sobota, 12 listopada 2016

Chile 12 listopada

Chile
12 listopada
Ewa budzi się za  15 siódma. zamiast godzinę wcześniej.Okazuje się, że jej telefon ma źle ustawioną godzinę. uwijamy się jak w ukropie. na siódmą jesteśmy gotowe. oczywiście bez mycia. czekamy chwilę na autokar. Ruszamy na całodzienną wycieczkę. jedziemy do pięknego miejsca Piedras Rojas. Ale przed podróżą śniadanie. Podają chleb  masło i przepyszną jajecznicę. Tak pysznej już dawno nie jadłam Tylko mama robi podobną,Potem jazda na Piedras Rojas. Widok nieziemski. jest po prostu  nieziemsko pięknie.Czerwone  głazy pochodzenia wulkanicznego  zielonkawe jezioro i wokół wulkany  w kolorze złocistym i brązowym .Potem bezdrożami a raczej wertepami jedziemy do lagun Miscanti i Meniques. Przewodnik Wiktor super przystojny Indianin raczej o urodzie Winnetou albo ostatniego Mohikanina niż Indianina z Andów zapowiadał, że te laguny są równie piękne. myślałam że przesadza. Gdy dojechałyśmy, aż jęknęłyśmy z zachwytu. Sceneria prawie taka sama, ale kolor wody głęboki błękit otoczony białą obwódką. Zapomniałam zaznaczyć, iż wszędzie jest mnóstwo pasących się wikunii no i flamingi. Na zwiedzaniu i dojazdach  schodzi nam pół dnia Słońce pali niesamowicie chociaż podmuchy wiatru są sline. Jesteśmy na wysokości 4700 mnpm. Zjeżdżamy na  lunch. ta sama restauracja. Do wyboru zupa lub sałatka. Wybieramy zupę warzywną i potrawkę z kurczaka. Wszystko pyszne i świeże. Następnie  droga na salar Atacama. jakże inny niż w Uyuni. Tam gładka powierzchnia. Tu są wybijane ogromne grudy solne. Wiktor tłumaczy nam, że to dlatego, że tu praktycznie nie pada. Jak spadnie deszcz to wszystko się rozpuszcza i tworzy gładką powierzchnię. Tu ziemia rusza się cały czas i wypiętrza sól. Salar otaczają wulkany tworząc niesamowity widok.. Po drodze z salaru zatrzymujemy się w miasteczku Tacanao. Jest tu stara  dzwonnica. Tylko ona ostała się po trzęsieniach ziemi, które tu są niestety bardzo często Zmęczone, ale bardzo szczęśliwe wracamy do hotelu. Tu znowu niespodzianka. Sprzątaczka wyrzuciła puste butelki po piwie, które zostały na stole żeby oderwać od nich etykiety. Gdy sprzątaczka zobaczyła moją minę to aż struchlała, ale butelki się znalazły. Na szczęście dzisiaj jest sobota i śmieci nie wywieźli. Wieczorem idziemy połazić po mieście. Na ulicach tłumy turystów. Wszystko otwarte do 22. Niestety  musimy wracać bo jutro jazda na gejzery i pobudka o 4 rano.


Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz