9 czerwca
Dziś opuszczamy fajny hotelik Denami. Śniadanko pyszne. Ruszamy w drogę. Po drodze robimy zakupy. W kolejnym hotelu nie mamy śniadania. Postanawiamy też zrobić sami obiad. Podjeżdżamy do zarezerwowanego wcześniej hostelu Godaland. Niestety nie jest to taki sam standard jak poprzedni, ale i cena inna. Zostawiamy bagaże i jedziemy do parku narodowego Thirsmork. Pogoda ładna. Nawet nie wieje. Dojeżdżamy do rozjazdu - tam stoi tablica, że wjazd jest niemożliwy. Znowu konsternacja. Zastawiony jest tylko wjazd na szlak z lewej. Dochodzimy do wniosku, że to nie dotyczy naszej drogi i jedziemy dalej. Droga to raczej wyzwanie, gruby gravel, podmokły teren. Przejeżdżamy z 10-15 kilometrów i kicha. Kolejna przeprawa przez rzekę może skończyć się źle. Wody jest zbyt dużo. Próbujemy sprawdzić jej głębokość. Jest lodowata. szukamy brodu. Wrzucamy kamyki do wody, by ocenić jej głębokość. Po prostu stara indiańska szkoła. Ale niestety po kilku próbach wycofujemy się. Na dodatek przy przestawianiu napędu zablokował się immobilaizer. Jest trochę nerwowo, ale po kilku chwilach dajemy radę i ruszamy w drogę powrotną. Po drodze zajeżdżamy do schroniska, gdzie dowiadujemy się, że droga jest zamknięta. Znowu konieczna jest zmiana planów. Postanawiamy jechać do Skogar. Po drodze niezwykle malowniczej mijamy liczne wodospady. To woda wypływająca z lodowca.
Dojeżdżamy do przepięknego wodospadu Seljajandfoss. Jest przepiękny, a na dodatek można go obejść. Oczywiście spadający pył wodny trochę na zmoczył, ale nic to. Przepiękną i malowniczą drogą ruszamy dalej. Dojeżdżamy do kolejnego wodospadu Skogafos. Jest bardzo wysoki i spada z niego dużo wody. Podziwiamy go najpierw z dołu a potem wspinamy się na szczyt. Widok z góry niesamowity. Wszędzie świeża zieleń no i wodospad. Postanawiamy odwiedzić jeszcze najlepsze muzeum ludowe na Islandii. Zbiory nie powaliły nas, ale ciekawe. Szczególnie w znajdującym się obok muzeum transportu. Oprócz samochodów telefony komórkowe. Mikołaj się załamał, że w muzeum są rzeczy które on pamięta. Obok muzeum znajdują się jeszcze stare budynki ściągnięte z całej Islandii. Przede wszystkim interesują nas chaty kryte darnią. Zapewniało to ciepło i suszę. Dachówki w tych domach pod darnią to płaskie kamienie. Zaglądamy też do szkoły z początku XX wieku i kościoła.
Zadowoleni wracamy do hotelu. Tu Mikołaj postanawia przygotować obiad - makaron z sosem bolonese. Mięso mielone kupiliśmy wcześniej. Okazuje się, że to gotowanie to nie takie proste zadanie. Kuchenka dwupalnikowa elektryczna. Wodę na makaron grzeje przez 30 minut. Inni mieszkańcy hotelu czekają w kolejce na możliwość gotowania. Dobrze, że ludzie są dosyć wyrozumiali. Swoją drogą w takim hostelu, żeby były dwa takie palniki to naprawdę nieporozumienie. W końcu góra makaronu w sosie ląduje na stole. Opychamy się niemożebnie. Do tego herbata i finito. Jedyną pociecha, że ten nocleg nie kosztował nas zbyt drogo jak na warunki islandzkie. niecałe 500 zł
|
ciekawa pozycja do pracy |
|
kościółek wśród drzew |
|
liczne wodospady |
|
tego nie pokonaliśmy |
|
poddaliśmy się na taki widok |
|
ciekawe skały |
|
skały po wylewie lawy |
|
widoki wzdłuż drogi |
|
owce skryly się w niszy |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
pole łubinów |
|
wodospad Seljajandfoss |
|
z tyłu wodospadu |
|
wodospad od tyłu |
|
wodospad Seljajandfoss |
|
Dodaj napis |
|
ten wulkan w 2010 roku zasypał Europe |
|
na pastwisku |
|
wodospad Selfos |
|
wodospad Selfoss |
|
widoki po drodze |
|
w muzeum motoryzacji |
|
domy pokryte darnią |
|
Mikołaj chce to kupić |
|
Dodaj napis |
|
matka z dziećmi ma pierwszeństwo |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz