Zjadamy pyszne śniadanie . Zostawiamy bagaże w przechowalni hotelowej i taksówką jedziemy do portu. Facet zawozi nas nie do tego przewoźnika co trzeba. Mamy 25 minut i trzeba złapać taksówkę i kupić bilety. Dochodzimy do głównej ulicy. Czas ucieka. Taksówka nawet szybko się znajduje. Ale o tej porze korki. Zatrzymujemy się na każdych światłach. Dojeżdżamy za piętnaście dziewiąta. Zakup biletów to cała procedura, a jeszcze do tego przekraczamy granicę. Odprawa argentyńska i od razu kolejna urugwajska. Punkt 9.00 wbiegamy na prom. Jazda szybka. Podróż trwa godzinę i 15 minut. . Witamy w Urugwaju. Colonia de Sacramento to jedno z najstarszych miast w tym regionie. Wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk . Oczywiście portugalskich i hiszpańskich.Pozostało tu wiele pamiątek po jednych i drugich. Stare miasto wpisane jest na listę światowego Dziedzictwa UNESCO. Główna aleja miasta obsadzona jest platanami. Są bardzo wysokie i zacieniając całą ulicę. dają wspaniały cień. Muszą zaznaczyć, że pożegnałyśmy się z chłodami. Tu jest 30 stopni. .Właściwie to większość uliczek miasta jest obsadzona platanami i dzieki temu można w upale egzystować.. Zwiedzamy wszystkie najważniejsze punkty miasta, Bramę, uliczkę westchnień, Plaza de Mayo, piękne stare pałace przerobione na hotele. Niestety wszystkie muzea są zamknięte. Nie wiemy dlaczego. Zależało mi na muzeum azulejos czyli płytek ceramicznych, z których słyną Portugalczycy.Miasteczko jest śliczne. Uliczki schodzące wprost do morza, mnóstwo zieleni, piękne domy. Ma niesamowity urok. Postanawiamy iść dziś na parille. Parilla to rodzaj grilla tylko, że palony w pomieszczeniu. Idziemy do restauracji, w której płaci się stała kwotę i dostaje tyle mięsa ile się chce. Do tego sałatki, i pół litra wina . Dostałyśmy na początek górę mięsa plus pieczone kiełbaski i coś co przypomina kaszankę. Wszystko popijamy winem. Wołowina jest tak smaczna, że nie mogę sobie odmówić następnego kawałka. Objadamy się na maksa. Wypite wino robi swoje. Humory dopisują nam jak nigdy. Idziemy ulicą i chichramy się jak nastolatki. O 17. 30 mamy autobus do Montevideo. . Jest bardzo gorąco na dodatek wino robi swoje. W autobusie wszystkie śpimy jak baranki. O 20 docieramy do miasta, Taksówką dojeżdżamy do hotelu.Z zewnątrz sprawia imponujące wrażenie. Pokój tez niezły z klimatyzacja , ale Lidka nie pozwala włączyć. Jakoś musimy wytrzymać ten skwar.
|
uliczki w Colon |
|
Dodaj napis |
|
azulejos jest na każdym kroku |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
atmosfera relaksu |
|
stare samochody to wizytówka miasta |
|
kolorowa restauracja |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
uliczka westchnień |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
bogata roślinność |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
uliczka w Colon |
|
uliczka w Colon |
|
pełnia szczęścia stół nakryty |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz