Urugwaj
MonteVideo
1 grudnia
Śniadanie w hotelu wyśmienite. Wędlina, ser, owoce. Hotel Klee w samym centrum zrobił bardzo dobre wrażenie. Ruszamy do portu kupić bilety, Wczoraj w nocy sprawdziłam ceny i godziny odjazdu. Można było kupić przez internet, ale dziewczyny spały, więc ich nie budziłam, a i tak mamy zaczynać zwiedzanie od portu. Idziemy główną ulicą i co chwila zatrzymujemy się. Piękne domy, pałace przykuwają naszą uwagę prawdę mówiąc tak sobie wyobrażałam Montevideo. Szerokie ulice piękne domy i słońce. Wszystko się sprawdza. Zwiedzamy Plac Niepodległości i dalej deptakiem wstępując do katedry zdążamy do portu. zamiast 20 minut droga zajęła nam godzinę. W katedrze zauważam figurkę za szybą, do której wszyscy podchodzą modlą się i przez wycięcie dotykają jej za nogę. zaczęłam się przypatrywać kogo przedstawia figurka. Doszłam do wniosku że Pana Boga. Myślę sobie też złapię go za nogi. Niestety do złapania była tylko jedna. Ale cóż skoro złapałam Pana Boga za nogi to podzielę się tym z Koleżankami. Pierwsza napatoczyła się Ewa. Przygląda się figurce i też początkowo nie bardzo wie kogo ona przedstawia. Po jakimś czasie dochodzi jednak do wniosku ze to był święty Piotr. No i co złapałam tylko św. Piotra za nogi, a nie Pana Boga i znowu moje marzenia prysły. Kupujemy bilety na prom. I tu szok. Bilet kosztuje 118 dolarów. Ja w internecie mogłam kupić za połowę tego. W duchu jestem wściekła na siebie, ale co zrobić. Gdybym wiedziała to bym kupiła bez konsultacji z dziewczynami. Nie chciałam się rządzić sama i tak wyszło.
Postanawiamy skorzystać z autobusu turystycznego, który podwozi turystów w najciekawsze miejsca. Tam można wysiąść pozwiedzać i wsiąść do kolejnego autobusu. Autobus jest piętrowy widok jest znakomity. Mijamy pierwsze przystanki, bo to trasa, którą zwiedziłyśmy na piechotę. Wysiadamy przy hali targowej. Nie jest to zwykła hala. jest bardzo ucywilizowana. Wprawdzie można w niej kupić wszystko ale jest sterylnie czysto i pachnąco. Zatrzymujemy się na kawę z ciastkiem cytrynowym. Potem następne przystanki autobusowe. Ogród botaniczny to oaza dla mnóstwa ptaków i miejsce gdzie można odetchnąć od skwaru. Bardzo ciekawa kolekcja roślin, chociaż po ogrodach Nowej Zelandii i Mauritiusu nasze oczekiwania były większe. Kolejny przystanek to stadion Centenario. Jest to historyczny stadion, bowiem został wybudowany na pierwsze mistrzostwa świata w piłce nożnej w 1930 roku. Na tym stadionie Urugwajczycy zostali pierwszy raz mistrzami świata. Są bardzo dumni ze swego stadionu. Gdy oglądam szalik z napisem Centenario to przechodzący mężczyźni klaszczą z zadowolenia. Przejeżdżamy przez Prado najbardziej ekskluzywną dzielnicę Montevideo. Tu z kolei wille i rezydencje z XIX i początku XX wieku. Jesteśmy zachwycone rozmachem i gustem mieszkańców. Na koniec Rambla - długa promenada nad zatoką rzeki La Plata. Plaża ciągnąca się łukiem wzdłuż Rambli. Plaża trochę mi przypomniała Acapulco, ale tu jest więcej przestrzeni. tam jest gęsta zabudowa wzdłuż wybrzeża.. Na koniec zostawiamy sobie muzeum karnawału. Tu karnawał trwa dłużej niż w Rio. Ale i zabawy są trochę inne. Stroje tańczących wyeksponowane w muzeum zrobione są domowym sposobem z tanich produktów. Widziałam obszerną żółta pelerynę zrobiona z kawałków gazet . Wszystkie kawałki były żółte. Były stroje zrobione ze ściereczek perforowanych. Połączone w dużych ilościach i zestawione w odpowiednich kolorach dawały wspaniały efekt. Zupełnie inne stroje niż w Rio de Janeiro.Na obiad idziemy do Mercado del Puerte. Ja zamawiam picanie. dziewczyny kluski. Do tego wino. Picanie to specjalnie wycięty fragment mięsa z cienką warstwą tłuszczyku. Jest bardzo delikatne. Dostaję dwa duże kawały mięsa. Jest genialne. miękkie i soczyste, a tłuszczyk marzenie. Do tego winko urugwajskie. Pycha. dziewczyny swoimi kluskami nie są tak zachwycone. Prom mamy o 19.30 . Wczoraj martwiłam się, że będziemy miały za dużo czasu, a tu czas zleciał jak z bicza strzelił. Prom mimo takiej ceny pełny. Gdy wchodzimy na prom każdy dostaje flizelinowe bambosze na buty.Dziwnie to trochę wygląda. Tym razem płyniemy 2 i pół godziny. Z Montevideo jest znacznie dalej do Buenos Aires.
Myślę że gdybym w Polsce wiedziała, iż przejazdy do Urugwaju są takie drogie to bym się nie zdecydowała, ale dobrze że nie wiedziałam. Urugwaj jest inny niż Argentyna. Czysty ułożony. No i oba miasta Colonia i Montevideo warte zobaczenia. Colonia de Sacramento ze względu na koloryt i klimat a Montevideo ze względu na rozmach, piękną architekturę jakąś niezwykłą jasność przestrzeni .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz