Argentyna
Ushuaja Tierra del Fuego Ziemia Ognista
28 listopada
Przed ósmą śniadanie. Nawet dobre. Potem idziemy na przystanek autobusowy. Okazuje się, że przejazd do parku w obie strony to 400 peso na głowę plus wejście do parku 210. Niestety ja mam tylko 210 Ewa ma 650 peso. Nijak nam nie starczy. Muszę wymienić kasę. Trochę to trwa, ale przyjeżdża facet i na przystanku wymienia mi 100 dolarów. Teraz możemy ruszać. Okazuje się, że autobus regularny staje w kilku miejscach w parku. Jazda autobusem jest najlepszą opcją naszym zdaniem. Można wysiąść w różnych miejscach i ruszać na ścieżki. Autobusy zabierają turystów w tych samych punktach o 15.17 i 19. Można dostosować trasę do czasu odjazdu autobusu. My jedziemy do końca. Oglądamy lagunę Pataya i idziemy szlakiem do jeziora Negra. Jest ono naprawdę czarne. nawet jak świeci słońce. Dzisiaj pogoda patagońska, przynajmniej jeśli chodzi o wiatr. Od czasu do czasu bardzo silnie wieje. Ale mamy dobre ubrania więc nie dokucza nam wiatr. Z jeziora czarnego idziemy nad lagunę Verde. Jest to zielone jezioro wśród gór. Po drodze mijamy ciekawe rośliny i mnóstwo ptaków. Droga jest fajna, trochę kamienista wśród skał i krzewów, ale dla nas zaprawionych nie stanowi problemu. Szybko docieramy do centralnego punktu parku restauracji nad jeziorem Roca. Zjadamy lunch i ruszamy nad jezioro Roca. Wędrujemy wśród poprzewracanych przez wiatr i ze starości drzew. Obserwujemy przyrodę Ziemi Ognistej odmienną od tej w Polsce. O trzeciej wsiadamy do autobusu i wracamy do Ushuaia. Tu rzucamy się na zakupy. Jesteśmy głodne, ale restauracje są zamknięte do 19 Czekamy na otwarcie tej najważniejszej Marquiserrie . To jest restauracji w której podają kraby. Tu są najlepsze kraby na świecie. Ogromne, czerwone czekają w akwarium. Wchodzimy o siódmej. Mamy trochę szczęścia. Wszystko zajęte, ale kelner ustala że jedna rezerwacja jest późniejsza. Zamawiamy kraby w różnych wersjach i białe wino. Jedzenie prze-py-szne. Miód w gębie. Nigdy tak smacznego kraba nie jadłam. Białe miękkie mięsko, bez jakiegokolwiek zapachu. Niebo w gębie. Zadowolone wracamy do hotelu. Wypijamy morze herbaty uzupełniając płyny. Trzeba jeszcze spakować walizki na jutro i tak j zapakować by nie było problemów na lotnisku
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Wejście do Parku |
|
Dodaj napis |
|
spotykałyśmy dużo ptaków |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
jakiś storczyk? |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
widoki po drodze |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
w parku mnóstwo przewróconych drzew |
|
Dodaj napis |
|
dziwne narośle na drzewie |
|
Dodaj napis |
|
park Ziemi Ognistej |
|
ucieczka z więzienia |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
nasze kraby |
|
krab czeka na klienta |
|
psy zamiast ochrony pilnują banku |
|
Ushuaia to było początkowo ciężkie więzienie |
|
Lidka wśród pingwinów |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz