25 września 2009 r
Windhoek
Rano przylecieliśmy do Windhoek, stolicy Namibii samolotem Air
Namibia. lotnisko zupełnie puste. Gdzieś daleko na płycie stoi jeden samolot i drugi nasz. Nie ma żadnego ruchu. Miasto liczy 250 tys. mieszkańców i stanowi to 15% populacji
Namibii. Na lotnisku odebrał nas przedstawiciel firmy samochodowej
Camping Car Hire i zawiózł do biura. Lotnisko położone jest około 40 kilometrów od stolicy. Po drodze same pustkowia. Ciekawe dlaczego tak daleko jest to lotnisko. Tam odebraliśmy nasz samochód
terenowy wyposażony w namioty i sprzęt campingowy. Gdy przyjechaliśmy samochód wraz z otwartym namiotem w celach demonstracyjnych czekał na nas. Panowie wysłuchali instruktażu korzystania z samochodu i rozbijania namiotu. Samochód Nissan Navara wyposażony jest we wszystko czego potrzebuje podróżnik. Lodówka, kanistry sprzęt campingowy naczynia nawet obrus na stół spinacze i sznurek do suszenia prania. Teraz tylko w drogę. Wykupiliśmy ubezpieczenie pełne, co oznacza, że w przypadku jakiejkolwiek awarii dostajemy nowy samochód. Ponadto możemy nim przekraczać granice Botswany, Zimbabwe i Zambii.
Zatrzymaliśmy się w hotelu
Chameleon.
Ruszamy na zakupy, by zaopatrzyć się na zbliżającą się podróż. Ładujemy do samochodu mnóstwo zakupów niezbędnych na wyjazd. Potem
zwiedzamy miasto. Oglądamy oryginalne meteoryty, które spadły niedaleko
miasta 600 mln lat temu. W sumie odnaleziono ich ponad 70. Część z nich
umiejscowiona jest na pasażu w centrum Windhoek. Zwiedzamy najstarszy
kościół chrześcijański (ewangelicko-luterański)wyświęcony w 1910 r.
Ciekawostką jest ulica samego El Presidente - Fidela Castro.
Jutro rano rozpoczynamy naszą przygodę z Nissanem Navarrą i dziką
przyrodą. Pierwszy etap to 800km do Botswany, do miasta Maun, wrót do delty Okawango. Do Namibii wrócimy 4 X, by kontynuować
wędrówkę po tym kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz