Chile
Torres del Paine
24 listopada
Dziś po śniadaniu miał przyjechać kierowca. Podobno przyjechał, czekał 5 minut i pojechał. My schodzimy zdziwienie. ale obrotna dziewczyna załatwia nam drugiego. bardzo sympatyczny chłopak. Jedziemy trasą wokół parku zatrzymując się w najważniejszych miejscach. Niestety pogoda dzisiaj nie jest tak wspaniała jak wczoraj. Niebo jest zachmurzone. Dojeżdżamy do parku.Nasze bilety z wczorajszego dnia są ważne. Wjeżdżamy do Parku. Najpierw laguna Amara. Niestety Torres del Paine są za mgłą. Zresztą widziałyśmy je wczoraj.Potem jedziemy nad jezioro Sarmiento. Tu widok lepszy. Jezioro wśród gór . bardzo malownicze. najbardziej jestem ciekawa jeziora Norednskjold. Widziałam zdjęcia i wiem ze widok jest niesamowity. Tylko modlę się w duchu żeby było słońce. Podjeżdżamy nad jezioro Pehoe. Ja zachwycam się kolorem a Ewa stwierdza że widziała ładniejsze. Jestem zaskoczona, bo widzę niezwykły zielonkawo-turkusowy kolor.Sytuacja wyjaśnia się dużo później. Okazuje się, że moje okulary fotochromowe trochę przekłamują kolor i ja widziałam niespotykany kolor jeziora a Ewa nic specjalnego. Natomiast jezioro Pehoe jest bardzo malowniczo położone. Ma mnóstwo zatoczek, wysepek. Kolejne jezioro to właśnie oczekiwane Nodrenskjold. Ono rzeczywiście nie tylko przez moje okulary ma turkusowy kolor. Idziemy na godzinną wędrówkę do punktu widokowego. Po drodze spotykamy wycieczkę z Polski. Jezioro Nordenskjold jest duże wygięte w kształt rogala. W najpiękniejszym miejscu góra odbija się w jeziorze. Nawet nie liczę na taki widok ale jakby zaświeciło słońce to byłoby cudownie. Gdy dochodzimy do miejsca widokowego robi się dziura w chmurach i świeci słońce. Kolor jeziora zmienia się i góra chociaż czubek w chmurach pięknie prezentuje się na tle jeziora.. Jedziemy dalej. Spotykamy mnóstwo zwierząt. Guanako są wszędzie. bawią się na drodze. Młode walczą ze sobą. Przepędzają strusia z pastwiska. W lagunie Amara żerują flamingi. Są inne, niż te które widziałyśmy. Bardziej czerwone. Potem jeszcze urocze jeziorko Chileno i jezioro Grey. Do jeziora Grej zsuwa się lodowiec. Na jeziorze pływają wielkie odłamy lodu. Maja kolor niebieski. Idziemy na punkt widokowy. Z daleka widzimy błyszczący lodowiec. Mimo, że podróż odbywała się samochodem to jesteśmy zmęczone. Do miasta wracamy na ósmą. Kierowca zawozi nas do restauracji El Bote. Tu uzupełnienie pięknego dnia. Wspaniała kolacja. Restauracja wypełniona po brzegi. Jedzenie wspaniałe. Na piechotę wracamy do hotelu. Rozliczamy się z miłą obsługą,Na pewno polecimy wszystkim ten hotelik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz