wtorek, 15 listopada 2016

Chile14 listopada

Chile
San Pedro de Atacama Santiago de Chile
14 listopada
Dzisiaj luz. Wstajemy późno. Dziewczyny wpadły w szał pakowania.Baba hotelowa przynosi śniadanie  do stołu stojącego przed naszym pokojem. Całkiem dobre chociaż skromne. Jedna bułka z plasterkiem szynki i dżemem,  Dziewczyny idą wymienić pieniądze, a ja zostaję w pokoju. Baba hotelowa sprowadziła swojego ojca i posadziła go przy drzwiach wejściowych  żeby pilnował  byśmy ukradkiem nie opuściły hostelu.Żenada, O 11 wyprowadzamy się. Płacimy tak jak sobie życzyła. Zostawiamy bagaże i idziemy do miasta. Chciałam zwiedzić muzeum, ale niestety nieczynne. trafiamy na bazar artesanias. tam już dziewczyny popłynęły.Zrobiły chyba remanenty na wszystkich straganach. Ale są zadowolone, a to najważniejsze.  Idziemy na obiad do znanej knajpki. Trzeba się najeść przed podróżą. Łazimy jeszcze chwilę po miasteczku. W dalszym ciągu jesteśmy nim zauroczone.Szukamy taksówki by zawiozła nas na dworzec autobusowy. Zlazłyśmy całe miasto. Zresztą co to za miasto parę ulic na krzyż. Złapałyśmy taksówkę i  przez hostel zabierając bagaże jedziemy na dworzec. Tam kilka kompanii autobusowych. najpierw panika, bo otrzymałyśmy informację że najbliższy autobus o 18.00. To dla nas trochę za późno. Ale po  zgłębieniu tematu okazuje się, że jest autobus o 16.00. Podjeżdża o czasie. Luksusowy z internetem, czyściutki. Po półtorej godzinie jesteśmy w Calamie. Droga raczej nudna cały czas za oknem pustynia, szara, w oddali góry. Łapiemy taksówkę i na lotnisko. Tu  mała przygoda z Lidki kartą. Nie może zapłacić za kawę. Próbuje jednej, drugiej i odmowa. My płacimy swoimi kartami bez problemu. Lidka dzwoni do banku niewiele wyjaśnia. Może przerwa w łączach pomiędzy bankami. Nie wiadomo. Stratujemy o 21.20 do Santiago. Nie mówię dziewczynom że to jedno z najniebezpieczniejszych  lotnisk świata ze względu na podejście do lądowania. .Mamy krótką noc do spania bo o 7 rano mamy samolot do Balmacedy. Gdy lądujemy w Santiago szybko łapiemy walizki taksówkę i jedziemy do hotelu. Hotel syfiasty ale nie ma co marudzić Trzeba szybko spać.


sniadanie przedpokojem

dziadek pilnujący  hostelu

na bazarku

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

kosciolek w San Pedro

droga przez pustynie

port lotniczy w Calamie




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz