14 listopada 2017 r. Indie
O 9 po mieszanym europejsko hinduskim śniadaniu ruszamy do Allapuży zwanej dawniej Allepey. Jest to miasteczko skąd wypływa się na rozlewiska Keralii. W Keralii jest około 900 kilometrów kanałów. Żyją nad nimi ludzie używając zamiast rowerów łódek , Droga bardzo różna , to kawałek czegoś przypominającego autostradę, to kawałek zwykłej utwardzonej gliny, to znowu asfalt. Wszędzie za to pełno pojazdów wszelkiej maści, ludzi i zwierząt. Muszę przyznać, że Hindusi są mistrzami w kierowaniu pojazdami. Naprawdę w tym rozgardiaszu jest jakaś metoda. Każdy się wpycha, trąbienie jest znakiem ostrzegawczym, że się wjeżdża lub wyprzedza. Nikt na nikogo się nie piekli, nie obraża. Około 11,30 docieramy do Allapuży. Kierowca prowadzi nas na łódź mieszkalną. Jest to łódź z salonem, sypialnią, łazienką i kuchnią. Tu mamy spędzić dobę. Do obsługi 3 osoby. Mieszkalne łodzie to bardzo popularny sposób zwiedzania kanałów Keralii. Ruszamy około 12. Wpływamy w kanały i obserwujemy ludzi mieszkających wzdłuż kanałów. Łodzie płyną, życie płynie i toczy się normalnym rytmem. Na brzegach kanałów kobiety piorą, ludzie się kąpią, łowią ryby, Na lunch dostajemy pyszną rybę i mnóstwo keralskich "przystawek" Piszę w cudzysłowie bo oczywiście jest to coś jak sałatka, trudno nazwać. Ryż i do tego te sosy- sałatki. Jedna nawet zrobiona na bazie ananasa. Jest pyszna, chociaż wszystkie nam bardzo smakują. Po lunchu podjeżdżamy do wąskiego kanału. Tu przesiadamy się do małej łódki i w towarzystwie właściciela łódki, który wiosłuje dość zniszczonym wiosłem wpływamy w kanał. Kanał ciągnie się wokół wioski, w której mieszka około 2000 osób. Nad kanałem kobiety łowią ryby, dzieci wracają ze szkoły, niektórzy się modlą. Gimbus rozwozi dzieci do domów, Widzieliśmy jak ojciec przepchnął malutką łódeczkę na drugi brzeg, by córka wracająca ze szkoły mogła przepłynąć do domu. Po godzinie wracamy na naszą łódź. Płyniemy dalej. Widzimy rozległe tereny, na których rośnie ryż, nawet na tym polu pracują kombajny. Zastanawiamy się jak one dotarły na te pola zalewane wodą. Tuż przed zachodem słońca cumujemy przy nabrzeżu. Załoga zakłada siatki w ochronie przed komarami i wężami. Ja się śmieję że przed krokodylami, ale oni gorąco zapewniają, że tu tylko węże i nie jadowite. Wokół zapada zmrok, Cisza dookoła. Woda prawie się nie rusza. Tylko żarówka miga jak świeczka. Przyszedł w tym momencie facet i poprawił nam światło. Teraz można pisać. Miejsce niezwykłe, zwane Wenecją Indii, ale obszar wielokrotnie większy niż w Wenecji i cóż Wenecja to miasto, kamienie i zabytki a tu przyroda i życie w zgodzie z ta przyrodą. Siedzimy na pokładzie ciesząc się ciepłym wieczorem. Gdy położyliśmy się spać zaczęły się nowe emocje. Po dachu naszej kajuty ganiały szczury. Tak orzekł znawca szczurów Zbyszek. Oczywiście przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że tam niech sobie ganiają byle nie w środku i nie zawracałam sobie tym głowy.
|
nasz hotel w Kochin |
|
świeżo złowiony połów |
|
sprzedaż ryb |
|
łodzie mieszkalne czekają na pasażerów |
|
Dodaj napis |
|
owoce podano |
|
w kajucie |
|
przewóz worków z piaskiem |
|
domy na nabrzeżach |
|
wejście wprost do wody |
|
zagroda dla kaczek |
|
salon na statku |
|
pływający dom |
|
Dodaj napis |
|
lunch podano |
|
tu dom się zapadł |
|
mijali nas weseli chłopcy |
|
wał przeciwpowodziowy |
|
wejście wprost do wody |
|
Dodaj napis |
|
kapiel w kanale |
|
Dodaj napis |
|
łowienie ryb |
|
dzieci wracają ze szkoły |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
dom na wyspie |
|
kombajn na polu ryżowym |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
droga do portu |
|
ptak suszy skrzydła |
|
leżący Budda |
|
na kanałach |
|
wpływamy na jezioro |
|
częśc domów jest na słupach |
|
Dodaj napis |
|
zimorodek czy nie? |
|
ruszamy do wąskich kanałów |
|
przy kolacji |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz