środa, 15 listopada 2017

14 listopada 2017Indie

14 listopada 2017 r. Indie

  O 9 po mieszanym  europejsko hinduskim śniadaniu ruszamy do Allapuży zwanej dawniej Allepey. Jest to  miasteczko skąd wypływa się na rozlewiska Keralii. W Keralii jest około 900 kilometrów kanałów. Żyją nad nimi ludzie używając zamiast rowerów łódek , Droga bardzo różna , to kawałek czegoś przypominającego autostradę, to kawałek zwykłej utwardzonej gliny, to znowu asfalt. Wszędzie  za to  pełno  pojazdów wszelkiej maści, ludzi i zwierząt. Muszę przyznać, że Hindusi są mistrzami w kierowaniu pojazdami. Naprawdę w tym rozgardiaszu jest jakaś metoda. Każdy się wpycha, trąbienie jest znakiem ostrzegawczym, że się wjeżdża lub wyprzedza. Nikt na nikogo się nie piekli, nie obraża.  Około 11,30 docieramy do Allapuży. Kierowca prowadzi nas na  łódź mieszkalną. Jest to łódź z  salonem, sypialnią, łazienką i kuchnią. Tu mamy spędzić dobę. Do obsługi 3 osoby. Mieszkalne łodzie to bardzo popularny sposób  zwiedzania kanałów Keralii. Ruszamy około 12. Wpływamy w kanały i obserwujemy  ludzi mieszkających wzdłuż kanałów. Łodzie płyną,  życie płynie i toczy się normalnym rytmem. Na brzegach kanałów kobiety  piorą, ludzie się kąpią, łowią ryby, Na lunch dostajemy pyszną rybę i mnóstwo keralskich "przystawek" Piszę w cudzysłowie bo oczywiście jest to  coś jak sałatka, trudno nazwać. Ryż i do tego  te sosy- sałatki. Jedna nawet zrobiona na bazie ananasa. Jest pyszna, chociaż wszystkie nam bardzo smakują. Po lunchu podjeżdżamy do wąskiego kanału. Tu przesiadamy się do małej łódki i w towarzystwie właściciela łódki, który wiosłuje dość zniszczonym wiosłem wpływamy w kanał. Kanał ciągnie się wokół wioski, w której mieszka około 2000 osób. Nad kanałem kobiety łowią ryby, dzieci wracają ze szkoły, niektórzy się modlą. Gimbus rozwozi dzieci do domów, Widzieliśmy jak ojciec przepchnął malutką łódeczkę na drugi brzeg, by córka wracająca ze szkoły mogła przepłynąć do domu. Po godzinie wracamy na naszą łódź. Płyniemy dalej. Widzimy rozległe tereny,  na których rośnie ryż, nawet na tym polu  pracują kombajny. Zastanawiamy się jak one dotarły na te pola zalewane wodą. Tuż przed zachodem słońca cumujemy przy nabrzeżu. Załoga zakłada siatki   w ochronie przed komarami i wężami. Ja  się śmieję że przed krokodylami, ale oni gorąco zapewniają, że tu tylko węże i nie jadowite. Wokół zapada zmrok, Cisza dookoła. Woda prawie się nie rusza. Tylko żarówka miga jak świeczka. Przyszedł w tym momencie facet i poprawił nam światło. Teraz  można pisać. Miejsce niezwykłe, zwane Wenecją Indii, ale obszar wielokrotnie  większy niż w Wenecji i cóż Wenecja to miasto, kamienie i zabytki a tu przyroda i życie w zgodzie z ta przyrodą.   Siedzimy  na pokładzie  ciesząc się ciepłym wieczorem. Gdy położyliśmy się spać zaczęły się nowe emocje. Po dachu naszej kajuty  ganiały szczury. Tak orzekł znawca szczurów Zbyszek. Oczywiście przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że tam niech sobie ganiają byle nie w środku i nie zawracałam sobie tym głowy. 
nasz hotel w Kochin

świeżo złowiony połów


sprzedaż ryb

łodzie mieszkalne czekają na  pasażerów


Dodaj napis
owoce podano



w kajucie

przewóz worków z piaskiem

domy na nabrzeżach

wejście wprost do wody



zagroda dla kaczek


salon na statku

pływający dom

Dodaj napis

lunch podano

tu dom się zapadł

8
mijali nas weseli chłopcy


wał przeciwpowodziowy

wejście wprost do wody

Dodaj napis

kapiel w kanale

Dodaj napis

łowienie ryb

dzieci wracają ze szkoły

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

dom na wyspie

kombajn na polu ryżowym

Dodaj napis

Dodaj napis

droga do portu

ptak suszy skrzydła

leżący Budda

na kanałach

wpływamy na jezioro

częśc domów jest na słupach

Dodaj napis

zimorodek czy nie?

ruszamy do wąskich kanałów
                                                                                                                                              
przy kolacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz