18 listopada2017 r. Indie Trichy, Tandżawur, Kumbakonam
Przed nami trudny dzień. Śniadanie mamy o 7.30. Wchodzimy do restauracji i szok. W restauracji nie ma nawet jednego wolnego miejsca. Pełno Hindusów wcinających na liściach bananowca swoje śniadanko. czekamy chwilę, aż się coś zwolni. Oczywiście są to klienci z ulicy a nie z hotelu. Śniadanie hinduskie. Pełno sosów placki dosi oraz sosy. My jemy sztućcami. reszta rękoma,. Zbyszek trochę się złości, ale nie ma wyjścia. Mnie nawet smakuje. Właściwie nie jemy tu mięsa i czujemy się znakomicie. Ruszamy w drogę do Trichy. Jest to skrót strasznie długiej nazwy. Hindusi też ja stosują.. Jest to środek Tamilnadu, ale i centrum turystyczne.Dojeżdżamy około południa. Gdy wysiadamy z samochodu skwar powala nas na kolana. Do tego wszystkiego tłok, gwar, pełno handlarzy. Wysiedliśmy na terenie świątyni podobno największej w Indiach. W świątyni jeżdżą samochody, są sklepy ulice. jest to świątynia poświęcona Wisznu. Zaczynamy od pierwszej gopury czyli bramy,. Jest to najwyższa gopura w Indiach . Ma 73 metry wysokości. jest cła malowana.Nie ma tylu rzeźb co świątynia w Maduraj. Stwierdziliśmy, że jeśli widziało się Maduraj to już nic piękniejszego się nie zobaczy. Ale trzeba przyznać, że ta gopura też jest ładna i gdybyśmy oglądali ją jako pierwszą na pewno jęczelibyśmy z zachwytu. W świątyni jest wiele gopur.Przechodzimy kolejne kolorowe o wiele niższe, ale z rzeźbionymi postaciami. Właściwa świątynia zaczyna się dopiero po przejściu 4 gopury. Po drodze kupujemy granaty i oczywiście od razu je zjadamy. Upapraliśmy się jak prosiaki, a papier zostawiliśmy w samochodzie. Przy czwartej gopurze trzeba zostawić buty. i tu zaczyna się problem, Granit, którym wyłożone są świątynie nagrzany jest niesamowicie. Trudno nam jest iść . Hindusi się z nas śmieją, że skaczemy jak małpy poparzone. Kupujemy bilety na punkt widokowy. Zbyszek marudzi,ze nic nie będzie widać, bo za niski. Na dachu jednej ze świątyń można zrobić zdjęcia wszystkich gopur. Tu na szczęście granit pomalowano na biało i spokojnie można chodzić.W świątyni oprócz kaplic jest dużo sal podpartych wieloma kolumnami. Tu wierni odpoczywają, jedzą posiłki. Sale te zwykle są ogromne, a kolumny pięknie rzeźbione. Jedna z piękniejszych Szeszgidrija Mandapa ma piękne kolumny z końmi stającymi dęba w trakcie bitwy. Gdy chcemy wejść do muzeum sztuki okazuje się ,że brama zamknięta. Stoimy chwile, ale podłoże tak gorące, że ja podkładam przewodnik pod stopy. Zbyszek rezygnuje z wejścia. W końcu facet przychodzi i mówi , że zamknięte. Dla mnie ta świątynia to bazar, modlitwa, czyli coś dla ducha, coś dla ciała. . W wielu Hinduskich świątyniach jest część przeznaczona na handel, część na odpoczynek a część na modlitwę. Tu gdzie odbywa się modlitwa zwykle turyści nie mają wstępu, a tym bardziej nie mogą robić zdjęć.. Spoceni z poparzonymi stopami wychodzimy ze świątyni. Jedziemy do Rock Fort. Jest to kolejna świątynia usadowiona na wysokiej 83 metrowej skale. świątynie widać z daleka. Skała została w ociosana i wyryto w niej groty świątynne. Potem następcy wykorzystali to miejsce budując świątynię. Tym razem zabieramy ze sobą skarpetki. Do świątyni idzie się po schodach. jest ich 400. bagatela, ale zważywszy że jest ponad 35 stopni w cieniu nie ma czego zazdrościć. Schody są wykute w skale, ale są tak krzywe, że człowiek się zatacza jakby cos wypił.Z góry przepiękny widok na kolorowe, pastelowe miasto. Zwijamy sie stosunkowo szybko, bo jesteśmy strasznie głodni. Praven niezawodny zawozi nas do restauracji na lunch. Zamawiamy hinduskie specjały. Opychamy się na maksa i ruszamy d Tandźawur. To miasto było stolicą za czasów dynastii Colów. Znajduje się tutaj przepiękna świątynia hinduistyczna Brihadiśwary. wpisana na listę Unesco. Światynia prezentuje się zjawiskowo. W blasku zachodzącego słońca gdy mieni się barwami ,złota, pomarańczu , a nawet czerwieni. Wchodzimy prze kolejne gopura, zachwycając ię pięknem kolejnych kaplici gopur. Dochodzimy do 6 metrowego posągu byka Nandi. Widzimy jak wierni modlą sie przed tym posagiem Wchodzimy do najważniejszej świątyni. Tu ogromna kolejka wiernych. staramy się ja ominąć., ale w końcu docieramy do miejsca, gdzie trzeba czekać.Wierni stoją by oddać cześć bogowi Sziwie. Jest strasznie gorąco. Rezygnujemy z kolejki i zwiedzamy dalej.Robimy zdjęcia przepięknej najwyższej gopurze. jest skąpana w słońcu. Żal opuszczać świątynię, ale przed nami jeszcze pałac. Gdy dojeżdżamy do pałacu facet w kasie biletowej oświadcza nam,że koniec zwiedzania. Ja targuję się, że w przewodniku jest do 18 zwiedzanie. Facet się poddaje i każe nam iść zwiedzać bez biletów. Oczywiście pierwsza bramka i stop. Ale nasze argumenty o facecie z budki przekonują strażników. Oglądamy barwną salę audiencyjną, potem bibliotekę z manuskryptami. bardzo ciekawe zbiory. Gdy chcemy wejść do muzeum Sztuki kolejny strażnik nie chce nas wpuścić bez biletu. je wchodzę, Zbyszek walczy. W końcu facet zostawia nas i idzie do budki wyjaśnić sprawę. My zwiedzamy cały pałac. Niewątpliwie jest bardzo interesujący ale niestety wymaga renowacji. jest już po 18 i ruszamy do Kumbakonam. Zrobiło się ciemno. Jazda horror. Nie dość że ruch koszmarny, pełno ludzi i wszelkich pojazdów to jeszcze oślepiają światłami. Jakoś przejechaliśmy te 40 kilometrów. W Kumbakonam szukamy piwa. Znajdujemy sklep z alkoholem. Speluna straszna, śmierdzi, na dodatek tłumek pijaczków kupujących małpki Gdy pytamy o piwo każą nam wejść głębiej.Już sam korytarz odstrasza, ale idziemy,. Wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, a tu melina. Siedzą pijaczki pija.. Tam bar zakąskowy i lodówki z piwem. Kupujemy i zostajemy wyprowadzeni innym tajemnym wejściem.Tak rząd Indii walczy z alkoholizmem w kraju. docieramy do hotelu Sara Regency . Hotel w porządku. Internet też. Wszystko do czasu, Internet strasznie urywa się a w hotelu wciąż gaśnie światło.
|
hotel niby elegancki a dziury w fotelu |
|
granitowe wnętrze holu |
|
hotelowa restauracja o poranku |
|
swiatynia w Trici |
|
przed świątynią stał słoń i pobierał jałmużnę |
|
jedna z gopur w Trici |
|
detale w gopurze |
|
inna gopura |
|
detale w goprze |
|
73 metrowa gopra |
|
Hinduski pątnik |
|
można zadzwonić |
|
pożywiamy się granatem |
|
na trenie świątyni |
|
widok z dachu świątyni |
|
na dachu w koszulkach firmowych |
|
kaplica w świątyni |
|
zwieńczenie kaplicy |
|
w ogromnych salach w świątyni Hindusi posilają się |
|
tu trzeba włożyć pięć palców nie wiem po co |
|
malowidła w jednej z kaplic |
|
detale na gopurze |
|
Hindusi zażyczyli sobie selfie |
|
biała gopura |
|
Konie w Szeszgidrija mandapa |
|
Hinduski wracają ze świątyni |
|
drzwi wejściowe do świątyni |
|
Rock Fort świątynia na szczycie góry |
|
kolorowe Trichy |
|
w tle kościół Lourd |
|
panorama Trichy w tle gopura |
|
zmęczony pątnik |
|
Rock Fort |
|
nasz obiadek |
|
Wejście do świątyni w Tandźawur |
|
Zbiórka datków na biednych |
|
Swiatynia w Tandźawur |
|
6 metrowy Byk Nandi |
|
wświątyni w Tandźawur |
|
Dodaj napis |
|
w świątyni w Tandźawur |
|
strażnicy strzegący świątyni |
|
Dodaj napis |
|
jedna z kaplic w Tandźawur |
|
pielgrzym odpoczywa |
|
Gopury w Tandźawur |
|
kolorowe ciężarówki są wszędzie |
|
przed salą audiencyjną |
|
sala audiencyjna w zamku królewskim |
|
wieża zamkowa |
|
Dodaj napis |
|
zdobienia w pałacu |
|
słoń przed wejściem do sal pałacowych |
|
na terenie pałacu |
|
\głowa z nakryciem radży leży pod ścianą- ścięta? |
|
na terenie pałacu |
|
ozdoby na ścianach pałacowych |
|
ozdoba z sali audiencyjnej |
|
ozdobne balkony pałacowe |
|
pierwszy supermarket |
|
piwko na koniec dnia |
|
nie mam czasu na piwo -pracuję |
|
drzwi w pałacu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz