotnisko. Tam same dobre wiadomości. O godzinie 15:00 lecimy z Łodzi.
Niestety nie ma szans złapania planowanego samolotu do Addis Abeby. Przebukowujemy bilety do Addis Abeby na dzień następny. Noc i dzień mamy spędzić na koszt przewoźnika w Istambule. Już planujemy wizytę na słynnym bazarze i w meczetach. Cierpliwie czekamy na odprawę  i autobus do Łodzi. Po paru godzinach siedzenia dowiadujemy się, że samolot jest odwołany. Przez następne parę godzin ponownie stoimy w kolejce, by odebrać nowe bilety. Wiadomości z kolejki są złe. Najwcześniejsze wolne miejsca są dopiero w niedzielę. Na szczęście Dorota (nasz prywatny przedstawiciel od fruwania) potwierdza, że już załatwiła rezerwację na lot z Warszawy do Addis Abeby na jutro. Zostało to potwierdzone wydanym następnym biletem przez przewoźnika Turkish Airlines. Szczęśliwi odlatujemy z lotniska samochodem do Grecji na Olimp, czyli do domu Haliny na ulicę Zeusa. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak wypić lampę dobrego wina. Jutro powtórka z rozrywki.
Na szczęście udało nam się zmienić rezerwację hotelu w Addis Abebie. Godzinowy rozkład lotu jest taki sam, jak miał być dziś. Póki co nie tracimy humoru, bo jak powiedział jeden z polityków "nie ważne jak się zaczyna, ale ważne jak się kończy".