niedziela, 19 listopada 2017

19 listopada 2017 r. Indie

19 listopada 2017 r. Indie, Kumbakonam, Darasuram, Ponichtery


Po hinduskim śniadaniu z wkładką  europejską w postaci  silnie zesmażonych jajek ruszamy zwiedzać Kumbakonam. Najpierw świątynia Wisznu. Niezwykle piękna jest 45 metrowa brama świątynna. Rzeźbione postaci bóstw i sceny pomalowane na  pastelowe kolory.  Wewnątrz świątyni  ciekawostką jest przedstawienie najważniejszego sanktuarium w postaci rydwanu z  pięknie rzeźbionymi kołami. Rydwan ciągnięty jest przez słonie. Niedaleko świątyni znajduje się ogromny zbiornik wodny  otoczony  17 pawilonami. Oczywiście służy on do modlitewnych ablucji. Jest to niezwykle święte miejsce dla Hindusów. Wierzą oni że co 12 lat do tego zbiornika wpływa woda ze świętych rzek Indii w tym Gangesu. Widzimy jak w zbiorniku kapią się wierni. Ruszamy w dalszą drogę do miasteczka Darasuram. Tu znajduje się  kolejna świątynia  zbudowana za panowania dynastii Colów i wpisana tak jak ta w Tandźawur na listę UNESCO. Świątynia zbudowana jest z kamienia koloru piasku. Wygląda z daleka jak usypany zamek z piasku. . Zostawiamy buty w samochodzie i idziemy w skarpetach. Okazuje się że wejście do Świątyni dużo niżej od poziomu ziemi jest zalane. Pozostaje nam tylko zdjąć skarpety i iść przez wodę,. Tutaj tez główne sanktuarium przepięknie rzeźbione  jest przedstawione  jako rydwan ciągnięty przez konie i słonie.. W każdym  rogu dziedzińca stoi  mandapa, czyli pawilon na filarach . Te są pięknie zdobione. Świątynia jest przepiękna. Niewątpliwie uroku dodaje jej to, że jest tu pusto. Tylko nieliczni wierni. Nie ma turystów, a niech żałują, ba naprawdę jest warta odwiedzenie. Po obejrzeniu świątyni Praven prowadzi nas do zakładu tkackiego, gdzie produkują sari z jedwabiu. Okazuje się, że na tkaninę  do sari potrzeba 10000 nitek osnowy w przypadku  tkania jej z jedwabiu. Kobiety zapraszają nas na zakupy. Pokazują przepiękne jedwabne tkaniny na sari. Niestety mimo zachwytów nad kolorystyką tkanin nie znajdują w nas  kupców. Pozostała nam trzecia ze świątyń z okresu Colów. Położona jest w mieście którego nazwa przetłumaczona na Polski brzmi "miasto Colów którzy zdobyli Ganges". czyli Gangaikonda Cholapuram. Mamy do przejechania 37 kilometrów. Po drodze  zaczął padać deszcz. krople spadające na szybę samochodu były ogromniaste. Po drodze mijamy szmaragdowe pola ryżowe. Właściwie były to pola ryżowe we wszystkich stadiach rozwoju, puste zbiorniki, zbiorniki z  wodą, zieloniutkie młode rośliny wystające z wody, dywany szmaragdowe  i lekko pożółkłe  poletka. Zatrzymujemy się  by przyjrzeć się  pracy osób sadzących ryż. Mężczyzna z maszyną chyba wzruszającą ziemię to jedyna mechanizacja przy tej pracy. Resztę trzeba zrobić ręcznie. Gdy  podjeżdżamy jeszcze parę kilometrów nagle stop. Korek. Okazuje się, że woda padająca spowodowała taki wzrost poziomu rzeki, że zamknięto most na co najmniej 3 godziny. Nasz niezawodny Praven  zawraca i jedzie objazdem Oczywiście drogi przybywa, czasu ubywa. Około 13 docieramy do świątyni. Ogromną gopurę widać z daleka. Świątynia znajduje się w ogrodzie. Przed świątynią ogromny posąg Nandi. Najwyższa gopura  jest bardzo smukła . Na jej ścianach znajduje się mnóstwo rzeźb przedstawiających Sziwę, np. Sziwa żebrak, Sziwa pół  mężczyzna pół kobieta, Sziwa dekorujący wiernego wieńcem. Młodzi Hindusi też zwiedzający świątynię pokazują nam  te rzeźby oraz napis na jednej ze ścian w języku staro-tamilskim, którego alfabet jest bardzo zbliżony do alfabetu Majów. Wokół świątyni na pięknie utrzymanej trawie siedzą wierni, jedzą, odpoczywają i bawią się.  Ruszamy teraz do dystryktu Pondicherry. Po drodze zatrzymujemy się na lunch. Kończy się wypiciem kawy i ciastkiem, bo na nic lepszego nie mamy ochoty. Kawę przynoszą nam  w metalowych kubeczkach umieszczonych w metalowych miseczkach. Jest  tak dużo nalane, że kelner niosąc ją porozlewał do tych miseczek Docieramy do Pondicherry. Jest to teren dawnej kolonii francuskiej. Za wjazd turystyczny trzeba wnieść opłatę. Miasto jak z innej bajki. Piękne wille w ogrodach, czyste ulice, zacienione drzewami. Po drodze do hotelu zaglądamy do ogromnej bazyliki Serca Jezusa. Ma ona przepiękne witraże. Słońce wpadające przez nie rzuca piękne blaski na ściany Zauważyliśmy, że  miejscowi wierni wchodząc do Katedry zdejmują buty. Ta sama sytuacja była w drugim kościele  biało różowym Notre Dame de Anges. Zajeżdżamy do hotelu. jest bardzo wypasiony. Zostawiamy  bagaże i jedziemy do Aśramu Śri Aurobindo. To miejsce medytacji jogi. Wchodzimy do środka i obserwujemy ludzi  medytujących. Obok Aśramu jest ogromna świątynia Geneshy. Przed świątynią żywa   postać Geneshy w postaci słonia. Wchodzimy do świątyni z butami w rękach. Facet każe nam zostawić przed świątynią. Zostawiamy je z boku jednych z  5 drzwi. Wnętrze pomalowane jak strój łowicki. Wokół świątyni  rzeźby przedstawiające  Geneshę  w różnych  cieleniach. Gdy wychodzimy ze świątyni okazuje się, że nie ma naszych butów. Szukamy przy kolejnych drzwiach, ale nigdzie ich  nie ma. Gdy dochodzimy  do przechowalni butów facet  woła mnie i mówi że 100 rupii i wyciąga moje sandały, potem Zbyszka. Skąd on wiedział, że to nasze buty nie mamy pojęcia. Przecież buty zostawiliśmy zupełni gdzie indziej, facet nie mógł nas widzieć. . Wracamy do hotelu. Umawiamy się z Pravenem na jutro i idziemy na spacer na promenadę. W godzinach 18-20 zamykana jest ulica, by mieszkańcy mogli spokojnie spacerować. Zastanawia nas jak to możliwe, żeby taka enklawa  francuska utrzymała się. Gdyby nie sari, w które ubrane są kobiety nie uwierzyłabym, że jestem w Indiach. W drodze powrotnej zachodzimy do knajpki na  obiad. Wreszcie zamawiam rybę z frytkami a Zbyszek kurczaka z rożna. Trochę odmiany  od hinduskiego jedzenia dobrze nam zrobi.
zbiornik do  kąpieli dla wiernych

sporo takich starych samochodów

gopura w Kumbakonam

detale z gopury

detale z gopury

wnętrze świątyni

z boku koło rydwanu

Dodaj napis

Swiatynia w darasuram

świątynia w wodzie

Dodaj napis

pięknie zdobione filary

w warsztacie tkackim

tkanina na saro

ozdoby na palcach nóg

ruina i  satelita

mijany Hindus

pola ryżowe

pola ryżowe


prace na polu ryżowym

sadzonki przygotowane do sadzenia

maszyna do spulchniania

woły albo i nie woły

świątynia w mieście Coló

Ogromy Nandi

świątynia w mieście Colów


Hindusi  pokazują mi swój przewodnik no i te skarpety

bogato zdobiona gopura

strażnicy świątyni i ja

Sziwa w postaci pół kobiety pół mężczyzny

Sziwa  prosi o jałmuznę

napis w alfabecie  starotamilskim

porozlewana kawa w miseczce

bar szybkiej obsługi

katedra Serca Jezusa

wnętrze świątyni

wnętrze Kościoła


Kościół Notre Dame

wnętrze kościoła Notre Dame


witraż w kościele Serca Jezusa

medytujący w Aśramie

przed świątynią Geneshy

żywy Genesha

w świątyni Geneshy

w świątyni Geneshy


w świątyni Geneshy

jedna z kapliczek Geneshy

w świątyni Geneshy

w świątyni Geneshy

napotkany Hindus

w świątyni geneshy

Zbyszek dorabia  wożąc Hindusów rikszą

w pokoju hotelowym

na promenadzie

nawet gra muzyka na promenadzie

a porządku pilnują policjanci

nie hinduska kolacja



nasz hotel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz