sobota, 14 maja 2016

Bośnia i Hercegowina 2016 r

7 maja Bośnia i Hercegowina
Sarajewo



Śniadanie podane do pokoju. Rozstajemy się z gospodarzem i ruszamy do Sarajewa. jestem bardzo ciekawa tego miasta bowiem w dzieciństwie jakoś to nazwa działała na moją wyobraźnię. Parkujemy na ulicy i ruszamy na stare miasto. Jest to dzielnica  muzułmańska. Właściwie czuję się jak w Turcji. Wszędzie piękne meczety, bazar i śpiew muezina . Mimo zniszczeń i wojny miasto odrodziło się. jest w lepszym stanie niż Mostar. Widać  miejsca po kulach, ale nie spotkaliśmy zburzonych przez wojnę domów. Podziwiamy  ratusz w stylu mauretańskim. jest bardzo ładny ale trochę mi nie pasuje do  miejscowego klimatu. Natomiast meczety ze smukłymi minaretami  dodają uroku miastu.Część meczetów jest zamknięta. Zatrzymujemy się przy restauracji gdzie  bardzo ładne menu zachęca do jedzenia. Stasiu pyta o śliwowicę. Kelner obiecuje za godzinę dostarczyć 3 butelki domowej śliwowicy. Stasiu daje mu  pieniądze. Za godzinę mamy wrócić. Wędrujemy po  ulicy Saraci i Ferhadija Zaglądamy do starych zajazdów Morica  i Kolobara. Odwiedzamy największy meczet Begova . Ale meczet jest zamknięty. Wierni tez modlą się na zewnatrz. Możemy obejrzeć tylko  turboty ośmiokątne  budynki - mauzolea  . Obok meczetu  stoi wieża zegarowa i zabytkowa medresa.
Pogoda zaczyna się psuć. Bartek polecał nam  restauracje "pod Lipami" Zaglądamy do niej, ale  obrazki z pierwszej lepiej działają na nasza wyobraźnię .Wracamy do pierwszej knajpki. Zamawiamy dania z obrazka. Już przy surówkach powinniśmy wykazać czujność, bo stwierdzili, że mają tylko sałatę zielona, ale brniemy dalej. kelner przynosi Stasiowi śliwowicę. Okazuje się, że dwie butelki i na dodatek ze sklepu. Oczywiście wmawia nam, że to domowa. no i nie zwraca pieniędzy za trzecią butelkę. Upominam się o resztę. Rzuca nam  jakieś ochłapy. Tak to jest że nigdy w takich krajach nie daje się zaliczek. Przynoszą nam obiad. Okazuje się, że to nie zamówione danie z pieca, a jagnięcina i cielęcina z rusztu. Trudno zjadamy. mnie nawet smakuje. Tylko  pozostaje niesmak. Ruszamy w drogę powrotną. Zamierzamy nocować na Węgrzech.Po drodze Stasiu kupuje na straganach przydrożnych śliwowicę.Późnym wieczorem docieramy do hotelu Ibis koło Gyoros na Węgrzech. . a następnego dnia już prosta droga do Polski. Bałkany zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zaskoczeniem były przede wszystkim miasta i kościoły Istrii. Na pewno jeszcze tam wrócę.


Dodaj napis
Dodaj napis
Dodaj napis
Dodaj napis






Dodaj napis
Dodaj napis
Dodaj napis



ratusz w stylu mauretańskim

klimatyczne  knajpki

Dodaj napis
Dodaj napis



Dodaj napis


Dodaj napis


Dodaj napis
Dodaj napis


Dodaj napis






Dodaj napis

Dodaj napis

ten dom nie pasuje do Sarajewa
Dodaj napis

Dodaj napis



Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz