piątek, 9 czerwca 2017

Islandia 9 czerwca

9 czerwca

Dziś opuszczamy fajny hotelik Denami. Śniadanko pyszne. Ruszamy w drogę. Po drodze robimy zakupy. W kolejnym hotelu nie mamy śniadania. Postanawiamy też zrobić sami obiad. Podjeżdżamy do zarezerwowanego wcześniej hostelu Godaland. Niestety nie jest to taki sam standard jak poprzedni, ale i cena inna. Zostawiamy bagaże i jedziemy do  parku narodowego Thirsmork. Pogoda ładna. Nawet nie wieje. Dojeżdżamy do rozjazdu - tam stoi tablica, że wjazd jest niemożliwy. Znowu konsternacja. Zastawiony jest tylko wjazd  na szlak z lewej. Dochodzimy do wniosku, że to nie dotyczy naszej drogi i jedziemy dalej. Droga to raczej wyzwanie, gruby gravel, podmokły teren. Przejeżdżamy  z 10-15 kilometrów i kicha. Kolejna przeprawa przez rzekę może skończyć się  źle. Wody jest zbyt dużo. Próbujemy sprawdzić jej głębokość. Jest lodowata. szukamy brodu. Wrzucamy kamyki do wody, by ocenić jej głębokość. Po prostu stara indiańska szkoła. Ale niestety po kilku próbach wycofujemy się. Na dodatek  przy przestawianiu napędu zablokował się immobilaizer. Jest trochę nerwowo, ale po kilku chwilach dajemy radę i ruszamy w drogę powrotną. Po drodze zajeżdżamy do  schroniska, gdzie dowiadujemy się, że droga jest zamknięta. Znowu konieczna jest zmiana planów. Postanawiamy jechać do Skogar. Po drodze niezwykle malowniczej mijamy liczne wodospady. To woda wypływająca z lodowca.
Dojeżdżamy do przepięknego wodospadu Seljajandfoss. Jest  przepiękny, a na dodatek można go obejść. Oczywiście spadający pył wodny  trochę na  zmoczył, ale nic to. Przepiękną i malowniczą drogą ruszamy dalej. Dojeżdżamy do kolejnego wodospadu Skogafos. Jest bardzo wysoki i spada z niego dużo wody. Podziwiamy go najpierw z dołu a potem wspinamy się na szczyt. Widok z góry niesamowity. Wszędzie świeża zieleń no i wodospad. Postanawiamy odwiedzić jeszcze  najlepsze muzeum ludowe na Islandii. Zbiory  nie powaliły nas, ale  ciekawe. Szczególnie w znajdującym się obok muzeum  transportu. Oprócz samochodów telefony komórkowe. Mikołaj się załamał, że w muzeum są rzeczy które on pamięta. Obok muzeum znajdują się jeszcze stare  budynki ściągnięte z całej Islandii. Przede wszystkim interesują nas  chaty kryte darnią. Zapewniało to ciepło i suszę. Dachówki w tych domach  pod darnią to płaskie kamienie. Zaglądamy też do szkoły  z początku XX wieku i kościoła.
Zadowoleni wracamy do hotelu. Tu Mikołaj postanawia przygotować  obiad - makaron z sosem bolonese. Mięso mielone kupiliśmy wcześniej. Okazuje się, że to gotowanie to nie takie proste zadanie. Kuchenka  dwupalnikowa elektryczna. Wodę na makaron grzeje przez 30 minut. Inni mieszkańcy hotelu czekają w kolejce na  możliwość  gotowania. Dobrze, że ludzie są dosyć wyrozumiali. Swoją drogą w takim hostelu, żeby były dwa takie palniki  to naprawdę nieporozumienie. W końcu góra makaronu w sosie ląduje na stole. Opychamy się niemożebnie. Do tego herbata i finito. Jedyną pociecha, że ten nocleg nie kosztował nas zbyt drogo jak na warunki islandzkie. niecałe 500 zł

ciekawa pozycja do pracy

kościółek wśród drzew

liczne wodospady

tego nie pokonaliśmy 

poddaliśmy się na taki widok

ciekawe skały

skały po wylewie lawy

widoki wzdłuż drogi

owce skryly się w niszy

Dodaj napis

Dodaj napis

pole łubinów

wodospad Seljajandfoss

z tyłu wodospadu

wodospad od tyłu

wodospad Seljajandfoss

Dodaj napis

ten wulkan w 2010 roku zasypał Europe

na pastwisku

wodospad Selfos

wodospad Selfoss

widoki po drodze

w muzeum motoryzacji

domy pokryte darnią

Mikołaj chce to kupić

Dodaj napis

matka z dziećmi ma pierwszeństwo

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


                          
Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz