Dzisiaj mamy królewskie śniadanie., Sok świeżo wyciskany , jajecznica na szynce, dżem własnej roboty, owoce. Najedzone ruszamy zwiedzać miasto. Punta Arenas jest bardzo rozległe. Stara część miasta ma zabudowę niską. Znajduje się tu mnóstwo starych,pięknych kamienic pięknie zdobionych. Widać ślady świetności. Rzucamy się na zakupy.To ostatni dzień naszego pobytu w Chile. Wchodzimy na szczyt wzgórza by obejrzeć panoramę miasta. Potem odwiedzamy muzeum Indian. Chilijczycy starają się odtworzyć historie żyjących tu Indian , których doszczętnie wybito już w XX wieku.. Przy muzeum znajduje się kościół salezjanów. Jest bardzo ładny. Ołtarze z białego marmuru. Jestem zaskoczona ilością kaloryferów w kościele. Są tak gorące, że czuje się je na odległość. Niedaleko kościoła znajduje się cmentarz. jest niezwykle piękny. Tuje wysokie, przystrzyżone i przepiękne pomniki. Tu został postawiony monument ku pamięci Indian pomordowanych przez białych. Wychodzimy z cmentarza i tak się zagadałyśmy, że pomyliłyśmy drogę. znowu nabiłyśmy niepotrzebnie kilometrów. Postanowiłyśmy iść jeszcze raz do tej samej restauracji w której byłyśmy wczoraj. Nie bardzo pamiętałyśmy nazwę i miejsce, bo zawiózł nas tam właściciel hostelu. Ale po nitce dotarłyśmy do kłębka. i pudło restauracja zamknięta. Szukamy w przewodniku innej, ale dochodzimy do wniosku, że skoro za pół godziny maja ją otwierać to poczekamy. Idziemy z Ewą na nadbrzeże . Na pomoście widzimy jakieś ptaki. Z daleka wyglądają jak pingwiny.Ściągam je zoomem no chyba pingwiny. Podchodzimy bliżej. Zastanawiam się jak one weszły na pomost. Gdy z bliższej odległości ściągam je zoomem okazuje się, że to kormorany patagońskie. Maja białe brzuchy i czarne grzbiety. uśmiałyśmy się z Ewa równo, że wszędzie widzimy pingwiny. Potem wkręcam Lidkę . Pokazuję zdjęcia, Najpierw mówi mi, że na pewno jest to lipna fotografia, ale gdy pokazuję kolejne zdjęcia to wymięka. Oczywiście wyprowadzam ją z błędu.Kolacja w restauracji doskonała. Bierzemy z Ewa zupy rybne. Ogromne porcje gęste, a mięso ryb i innych owoców morza wspaniałe. Na piechotę wracamy do hotelu. Rozmawiamy z właścicielem hostelu. Jest z pochodzenia Chorwatem .Jego dziadkowie po wojnie wyjechali do Chile. Jest szalenie sympatyczny. Częstuje nas winem. Jutro ma nas zawieźć na terminal autobusowy.
|
pomnik imigrantów |
|
złotokap |
|
ulice w Punta Arenas |
|
kwitnące żarnowce |
|
Ulice w Punata Arenas
|
|
Punata Arenas
|
|
budka dla orkiestry na plaza |
|
Dodaj napis |
|
pomnik Magellana |
|
Punta Arenas
|
|
budka telefoniczna |
|
kosció salezjanów |
|
marmurowa chrzcielnica |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj podpis
|
|
kondor |
|
Dodaj podpis
|
|
na cmentarzu |
|
na cmentarzu
|
|
monument poswięcony Indianom |
|
aleja na cmentarzu |
|
ogromna kwiaty orlików |
|
kormoran patagoński |
|
katedra |
|
wieczór na końcu świata |
|
nasze pingwiny kormorany |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz