sobota, 26 listopada 2016

Chile 26 listopada

Chile
Punta Arenas

26 listopada


Dzisiaj mamy królewskie śniadanie., Sok świeżo wyciskany , jajecznica na szynce, dżem własnej roboty, owoce. Najedzone ruszamy  zwiedzać miasto. Punta Arenas jest bardzo rozległe. Stara część miasta ma zabudowę niską. Znajduje się tu mnóstwo starych,pięknych kamienic  pięknie  zdobionych. Widać ślady świetności. Rzucamy się na zakupy.To ostatni dzień naszego pobytu  w Chile. Wchodzimy na szczyt wzgórza by obejrzeć panoramę miasta. Potem  odwiedzamy muzeum Indian. Chilijczycy starają się odtworzyć historie żyjących tu Indian , których doszczętnie wybito już w XX wieku.. Przy muzeum znajduje się kościół salezjanów. Jest bardzo ładny. Ołtarze z białego marmuru. Jestem zaskoczona ilością kaloryferów  w kościele. Są tak gorące, że czuje się je na odległość. Niedaleko kościoła znajduje się cmentarz. jest niezwykle piękny. Tuje wysokie, przystrzyżone i przepiękne pomniki. Tu został postawiony monument ku pamięci Indian pomordowanych przez  białych. Wychodzimy z cmentarza i tak się zagadałyśmy, że pomyliłyśmy drogę. znowu nabiłyśmy niepotrzebnie kilometrów. Postanowiłyśmy iść jeszcze raz do tej samej restauracji w której byłyśmy wczoraj. Nie bardzo pamiętałyśmy nazwę i miejsce, bo zawiózł nas tam właściciel hostelu. Ale po nitce dotarłyśmy do kłębka. i pudło restauracja zamknięta. Szukamy w przewodniku innej, ale dochodzimy do wniosku, że  skoro za pół godziny maja ją otwierać to poczekamy. Idziemy z Ewą na nadbrzeże . Na pomoście widzimy jakieś ptaki. Z daleka wyglądają jak pingwiny.Ściągam je zoomem no chyba  pingwiny. Podchodzimy bliżej. Zastanawiam  się jak one weszły na pomost. Gdy z bliższej odległości ściągam je zoomem okazuje się, że to kormorany patagońskie. Maja białe brzuchy i czarne grzbiety. uśmiałyśmy się z Ewa równo, że wszędzie widzimy pingwiny. Potem wkręcam Lidkę . Pokazuję zdjęcia, Najpierw mówi mi, że na pewno jest to lipna fotografia, ale gdy pokazuję kolejne zdjęcia to wymięka. Oczywiście wyprowadzam ją z błędu.Kolacja w restauracji  doskonała. Bierzemy z Ewa zupy rybne. Ogromne porcje  gęste, a mięso ryb i innych owoców morza  wspaniałe. Na piechotę wracamy do hotelu. Rozmawiamy z właścicielem hostelu. Jest z pochodzenia Chorwatem .Jego dziadkowie po wojnie wyjechali do Chile. Jest szalenie sympatyczny. Częstuje nas  winem. Jutro ma nas zawieźć na terminal autobusowy.

pomnik imigrantów

złotokap

ulice w Punta Arenas

kwitnące żarnowce

Ulice w Punata Arenas

Punata Arenas

budka dla orkiestry na plaza

Dodaj napis

pomnik Magellana

Punta Arenas

budka telefoniczna

kosció salezjanów

marmurowa chrzcielnica

Dodaj napis

Dodaj podpis

kondor
Dodaj podpis

na cmentarzu

na cmentarzu

monument poswięcony Indianom

aleja na cmentarzu

ogromna kwiaty orlików

kormoran patagoński

katedra

wieczór  na końcu świata
nasze pingwiny kormorany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz