środa, 7 czerwca 2017

Rumunia maj, sierpnień 2017 i 2011r.

 Rumunia maj 2017


 3-4  maja


Trasa krótka  Warszawa-Koszyce-Oradea-Cluj Napoca- Targu Mures- Brasow- Bran -Warszawa
Mamy 4 i pól dnia wolnego. Po weselu Kamila postanawiamy jechać do Rumunii. Początkowo myślę o trasie trafalgarskiej, ale  otwarta jest dopiero od 15 czerwca. Trzeba jednak zobaczyć Transylwanię.
3 maja 
Wczesnym popołudniem  wyruszamy do Rumunii. Planujemy spać  na Słowacji. Po drodze zatrzymujemy się w zajeździe "U Jorgula". Tu tradycyjnie dobre jedzenie. Docieramy na Słowację. szukamy noclegu w Koszycach. Trochę to trwa ale kończy się sukcesem.  W trakcie dojazdu do hotelu Stasiu nie zauważa  wysepki z kostki brukowej i najeżdża na nią. Początkowo myśleliśmy że nic się nie stało ale stukot dochodzący spod kół wskazywał że wizyta  w zakładzie  samochodowym będzie konieczna.Po śniadaniu niestety musimy podjechać do warsztatu samochodowego. Panowie szybko uporali się z urwaną  pokrywą od  miski olejowej i ruszamy dalej. Późnym popołudniem docieramy do Oradei. Miasto  a szczególnie centrum to  skansen XIX wiecznych kamienic z okresu habsburskiego . Piękne secesyjne  budowle doskonale odrestaurowane,   przestronne place. Ciekawa jest kamienica  Czarnego Orła  wewnątrz niej znajduje się pasaż ze sklepikami.  Cerkiew z ogromną kulą na dachu oraz  korytarz kanoników  ponad 100 metrowy budynek z takimi samymi  arkadami.Nad rzeką Szybkim Kreszem  stoi majestatyczna  synagoga. . Miasto  bardzo przestronne . Z Oradei ruszamy do Cluj-Napoka. Po drodze mijamy  liczne wioski i miasteczka. Wszystkie mają charakterystyczną zabudowę. Parterowe domki pokryte czerwoną dachówką. z dużą bramą wjazdową. Od czasu do czasy pojawiają się potworki architektoniczne pałace nowobogackich podobno Cyganów.Widoki piękne. Góry świeża zieleń i czerwone dachówki. Do miasta docieramy po zmroku. Meldujemy się w hotelu Meteor i ruszamy na spacer po mieście. Znajdujemy fajną knajpkę La Piazetta włoską co prawda, ale jest tak późno, że praktycznie wszystko zamykają. Ta na szczęście jest otwarta. Zamawiamy wino i bruscheta. jest tak pyszna że na pewno długo będę pamiętała jej smak.
secesyjne budynki Oradei

Dodaj napis

pasaż w czarnym Orle

synagoga nad rzeką

100 metrowy korytarz kanoników

architektoniczne potworki

widoki po drodze

w La Piazetta














 5 maja

Pogoda  ponura, ale jest ciepło. Zwiedzamy w Cluj Napoka. Jej najważniejszym zabytkiem jest kościół św Michała. Przed świątynią ogromny pomnik Macieja Korwina Jej zabytkowa część mieści się w granicach starych murów obronnych, które się nie zachowały. Miasto jest nowoczesne przestronne, liczne budowle  barokowe  i neobarokowe. Wędrujemy  uliczkami miasta. Podziwiamy piękną cerkiew    i pomnik Avrama Iancu. Obok znajduje się  gmach teatru rumuńskiego. ziemie te  od lat są sporne pomiędzy Węgrami i Rumunią. Mieszka tu wielu Węgrów.Z Kluż ruszamy do Targu Muresz.Jest to stalica siedmiogrodzkich Węgrów. Stanowią oni prawie połowę mieszkańców miasta. Najważniejsze zabytki znajdują się tu przy głównej ulicy Bardzo ciekawy jest budynek katedry oraz  Pałac Administracji pokryty  ceramicznymi dekoracjami. . Obok przepiękny Pałac Kultury secesyjne cudeńko z   pięknymi witrażami  i mozaikami oraz we wnętrzach salami lustrzanymi i koncertową. Pogoda trochę nam nie dopisuje. Od czasu do czasu przelatuje deszczyk. Idziemy do  twierdzy na wzgórzu. . Znajdują się tu dobrze zachowane bramy  arkadowe galerie i baszty. Gdy dotarliśmy na wzgórze gwałtowny deszcz zmusił nas do   ucieczki. Czekaliśmy około 40 minut aż ustanie. Niestety wszystkie  barki i restauracje były nieczynne wiec  musieliśmy  czekać na głodniaka. Po deszczu szybko wróciliśmy na główną ulicę by coś przekąsić. Trochę grymasiliśmy z wyborem  i jak to jest w takich sytuacjach nie trafiliśmy najlepiej. Ale głód zaspokojony. Postanowiliśmy  jechać do Braszow. Perłki Transylwanii. Po drodze  zahaczyliśmy o zamek Viscri a właściwie jest to  kościół warowny   Na tym terenie mieszkali Niemcy którzy osiedlili się tu w XII wieku  Niestety po wojnie Niemcy się wyprowadzili i pozostali tylko Cyganie. Wioska ma jednak niepowtarzalny urok .Tym bardziej że jest oddalona od głównych dróg. Trzeba dojechać do niej brukowaną droga. Po drodze mijamy  zamek Rupea znajdujący się na szczycie wzgórza. Do kościoła docieramy pięć minut po 17. Niestety zamknięte.Pukam stukam ale niestety nikt nie chce się zlitować W maju czynne tylko do 17. Mury jednak robią wrażenie. I tak jestem zadowolona. Robimy zdjęcia trochę chodzimy po wsi i ruszamy do Braszow. Wieś naprawdę warta obejrzenia. Razem z warownym kościołem wpisana na listę UNESCO. Do Braszow docieramy po zmroku. Śpimy w hotelu Coroana Brasovului. Hotel super. Zostawiamy bagaże i idziemy na spacer oraz na kolację. Już wiem że będzie to  kolejne moje ulubione miasto. Jest po prostu cudne. Średniowieczne domy piękny plac , Takie miasteczka  kocham. Jestem cała happy.Znajdujemy fajną knajpkę. A potem spacer uliczkami Braszow. Jest cudnie.
Pomnik MIchała Korwina w Kluż Napoka

wnętrze Katedry w Kluż Napoka

wieża katedralna w Kluż

na ulicach Kluż Napoka

W Kluż Napoka

cerkiew i pomnik w Kluż Napoka

na głównej ulicy w Targu Muresz

kościół warowny w Targu Muresz

w Pałacu Kultury

witraże w Pałacu Kultury

Dodaj napis

zdobny dach wieży

pałac Administracji

secesja w Targu Mures

Dodaj napis

owce na łąkach

jak bociany to maj

typowa rumuńska zabudowa

w Viscrii

droga do Viscrii

kościół obronny Viscri

domy w Viscrii

zamek Rupea

brama w Braszow







































































































6 maja



Po wspaniałym śniadaniu ruszamy zwiedzać Braszow. Braszow to też miasto niemieckich osadników. Jest pięknie odrestaurowane. Śliczny rynek z ratuszem i czarnym kościołem. Nad rynkiem góruje wzgórze Tampa. Po drodze na rynek zaglądamy do synagogi. Odbywa się nabożeństwo. Żydzi w swoich tradycyjnych strojach. Uliczki są bardzo wąskie. Niektóre  mają może  metr szerokości. Na rynku zjazd starych samochodów. Robimy zdjęcia. Odwiedzamy cerkiew a potem idziemy do Czarnego Kościoła. Nazwę swą zawdzięcza czarnym  ścianom pozostałościom po pożarze.Kościół jest ogromny. Naszą uwagę  zwracają  wiszące kobierce. Rzadko zdarza się by w kościele  była kolekcja  dywanów. Z kościoła  idziemy do następnej atrakcji- murów miejskich.Znajdują się one na wzgórzach otaczających miasto. W skład murów wchodzą wieże obronne. Są świetnie odrestaurowane, a widok z nich na miasto i okolice wspaniały. Tym bardziej,że dzisiaj wspaniała słoneczna pogoda.  Miasto jest moim hitem tego wyjazdu. jest  jak bombonierka. Piękna architektura  no i pieniądze z Unii, które pozwoliły odnowić te zabytki. Wszędzie stoją tablice świadczące o tym skąd wzięli Rumuni pieniądze na odbudowę. i odnowę zabytków. Żegnamy Braszow i ruszamy do zamku Bran. Jest to  zamek Drakuli, chociaż historycy twierdzą, że znajdował się gdzie indziej. Niezależnie od tego prezentuje się pięknie. Jedynym mankamentem jest ilość turystów. Jest niedziela, więc  Rumuni też zwiedzają.Zamek  pochodzi z  XIV wieku i był zbudowany w celu ochrony szlaków górskich  i handlowych. Teraz odbudowany wgląda bajkowo. Zwiedzamy wnętrza. Mnie najbardziej podoba się piec kaflowy. Jest mnóstwo  mebli i innych  pamiątek. Widok z okna  jest zachwycający. Po opuszczeniu zamku robimy zakupy na straganach. Kupujemy pyszne sery, i palinkę. niestety musimy kierować się w stronę Polski. Czas wolny dobiega końca. Po drodze mijamy zamek Rasnov Jest to zamek chłopski. Nie zatrzymujemy się , bo jest już dosyć późno. Postanawiamy wracać drogą, przez Timishoarę, bo  to praktycznie droga  do Polski  po autostradach. Zatrzymujemy się  na Węgrzech w motelu. Nocleg i potem cała niedziela  podróż do Polski. Pod Częstochową w Koziegłowach wstępujemy na obiad do Wiejskiej Chaty.jestem pod wrażeniem Rumunii zresztą jak zawsze. Każdy mój pobyt tam to stwierdzenie, że  jest jeszcze dzika i piękna. Przyrodę zawsze podziwiałam , a teraz zakochałam się w rumuńskich miasteczkach.

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


zjazd starych samochodów

Braszowski Rynek

Dodaj napis

braszowski rynek

mury obronne

Dodaj napis

panorama Braszow

Dodaj napis


domki w Braszow

zamek Bran















RUMUNIA sierpień 2017

WYJAZD 15-20 sierpnia
Trasa Arad- Timishoara- Sibin- Trasa transfogaraska- Sigishoara

 15-16 sierpnia
Wracam z kajaków. Przepakowuję się i postanawiam pojechać jeszcze raz do Rumunii.To mój drugi wyjazd do tego kraju w  tym roku. Docieramy ze Stasiem do Rybnika. Tu nocujemy. Hotel  Capitol w Stanowicach koszmar dla estety. ale kosztuje 130 zł ze śniadaniem. Niespiesznie ruszamy dalej. Praktycznie cały dzień jedziemy autostradami. Po drodze na Słowacji zjeżdżamy  w jakiejś miejscowości na  obiad. Zjadamy po zupce. Moje czosnkowa znakomita. Zupę czosnkową zawsze polecam w Czechach i na Słowacji. Pachnący gęsty, biały krem z grzankami . Pycha. Ruszamy w dalszą drogę. Przekraczamy granicę z Rumunią. Tu odbywa się sprawdzanie dokumentów. Oni nie są jeszcze w strefie Schengen. Rumuński pogranicznik ma wątpliwości do daty ważności Stasia dowodu osobistego. W miejscu termin ważności ma wpisane  nieoznaczony, a na odwrocie pod Peselem gdzie też wpisywany jest rok ważności ma wpisane 2121. W końcu  bardziej biegli w piśmie  i mowie  funkcjonariusze mówią, że wszystko jest w porządku i nas puszczają. Naszym celem jest Arad.Robi się dosyć późno. Zwiedzamy piękne śródmieście. Niestety nie jest ono odnowione tak jak  widzieliśmy to w innych miastach. Piękne secesyjne domy wymagają pilnego remontu. Jak odnowią to miasto to będzie kolejna secesyjna i post klasycystyczna perełka. Część budynków została odnowiona Teatr państwowy  budynek ratusza,  stanowią wizytówkę miasta. Ale  mnóstwo kamienic przy bulwarze rewolucji bulwarze Milea zachwycają kunsztownością.Kończymy pobieżną wizytę w Arad i autostradą ruszamy do Timishoary. Po drodze  rezerwujemy nocleg.Docieramy do hotelu po wielu perypetiach, nie możemy dotrzeć do hotelu. GPS zgłupiał. Kręci nami jak na karuzeli. Wreszcie docieramy. Tu plany na jutro i do spania. Hotel Euro Hotel w porządku

Uliczki w Arad

uliczki w Arad

Arad

Arad

piękne detale

Ratusz w Arad



















                                                                  
                                                                             
teatr w Arad
                                                                                                                           









17 sierpnia

Po śniadaniu standardowym ruszamy zwiedzać Timishoarę. Jest to miasto położone tuż przy granicy z Serbią.Ma doskonale zachowana architekturę secesyjną. Gdy wczoraj szukaliśmy hotelu zdawało nam się że jest położony strasznie daleko od centrum. Stasiu nastawił GPS i ruszamy. Po drodze mijamy śliczną cerkiew, która zwróciła naszą uwagę już wczoraj. Zatrzymujemy się . Widzimy  że to strefa płatnego parkowania. Nie wiemy jaki zapłacić. Nie ma parkomatów. Zostawiamy samochód licząc na szczęście. Wchodzimy do świątyni. Jest to katedra Trzech Hierarchów. Przepięknie zdobiona wewnątrz jak to często bywa w cerkwiach. Okazuje się, że  zatrzymaliśmy się w doskonałym miejscu. Stąd należy zaczynać zwiedzanie. Przed nami plac Victoriei z fontannami, pięknymi secesyjnymi budynkami politechniki budynkiem opery.Najpierw idziemy zobaczyć co z samochodem, bo Stasiu widział strażników miejskich na rowerach i denerwuje się, że złapiemy mandat. Strażnik stoi, ale mówi nam, że  to tylko mieszkańcy Timishoary muszą płacić za parkowanie, a obcokrajowcy nie. Bardzo nam się takie rozwiązanie podoba. Wracamy na plac. Ciągnące  się wzdłuż fontann kawiarenki zachęcają do wypicia kawy. Zasiadamy w cieniu i delektujemy się zarówno kawą jak i widokiem. Potem ruszamy dalej. Wybieramy zacienioną stronę ulicy, bo słońce pali mocno. Oglądamy ogromną synagogę z dwiema wieżami. Niestety jest w remoncie. Idziemy dalej, Większość budynków jest zakryta, bo są remontowane. Docieramy do placu Uniri . Tu odmiana. Prawie wszystko wyremontowane. Niestety stwierdzamy, że Rumunii robią za pieniądze Unii  remonty na odwal. Wiele  wyremontowanych świeżo budynków jeż się sypie. Przypomina nam to sytuację z Petersburga. Plac jednak duży przestronny . Pięknie odremontowany pałac biskupa  oraz mnóstwo kamieniczek . Plac jest ogromny. Wąską  magiczną uliczka docieramy do placu Libertatii. To był kiedyś rynek. Przy nim stary ratusz. Wokół placu  piękne domy wszystkie mogące spełniać rolę  ratusza. Bardzo nam się podoba secesyjna  architektura Timisoary. Musimy jednak  jechać dalej. Postanawiamy zjeść po drodze. na mapie jest zaznaczone że do Sibiu jest kawałek drogi. Mijamy śliczne rumuńskie miasteczka i wioseczki z ładnymi domkami krytymi dachówką. Zatrzymujemy się w zajeździe po drodze. Chcemy zamówić coś rumuńskiego. Z kelnerka nie można się dogadać. W końcu Stasiu zamawia to co je facet obok, Ja też. Mówię jej że chcę do tego ratatuje. Ona nawet rozumie No i zrozumiała. Przyniosła frytki do takich kotlecików  z mielonego mięsa. Dobra zjadamy to . Jest tanio. Chce płacić kartą. Trzeba iść do terminala. Kelnerka pokazuje mi na  terminalu cenę jaką mam zapłacić. Ja żądam rachunku, a potem zapłata. na twierdzi, że jak płacę kartą to nie ma rachunku,. Targuję się dłuższy czas. W końcu ona idzie do Stasie i żąda zapłaty gotówką. Stasiu mówi, że nie ma gotówki, a tu jest napis że można płacić kartą. W końcu baba się poddaje. Drukuje  rachunek ja sprawdzam go i płacę. Ruszamy do Sibiu. Zostawiamy graty w hotelu i na piechotę idziemy na STARÓWKĘ. Tak dobrze napisałam dużymi literami. Starówka jest przepiękna. Miasto, też zbudowali tak jak Braszow Sascy przesiedleńcy otoczone jest murami obronnymi z wieloma dobrze zachowanymi basztami. Idziemy wzdłuż murów.  Tu między  pasami murów ciągnie się rumuńska aleja gwiazd.Docieramy do Katedry św Trójcy.jest to świątynia greko-katolicka. Zbudowana jest na wzór Hagia Sophia.Wewnątrz jest cała wymalowana. Ma ogromną kopułę. Robi niesamowite wrażenie. Z katedry ruszamy dalej uliczką Mitropolei , oglądamy  znajdujące się tu pałace, szczególnie rzuca się w oczy pałac z kariatydami. Docieramy do ogromnej katedry ewangelickiej. Jest w remoncie, Jak ewangelickie kościoły jest skromna. Szczególnie,ze wchodzimy do niej po wizycie w katedrze  greko-katolickiej kapiącej złotem i malowidłami. W tej ogromnej świątyni jest ciemnawo. Oglądamy liczne płyty nagrobne  duchownych pochowanych w świątyni.  Docieramy do serca starówki małego i dużego  placu. TU to już średniowiecze w pełnym wydaniu. cudnie odnowione pałace, kościoły i rzędy kolorowych kamieniczek. Oba place łączą ze sobą tylko przejścia pod bramami ratusza i wąziutka uliczka. Na obu placykach kipi życie. Wszędzie siedzą ludzie w kawiarenkach. Wybieramy plac mały i  przyłączamy się do konsumentów. Zamawiamy Stasiu dostaje zupę fasolową w  bochenku chleba ja bruschettę. Obserwujemy ludzi podziwiamy  stające wokół domki. Jest ciepło, fajnie, Uliczką, która kończy się na małym placu, a wpada w tunel  pod mostkiem idę zobaczyć dolne miasto. Tu też śliczne średniowieczne domki doskonale odrestaurowane. Niestety w między czasie zrobiło się ciemno. Wracamy do hotelu  krążąc po uliczkach  starówki niechętnie opuszczając to miasto.Jest piękne.
Niestety czar prysł gdy wróciliśmy do hotelu. W pokoju gorąco jak w piekarniku, chociaż na zewnątrz panował przyjemny chłód. W pokoju nie ma klimatyzacji. Pokój na południową stronę nagrzał się bardzo. Otwieram okna , włączam wiatrak. Niewiele pomaga. Druga niespodzianka to nie działa internet. Schodzę na dół . Chłopak na recepcji idzie do szefa. Twierdzą, że za daleko jest pokój. Potem przychodzą do pokoju. Podłączają serwer. Ale nasza radość nie trwała długo. Nie można  otworzyć strony. Znowu idę do chłopaka na recepcji. Przychodzi i niestety stwierdza, że to jakiś obcy internet, a nasz nie działa. Szef już nie interesuje się tym. Jesteśmy wkurzeni. Nie możemy zarezerwować hotelu na jutro. Musimy skorzystać z naszego internetu w komórkach, a to niestety kosztuje. Idziemy spać.

cerkiew trzech Hierarchów w Timishoarze
cerkiew w Timishoarze

Timishoara

Timishoara

Cyganie są w Rumunii

Timishoara

chwila wytchnienia

synangoga

Dodaj napis

piękny plac Uniri

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

cerkiew świętej trójcy

Dodaj napis

Sibiu mury obronne

Sibiu mury obronne

Sibiu mury obronne

wnętrze katedry

katedra św. Trojcy

katedra ewangelicka

skromne wnętzra katedry

Dodaj napis

wielki plac w Sibiu

przejście pomiędzy placami

nasza kolacja

na małym placu

droga do dolnego miasta

Dodaj napis

 bramy pomiędzy placami

panorama placu w Sibiu

Sibiu































































































































18 sierpnia
Po śniadaniu dobrym idę na recepcję  zażądać zwrotu pieniędzy za brak internetu. Zwracają mi 10 lei. Dobre i to. Ruszamy na trasę transforgaraską. Droga należy do  najtrudniejszych, a jednocześnie najpiękniejszych w Europie..Otwarta jest  od 15 czerwca do 30 września. Najwyższe odcinki zamknięte są również w nocy. Zastanawiamy się z której strony jechać. Trasa jest bardzo malownicza pełna serpentyn. Droga przepiękna  Co chwilę krzyczę by się zatrzymać, by zrobić zdjęcie. Niestety ze względu na linie ciągła  nie można się zatrzymywać. Tym bardziej,że ruch jest duży. Są wakacje i mnóstwo ludzi podróżuje. Spotykamy wielu Polaków.  Mimo wszystko robimy mnóstwo zdjęć. Nie są najwyższej jakości, bo  przejrzystość powietrza nie była najlepsza. Docieramy do schroniska na szczycie. Tu odpoczynek. Na parkingu trudno zaparkować. W końcu znajdujemy miejsce. Idziemy do schroniska . Po przeżyciach związanych z drogą należy nam się porządny posiłek. Stasiu idzie  szukać miejsca, a ja idę jeszcze w górę, by zobaczyć jeziorko z góry. Widok olśniewający. natomiast  obsługa w restauracji raczej ma  nawyki z czasów  szczęśliwie minionych. Młodzi są  na pewno  nie pamiętają tych czasów, ale widocznie mieli takich nauczycieli. Siedzą przed  budynkiem i palą papierosy nic sobie nie robiąc z czekających gości. Na sali jest tylko kelnerka od podawania menu.  Zamawiamy jak zwykle ciorbę.  Ciorba, czyli zupa jest naszym hitem tego wyjazdu. Zupy w Rumuni są bardzo syte. Taka zupa wystarcza za cały posiłek. Wypijam jeszcze pyszną kawę i wracamy na parking. Po drodze mijamy stragany z wędliną i serami. Stasiu stwierdza, że są drogie i kupmy dalej. Ruszamy przez tunel . Dalej droga wiedzie w dół. Widoki równie piękne jak po drugiej stronie. Malownicze  wapienne góry pokryte zielenią i wijąca się wstęga drogi. Ciągle robimy postoje. Na końcu trasy wisienka na torcie piękne jezioro wśród wapiennych skał i zapora wodna. Tu zatrzymujemy się na dłużej. Trzeba wszystko obejrzeć i sfotografować.  Około 4 docieramy do Curtea de Arges.. Tu znajduje się przepiękna XVI wieczna cerkiew  nazwana  Nowa Metropolia. Jest cała biała i ma mnóstwo płaskorzeźb a także niezwykłe wieżyczki poskręcane.. Wewnątrz jest bardzo bogato zdobiona. . W cerkwi znajduje się narodowa nekropolia rumuńska. Spoczywają tu pierwsi królowie  Rumunii.. Z  Cutrea de Arges jedziemy do Ramnicu Vacea by drogą numer 7 dojechać do  Medias miasteczka w którym  znaleźliśmy nocleg. Wczoraj mielimy kłopot ze znalezieniem  noclegu w Sighisoarze. Zdecydowaliśmy się na Medias. W Ramnicu Valcea chcemy zjeść obiad bo wyczytałam w przewodniku, że  tam znajduje się fajna rumuńsko- włoska restauracji  Zimbrul. Nastawiamy GPS i jedziemy na pewniaka . Gdy podjeżdżamy  nie ma tej nazwy ale jest restauracja d'Amici. Wchodzimy, ale same dania włoskie. Kelnerzy kierują nas do trattorii  przy szosie o tej samej nazwie. Podobno tam są  dania rumuńskie. Wracamy na szosę. Tłok straszny. Jedziemy w koszmarnym korku. W pewnym momencie patrzę a po drugiej stronie jest Trattoria d'Amici. W ostatniej chwili. Stasiu ledwie  skręcił. Wychodzimy z samochodu,  a tam wszystko zarezerwowane. Gdy mówię,że ,   przysłali  nas z miasta znajdują  dla nas stolik. Znowu zamawiamy ciorbę. Jest pyszna.Naładowani pozytywnymi emocjami ruszamy dalej. Chcę koniecznie po drodze zobaczyć monastyr Cozia. Nie zwiedziłam go w latach 70, gdy ze Zbyszkiem wędrowaliśmy tu stopem, ale miejsce było  przepiękne. Teraz jedziemy w tłoku.  GPS pokazuje nam, że  mamy kilka godzin opóźnienia.  Nie wiem kiedy mijamy przełęcz Cozia. Trudno znowu się nie udało. Zresztą było już zbyt późno i pewnie monastyr był zamknięty. Stoimy w gigantycznym korku. Ja przypuszczam ze są jakieś roboty i  ruch wahadłowy.   Ponad 26 kilometrowy korek. Po drodze nie ma żadnego remontu. Gdy dojeżdżamy do ronda przed Sibiu korek znika.  Późnym wieczorem docieramy do naszego hotelu Edelweiss. Hotel super. Wszystko w idealnym stanie.

trasa transforgarska

trasa transforgarska

trasa transforgarska

trasa transforgarska

trasa transforgarska

trasa transforgarska

piękne jeziorko na przełęczy

Dodaj napis

stragan na przełęczy

trasa transforgarska

trasa transforgarska

trasa transforgarska

spotkanie z osłami

jezioro wśród wapiennych skał

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

przydrożna cerkiew

cerkiew zwana Metropolia w Curtea Agnes

wnętrza cerkwi

Dodaj napis






























































19 - 20 sierpnia

W hotelu śniadanie wspaniałe . Bardzo jesteśmy zadowoleni z tego miejsca. Skoro jesteśmy w Medias to postanawiamy je zobaczyć..Tu zostały przez Stefana Batorego zaprzysiężone szlachcie polskiej "pacta conwenta"  dzięki czemu został królem Polski. Przed wejściem do miasta znajduje się ogromna wieża-brama  za nią  ogromny średniowieczny rynek. Tu spotykamy  orszak weselny. Panna Młoda prowadzona jest przez 2 mężczyzn a Pan Młody przez dwie kobiety. Trochę nas dziwi  wczesna pora, ale widocznie taki tu zwyczaj.. Największą atrakcją Medias jest gród Margarita. Jest to ciasno ufortyfikowany  pierścień murów otaczający kościół i  i budynki  schronienie dla mieszkańców w razie  oblężenia. Miasto bardzo ciekawe, szkoda tylko,że Unia nie zdążyła wszystkiego odnowić. Na pewno kiedyś będzie to kolejna perełka na szlaku turystycznym. Teraz  ostatni cel naszej wyprawy Sighisoara.. Jest to miasto muzeum. Doskonale zachowana starówka  wpisana jest na listę UNESCO.. Jest to druga  obok Sibiu stolica Sasów siedmiogrodzkich.. Tu urodził się   Wlad Pawlownik  późniejszy Dracula.. Miasto  leży na wzgórzu.  My parkujemy pod wzgórzem. Wyżej już na piechotę. Przekraczamy ogromną wieże - bramę zegarową. a tu już żywy skansen. Wąziutkie brukowane uliczki, stare piękne kamienice. Na rynku odbywa się festiwal  zespołów ludowych. Ludzie bawią się i tańczą z artystami. . Ulice są tak zbudowane że środkiem  biegnie spływ na  wodę . Znajduje się tu tez wiele kościołów. na samym szczycie wzgórza znajduje się kościół św. Mikołaja. Prowadzą do niego tzw. schody szkolne.  176 stopni. W kościele na Wzgórzu znajduje się rzeźba syna Wita Stwosza Jana. Obok kościoła jest  łady  cmentarz ewangelicki. Schodami schodzimy na dół. Zmęczeni posilamy się w średniowiecznej restauracji oczywiście ciorbą. Jak zwykle dodaje nam sił. Mnie dodała tyle, że postanawiam obejść całe mury obronne i zobaczyć wszystkie wieże obronne. Są tu wieże różnych zawodów. Każdy cech miał jedną wieże i w razie ataku miał  za zadanie z tej wieży bronić miasta..
Wczesnym popołudniem ruszamy  w drogę powrotną. Staramy się jechać  autostradami. Brakuje ich tylko na niewielkim odcinku w Rumunii. Według planu powinny być już oddane  w 2016 r ale jeszcze są w budowie. Gdy docieramy do autostrady droga zdaje się być prosta. Stasiu stwierdza w pewnym momencie,że powinien się zatankować. Niestety na nowych odcinkach dróg nie ma stacji benzynowych. Przekraczamy granicę  rumuńsko-węgierską. Tu kolejka do  kontroli paszportowej. Tracimy około godziny czasu. Na Węgrzech mimo, że  autostrady już dawno pobudowane  tez nie ma stacji benzynowej. Wreszcie gdy jedziemy już na oparach  jest!!!. Szczęśliwi zajeżdżamy tam. Decydujemy, że musimy coś przekąsić. gdy tankujemy do Stasie podchodzi młody Polak. Pyta czy nie zabierzemy go, bo on jedzie autostopem i od pół dnia nie może wydostać się z  tej stacji. Chce jechać do Budapesztu. Żal mi się zrobiło chłopaka. Zapytałam go z kim podróżuje. Odpowiedział, ze z koleżanką. Wiem jak to jest jeździć stopem. Uzgodniłam ze Stasiem, że ich weźmiemy jak coś zjemy. Bardzo się ucieszyli. Musieliśmy przepakować samochód, bo mieli  plecaki, a my wieźliśmy ze sobą arbuzy. Gdy ruszyliśmy ucięliśmy sobie miła pogawędkę. Okazało się że są studentami i wracają z Grecji autostopem. On studiuje na  Akademii Medycznej, a ona na AGH. Bardzo mili ludzie. Gdy dowiedzieli się że jedziemy do Polski poprosili byśmy zawieźli ich możliwie daleko jak się da. Planowaliśmy po drodze nocleg, więc ustaliliśmy ,że zostawimy ich na stacji benzynowej tam gdzie zaplanujemy nocleg. Zaczął padać straszny deszcz. Mijamy kolejne motele. Stasiowi żal było zostawiać młodych na deszczu. W końcu o 2 w nocy zostawiliśmy ich na stacji benzynowej, - przestało padać- a my zaczęliśmy szukać motelu. Nawet zjechaliśmy z głównej drogi. Wszystko zamknięte. W jednym otwartym odbywało się wesele i nie wynajmowali. Koniec końców o 4 .00 zajechaliśmy na jakąś stację benzynowa i spaliśmy w samochodzie. Rano uśmialiśmy się z naszej przygody. Zjedliśmy coś na stacji benzynowej i bez większych przygód późnym popołudniem dotarliśmy do Warszawy.
orszak ślubny

Dodaj napis

brama w Medias

Sigishoara

wieża zegarowa w Sigishoarze

uliczko sigishoary

festiwal na rynku

schody do kościoła św. MIkołaja

Dodaj napis

urocza Sigishoara

uliczki Sigishoary































 

 



Rumunia 2011 trasa Sapanta Barsana,Ieud,Borsa,malowane kościoły  Plesza Suczawa,Jassy Mołdowa Kiszynió Milesti Mici

28 kwietnia - 3 maja 2011

W składzie Monika, Bartek, Zbyszek i ja wyruszamy do Rumunii. Planujemy zobaczyć Bukowinę, Maramuresz i Mołdawię Rumuńską.



28-29 kwietnia
Wyruszamy wcześnie rano. Kierujemy się na Barwinek i Duklę. Po drodze odkrywamy wspaniała restaurację U Jorgula. Zjadamy pyszny lunch. Dalej droga przez Słowację. Zaskakuje nas ogromna ilość Cyganów mieszkających na Słowacji. Są wszędzie. Zatrzymujemy się w Koszycach. Tu posiłek i spacer po starówce. Przypominam sobie jak odbieraliśmy to miasto gdy z Heniem jeździliśmy do Bułgarii. Zawsze wchodziliśmy do sklepu myśliwskiego. Ku memu zaskoczeniu i radości ten sam sklep z tym samym szyldem "polovicke potreby " zachował się do tej pory. Późnym wieczorem docieramy do Rumunii. Przekraczamy granicę w Satu-Mare. Zatrzymujemy się w przydrożnym motelu. Jest to nowy budynek. Czysty. Wypijamy jakieś winko i idziemy spać. Rano śniadanko i ruszamy do Sapanty. Sapanta to miejsce znane przede wszystkim z "wesołego cmentarza ". Cmentarz wpisany na listę UNESCO ma charakterystyczną niebieską kolorystykę. To co przyciąga to niezwykłe nagrobki. Zmarłych przedstawiono w scenach obrazujących zawód, przyczynę śmierci, bądź inny szczegół z życia . Pod nimi znajdują się rymowane wiersze na temat zmarłego. Ruszamy w dalszą drogę. Zaskakują nas różnice architektoniczne. Obok starych drewnianych domów z charakterystycznymi bramami i ławeczkami na których siedzą mieszkańcy stoją ogromne domy- pałace nowobogackich raczej koszmarki architektoniczne. Docieramy do pięknej autentycznej wioski Barsana. Tu kobiety chodzą w szerokich czarnych spódnicach. Domy mają wysokie płoty i okazałe bramy. Robimy sobie zdjęcia z mieszkańcami. Potem oglądamy starą cerkiew z XVIII wieku wpisaną na listę UNESCO. Jest malowniczo położona na wzgórzu. Obok wsi odbudowano kompleks klasztoru żeńskiego. Chociaż nowy robi wrażenie. Wszystko odtworzono w dawnym stylu. Przy klasztorze płynie niewielka rzeczka przez którą przewieszony jest stary most wiszący. Nie wzbudza on naszego zaufania. Byle jakie liny, brak desek. Ale nie bylibyśmy sobą jakbyśmy tam nie weszli. Oczywiście pierwszy idzie chojrak Bartek. Monika drze się na niego żeby tam nie szedł. Sesja zdjęciowa i kolej na Zbyszka. Jak ja zaczynam wchodzić na kładkę krzyk podnosi Bartek że niby taka niezdara zaraz spadnę. Ale wszystko spokojnie. Kładka się buja ale można się utrzymać. Krętymi malowniczymi drogami dojeżdżamy do Ieud. Tu znajdują się dwie świątynie. Cerkiew na wzgórzu otoczona jest stareńkim cmentarzem. Autentyzm i piękno tego regionu robi na nas ogromne wrażenie. Szukamy noclegu. Zatrzymujemy się w Borsie Znajdujemy fajny pensjonat i jeszcze fajniejszą knajpkę.Nocujemy w przydrożnym pensjonacie Perla Maramureszu Hotel nawiązujący do stylowego. Fajny ogród. Jedzenie też w porządku. Po przeżyciach dnia dzisiejszego należ nam się dobra kolacja z piwem.
w Koszycach








w Koszycach

Dodaj napis

wesoły cmentarz w Sapancie

wesoły cmentarz w Sapancie

suszarka do garnków

charakterystyczne wielkie bramy

Dodaj napis

swojskie widoki

 w Koszycach

wesoły cmentarz

wesoły cmentarz w Sapancie

mieszkanki Sapany

wesoły cmentarz w Sapancie

wesoły cmentarz w Sapancie

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

wystawna bramaa

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

wesoły cmentarz w Sapancie

Dodaj napis

wśród tubylców

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


Dodaj napis

chybotliwy mostek

Dodaj napis

grobowiec w Ieud

piwko do kolacji się należy








30 kwietnia


Rano po dobrym śniadaniu z jeszcze lepszymi humorami ruszamy w dalszą drogę. Zaczynamy od wizyty w cerkwi św Archaniołów. Niestety cerkiew jest zamknięta.jest to drewniana XVII wieczna cerkiew Borsa to miejscowość stanowiąc bazę wypadową do gór Rodniańskich i Maramurskich. Widoki gór pokrytych śniegiem zaskakują nas. Mijamy piękne wioseczki i niestety pałace potworki. No cóż nowobogaccy rzadko maja gust. Dojeżdżamy na przełęcz Pasul Prisłop Jest to niezwykle malownicze miejsce. Przełęcz rozdziela góry Maramurskie od Rodniańskich oraz Bukowinę od Maramuresz. Planowałam zrobić krótką wycieczkę w góry. Z przełęczy odchodzi kilka szlaków górskich. Jednak widziałam, że Monika ma pewne obawy. Ponadto obawiałam się że wyżej może na szlaku być śnieg. Zrezygnowaliśmy z wycieczki w góry. Na przełęczy jest wybudowana cerkiew troita czyli ozdobny drewniany krzyż . W malutkim sklepiku kupujemy pamiątkowe dzbanki gliniane z motywami rumuńskimi. Po nasyceniu się pięknymi widokami ruszamy w dół. Przed nami Bukowina. Dojeżdżamy do miejscowości Kirlibaba. Tu znajduje się symboliczny grób upamiętniający polskich żołnierzy legionistów poległych w 1915 r. takie miejsca na obczyźnie zawsze mnie wzruszają. Ale przed nami największe atrakcje malowane cerkwie Bukowiny. na pierwszy ogień idzie monastyr Moldavita. Właściwie cerkiew położona jest w zabudowaniach klasztornych. Pochodzi z XVI w Wchodzimy przez bramę w 6 metrowym ogrodzeniu. Cerkiew jest przepięknie malowana zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Malowidła przedstawiają sąd ostateczny, drabinę cnót a także wydarzenia z dziejów kościoła . Kolorystyka fresków i doskonale zachowane barwy wzbudzają nasz podziw. Zachwyt nasz wzbudza przepiękny ikonostas. Z Mołdavity ruszamy do drugiego z monastyrów wpisanych na listę UNESCO monastyr Voronet.Tu też cała świątynia jest malowana. Największe wrażenie robi na nas sąd ostateczny oraz drzewo Jessego. Boczne ściany przedstawiają m.in. sceny z życia św Jerzego patrona świątyni. Trzecim monastyrem odwiedzanym przez nas jest monastyr Humorolui. Tak jak pozostałe został wpisany na listę UNESCO. Oszołomieni barwami i pięknem świątyń zahaczamy o znajdujący się obok bazarek. Jutro są święta Wielkiej Nocy w kościele rumuńskim. Na bazarach piękne pisanki i inne pamiątki związane zarówno ze świętami jak i z Rumunia. Ruszamy dalej w drogę do Polskich wsi. Na Bukowinie znajduje się sporo polskich wiosek gdzie żyją Polacy. Początek był prozaiczny. W okolicach Kaczycy odkryto złoża soli. Sprowadzono więc rodziny górnicze z Wieliczki i Bochni. Niestety do Kaczycy nie docieramy bo jest zbyt późno by zwiedzać kopalnię. Polskie wioski to oprócz Kaczycy Nowy Sołoniec, Plesza i Pojana Mikuli. Najpierw docieramy do Pleszy Spotykamy Polkę, która opowiada nam o życiu w Rumuni. Zaprowadza nas na cmentarz gdzie są praktycznie tylko polskie nazwiska. We wsi znajduje się dom kultury Dom Polski Kościół Polski. Kobieta zaprowadza nas za wieś i pokazuje rzeźby wykute w skale przez domorosłego rzeźbiarza. Czas tu się zatrzymał. Stoją stogi jeżdżą furmanki zaprzęgnięte w konia. Potem zajeżdżamy jeszcze do Pojany Mikuli.Tu znajduje się szkoła polska im Krystyny Bochenek. Język polski jest tu powszechnie używany. Napisy w tych wsiach są zarówno po rumuńsku jak i po polsku Jedziemy do Suczawy. Zbliża się wieczór więc czas na nocleg. W Suczawie robimy sobie mały spacerek po mieście. Natykamy się na kolejny Dom Polski. Podziwiamy pomnik Stefana Wielkiego, ale zwiedzanie zostawiamy sobie na jutro.




    
widok obiecujący
Dodaj napis
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               
cerkiew w Bors




przełęcz Prisłup

cerkiew  Mołdavita

cerkiew  Mołdavita

cerkiew  Mołdavita

cerkiew Voronet

sąd ostateczny Voronet

Dodaj napis

cerkiew Voronet

cerkiew Humor

dom kultury w Pleszy


szkoła w Pleszy

tu język polski na równi z rumuńskim

dom Polski w Suczawie


Dodaj napis
malowane domy
pomnik legionistów
wejście do klasztoru Mołdowita

w kalsztorze Moldowita

cerkiew Mołdawita

cerkiew Mołdawita
cerkiew Voronet


cerkiew Voronet

cerkiew Voronet











sąd ostateczny


cerkiew Voronet

taki widok to norma

polskie groby w Pleszy

kościół w Pleszy

spotkanie z Polką

dom kultury

rzeźby polskiego rzeźbiarza

polska szkoła w Poljanie Mikuli

takie stogi tylko w Rumunii

Dom Polski w Poljanie Mikuli

pomnik Stefana w Suczawie

















































1 maja

Zaczynamy od zwiedzania Suczawy.Odwiedzamy ruiny zamku. Wszędzie spotykamy ogromne pisanki. Znak Świąt Wielkiej Nocy. Ruszamy do Putnej Jest niemalowana na zewnątrz świątynia. jednakże wnętrza  powalają  wielobarwnością. Odbywają się uroczystości związane z dniem Wielkiej Nocy. Obserwujemy zwyczaje i obrządki w cerkwi. Zachodzimy na cmentarz znajdujący się obok. Tu wierni przynoszą   wiktuały i w ten dzień spożywają je na cmentarzu. Po drodze do Putnej  mijamy targ koński.  Docieramy do monastyru Sucevita To kolejny malowany klasztor jest przepiękny. Najpiękniejsze  freski ze wszystkich, które widzieliśmy.  Na zewnętrznej ścianie namalowana drabina do nieba i mnisi wspinający się po niej  przedstawieni jako alegoria cnót. Niestety niektórzy spadają z drabiny wprost do piekielnego ognia. Wewnątrz mamy utrudnione robienie zdjęć, bo uroczystości  kościelne trochę nam to uniemożliwiają.. Ruszamy do Jassy stolicy rumuńskiej Mołdawii. Jest to bardzo stare klimatyczne miasto. Symbolem miasta jest  monumentalny pałac kultury wybudowany na ruinach zamku hospodarów. Jest tak ogromny że przytłacza swoja wielkością. Ale miasto jest  pełne uroku. Odwiedzamy  cerkiew św Mikołaja Szwendamy się po ulicach robimy zdjęcia. Mamy ogromne kłopoty ze znalezieniem hotelu. Są święta i dużo ludzi wypoczywa. W końcu coś znajdujemy, Hotel jest tak zatłoczony,że  turyści z Izraela śpię w  holu.

ruiny zamku w Suczawie

targ koński

cerkiew w Putnej

uroczystości w cerkwi

wiosna dookoła

Cerkiew w Suczawita

Pałac Kultury w Jassy

wnętrze cerkwi w Suczawicie

kolorowe pisanki

Dodaj napis

Dodaj napis

cerkiew w Suczawicie

Dodaj napis

drabina do nieba

Jassy

jakieś kwiatki???

Jassy

cerkiew św Mikołaja

katedra w Jassy









































































2 maja
Rano ruszamy do Milesti Mici - największych piwnic wina. zapowiada się fantastycznie. Przed wejściem 2  fontanny z których leje się  białe i czerwone wino. Jesteśmy bardzo podekscytowani. Niestety porażka. Dzisiaj nieczynne. W Mołdawii święto. Musimy obejść się smakiem.Wracamy do Kiszyniowa. Najpierw idziemy coś zjeść. Decydujemy się na barszcz czerwony. I to był strzał w dziesiątkę. Zupa pyszna. Potem zwiedzamy Kiszyniów.Dzisiaj  są Swięta Wielkiej Nocy. Wierni przynoszą kosze z jedzeniem do świątyni. Ida z tym na cmentarz i przy grobaach najbliższych świętują. Właściwie to spacer główną aleją. Oglądamy  budynki rządowe, łuk triumfalny,Park Katedralny z Katedrą. Myślimy jednak o powrocie. Jutro po południu musimy być w domach. Po parogodzinnej  wędrówce po Kiszyniowie zaczynamy powrót do domu. Najkrótsza droga to przez Ukrainę. Ze względu na wojnę boimy się jechać i wracamy tą samą drogą przez Satu-Mare  i Koszyce. Trzeciego maja bez większych przygód po południu docieramy do Warszawy.


Kiszyniów

katedra

pomnik Stefana Wielkiego

Kiszyniów

biesiada na cmentarzu

Dodaj napis

fontanna z białym winem

na terenie piwnic

wejście do piwnic

Millesti Mici

Kiszyniów

stół do poświęcenia

uroczystości w cerkwii

na ulicach Kiszyniowa

Łuk Triumfalny

Kiszyniów

kolekcja piw przywieziona z Rumunii



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz