środa, 23 listopada 2016

Chile 23 listopada

Chile

Torres del Paine
23 listopada

Wczesna pobudka nikogo nie zadowala. Szykujemy się w ciszy.Śniadanie taksówka i autobus do parku Jedziemy półtorej godziny potem cała biurokracja w wejściem. Jest wiele autobusów. Kolejka po bilety kilometrowa. Potem film o tym czego nie wolno i w drogę. Wybrałyśmy jedyną jak się okazuje opcję jednodniową. Idziemy nad Mirador les Torrese. Trasa podobno średnia do przebycia 9 kilometrów w jedna stronę. Od razu zaczyna się podejście . Może nie jest stromo ale pierwsze dwie godziny pod górę, Mam wrażenie że zaraz wypluje płuca Trasa kamienista. Po dwóch godzinach docieramy do schroniska Chileno. Teraz  łatwiejszy odcinek przynajmniej na początku bo potem przez las i znowu pod górę. Na trasie 9 kilometrów musimy pokonać róznicę wysokości 700 metrów. Wiem że największa stromizna jest na ostatnim kilometrze. Wchodzi się tam godzinę. Po drodze spotykamy mnóstwo zwierząt. andyjskie jelenie, mnóstwo zajęcy lisy i przeróżne ptaki. Słyszymy jak odrywają się lawiny i z hukiem spadają w doliny. Gdy docieramy do ostatniego odcinka drogi  zaczyna się wspinaczka. Tu na przestrzeni 1 kilometra musimy pokonać wysokość 300 metrów. Droga po kamieniach ciągnie się jak flaki z olejem. Na koniec, gdy już się wydaje, że zaraz zobaczymy to cuda dla którego wypluwamy płuca droga opada i wije się wśród skalnego rumowiska. Ale w końcu jest Torree del Paine w całej okazałości. Nad cudnym szmaragdowym jeziorem, Zamieramy z zachwytu. Co tam zmęczenie dla takiego cudu warto było. Siedzimy  i podziwiamy widok. Torres del Paine  górski symbol Chile to góra składająca się z 4 wież. jest przepiękna. Gdy o niej usłyszałam wiele lat temu i zobaczyłam na zdjęciach to koniecznie chciałam ją zobaczyć. Marzenia  się spełniają, a raczej realizujemy je sami. Powrót jest o wiele łatwiejszy niż wejście, bo praktycznie cały czas w dół, ale też zajmuje dużo czasu . Tym bardziej, że nogi zmęczone. Po drodze wyskoczył z krzaków lis mało nie wpadł na mnie. Niestety szybko się zwinął i nie zdążyłam zrobić zdjęcia. Widzimy takie mnóstwo zwierząt jak nigdzie. O wpół do siódmej jesteśmy na przystanku i czekamy na mikrobus by podrzucił nas do autobusu. czekamy do  7.45. Okazuje się, że było tak dużo turystów że musieli dodatkowe autobusy z Puerto Natales przysłać po nas. Przyjeżdżają cztery autobusy.Po godzinie jesteśmy w domu. Nie wiadomo co z jutrzejszym dniem Zapomniałam dodać że pogodę mamy wspaniała.

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis







Dodaj napis

Torres del paine zdobyte

Torres del Paine

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

przejście sucha nogą?

Dodaj napis

uciekajacy lis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis
Dodaj napis
niezapomniany widok



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz