sobota, 5 listopada 2016

Argentyna 5 listopada


Argentyna
Salta i wąwóz Humahuaca

5 listopada


Znowu wczesna pobudka. O 7 mamy autobus. Zjadamy śniadanie-  tosty serek i dżem. Ruszamy w drogę Wąwóz Humahuaca. Wąwóz wpisany jest na listę Unesco ze względu na przyrodę i mieszkańców.Wąwóz otaczają przepiękne góry porośnięte kaktusami kandelabrowymi. Niektóre mają po 20 merów wysokości. Pierwszą osadą którą odwiedzamy jest Purmamarca. Malutka wioseczka   z kościółkiem,  a za nim  tęcza siedmiu kolorów ziemi. Wygląd bajkowy.Chodzimy po wiosce szukając jak najlepszego miejsca do zrobienia zdjęć. Jesteśmy zachwycone malutką wioseczką indiańską położoną wśród gór. Niskie domki pokryte czerwoną dachówką wszędzie biel i ta kolorowa ziemia no i kaktusy. Bajkowo.
Ruszamy dalej do kolejnej wioski indiańskiej. Indianie Keczua mieszkający na tych terenach są krępi mają charakterystyczne wystające kości policzkowe no i grube,gęste czarne włosy. W Tilkarze znajduje sie pucara czyli czyli forteca sprzed okresu kolonialnego. Wchodzimy na szczyt góry. Po drodze mijamy budowle z kamienia, cmentarz, no i na koniec monument . Wszystko wśród kwitnących kaktusów. Widok ze wzgórza imponujący. Szczególnie na przepiękne kolorowe góry . Z Tilcary ruszamy do Humahuaki. Jest to 8 tysięczna osada z pięknym   kościółkiem i ratuszem. Domki niskie poryte dachówką. Chodzimy po uliczkach. Najpierw zjadłyśmy lunch. Empanadas i mięso z lamy w warzywach. Bardzo smaczne. W Humahuaka  niestety zaczęłyśmy odczuwać objawy wysokości. Leży ona na 3300 m npm. trochę kręciło mi się w głowie. Ewa miała zwiększone tętno. Zażyłyśmy liści koki. po jakimś czasie objawy ustąpiły. Zrobiłyśmy malutkie zakupy. Jesteśmy zachwycone doliną i wioskami. Nasz kierowca podrzucił nas na stają autobusową. Oczywiście tam jak zwykle wariactwo. Autobus do granicy z Boliwią właśnie odjeżdża. W biegu kupujemy bilety i wsiadamy do luksusowego autobusu. Miejsca  leżące z rozkładaną częścią pod nogi. Przed nami 3 godziny jazdy i przekroczenie granicy z Boliwią.Okazuje się że po 2 i pól godzinie jesteśmy przy  granicy .Łapiemy taksówkę i jedziemy na przejście graniczne. Z walizkami przekraczamy na piechotę granicę. I już jesteśmy w Boliwii.Na granicy wymianiamy pieniądze. Okazuje się, ze Lidka wzięła wszystkie pieniądze w 20 dolarówkach. W Boliwii jest niższy kurs przy wymianie takich nominałów. Nie wiem co jej przyszło do głowy, żeby kupować takie nominały. Teraz znowu taksówka i jedziemy do najbliższego maisteczka. Tu dziewczyny szukają hotelu. Mnie strasznie boli glowa. Nic im nie mówię. W końcu znajdują hotel z dwoma łózkami w tym jedno podwóje. Losujemy, gdzie ktora śpi. Wyszło, że ja z ewą, a Lidka na jedynce. Na dodatek nasze łóżko jest peknięte. W nocy ciągle się zsuwam. Muszę trzymać sie  drewnianej części, by nie spaść. Nie moge spać przez ten okropny ból głowy.



kościółek z XVII w w Purmamarca
bazar w Purmamarca

kolorowa ziemia

kaktusy kandelabrowe

kolorowa ziemia

Dodaj napis

kaktusy na stoku

Dodaj napis

wąwóz Humahuaca

Dodaj napis


Dodaj podpis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

tweirdza w Tilkarze

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz