Sri Lanka
24 listopada 2017 r.
Wymeldowujemy się z hotelu i jedziemy zwiedzać Sigiriję. Sigirija to pałac na szczycie góry. Góra ma 200 metrów wysokości. Władca, wybudował na szczycie góry pałac . Sprowadził piękne kobiety z całego dostępnego mu świata. U podnóża góry zbudował mnóstwo basenów, fontann, kaskad itp. Kobiety kapały się, a król je oglądał. Wejście do tego obiektu wpisanego na listę UNESCO to bagatela 30 dolarów od głowy. Trudno zdzierstwo . A narzekaliśmy na Hindusów. Zaglądamy do muzeum, ale po pierwsze nie można robić zdjęć a po drugie nawet nie bardzo jest co fotografować, Zbieramy się na górę. Przed nami idzie tłum dosłownie tłum Chińczyków początkowo zakwalifikowanych przez nas jako Japończycy. Chyba dwa albo trzy autokary. Oni są jak szarańcza, Wszędzie ich pełno na dodatek są tak krzykliwi, nie patrzą, wchodzą w obiektyw. Trudno ich nawet wyprzedzić, tym bardziej że droga stroma. W niektórych miejscach jest tak wąsko, że może iść tylko jedna osoba. Skręcamy do jaskinio w której mają być malowidła. Jest nieoświetlona. Gdy zapalamy latarkę widzimy mnóstwo nietoperzy, które spłoszyliśmy tak, że zaczynają latać nam ponad głowami. malowideł nie zobaczyliśmy. Dochodzimy do grot w których są namalowane freski z dziewicami niebiańskimi. Nie wolno robić zdjęć. Ja mam aparat na szyi. W pewnym momencie podbiega do mnie ochroniarz i każe pokazać zdjęcia w aparacie. Właściwie mogłam mu powiedzieć żeby mnie cmoknął, ale dla świętego spokoju pokazuję. Gdy się przekonał że nie mam zdjęć odszedł a, a ja za nim i mówię że mi się coś należy. On zdziwiony a ja mu na to " należy się chociaż przepraszam". Wejście na górę po stromych stopniach nie jest zbyt wygodne, a jeśli wziąć pod uwagę wysoką temperaturę i dużą wilgotność powietrza to nawet trudne. My wchodzimy bez trudu, ale Chińczycy stękają, sapią. Po drodze mijamy platformę zwaną lwią . Ogromne lwie łapy a pomiędzy nimi schody do komnat królewskich. Wchodzimy wąską klatką schodową na szczyt góry. Tu dobrze zachowany jest basen i tron królewski, który posiadał klimatyzację. Widok z góry na zieleń otaczająca górę i pozostałości po budowlach piękny. Tym bardziej, że poprawiła się widoczność i nie ma porannej mgiełki. schodzimy powoli do samochodu. Teraz ruszamy do kolejnego miasteczka z ciekawymi obiektami. To Dambula. Tu znajduje się złota świątynia.. Niestety tu też trzeba wejść na górę. Po zdjęciu butów i wniesieniu opłaty w wysokości 10 dolarów od osoby wchodzimy do zespołu 5 jaskiń. Jaskinie świątynie zostały wzniesione w I w p.n.e. Potem była rozbudowywana. Pięć jaskiń pięknie malowanych. Kolory utrzymują się doskonale przez tyle wieków. W świątyniach w sumie ponad 150 statuetek buddy w różnych pozach. najczęściej medytującego . Jednak najpiękniejsze są freski na ścianach jaskiń. Z Damulai jedziemy do Kandy. Po drodze zajeżdżamy do ogrodu przypraw. Tu facet pokazuje nam różne przyprawy rosnące na Sri Lance. Część już widzieliśmy w Indiach. Jednak tu wykład jest ciekawszy. Facet posmarował mi maścią zrobioną z roślin rękę. w celu depilacji. Po chwili ręka jak pupcia noworodka. Kończymy masażem relaksującym. Tak nas masażyści wymasowali, że odechciało nam się spać.. Prócz tego poczęstowano nas herbatą mieszaniną kardamonu, goździków, cynamonu i imbiru. Bardzo rozgrzewająca herbatka. Tylko nie na taki upał. Kupujemy w sklepie ekstrakt waniliowy i ruszamy do Kandy. Tu nasz kierowca namówił nas na występ folklorystyczny .Rzeczywiście fajny pokaz. Po wyjściu idziemy w kierunku Świątyni Zęba. Przez głośniki słychać modły mnichów. Gdy docieramy do świątyni okazuje się ,że trzeba zapłacić po 1500 rupii za wejście. Rezygnujemy z wejścia wieczornego pozostawiając sobie wizytę na rano. Może nie będzie takich tłumów. Do świątyni szły tłumy turystów. Poza tym zrobiło się ciemno i nie da się zrobić fajnych zdjęć. Idziemy połazić po mieście. Miasto położone jest prześlicznie. W środku miasta jest jezioro. Idziemy promenadą wokół jeziora. Widok miasta odbijającego się w wodzie fantastyczny. Zaglądamy do sklepów. W końcu czas na kolację. cały dzień nie mieliśmy czasu, by coś zjeść. dania w karcie hinduskie i chińskie. ja biorę rybę w zielonej masali Zbyszek kurczaka z orzeszkami nerkowca Niestety mieć przyprawy , a umieć je zastosować to dwie różne sprawy. Co z tego że tyle przypraw u nich rośnie jeśli te potrawy nie pachną tak jak w Indiach. Tam chciało się wejść do każdej nawet najmniejszej knajpki. Trudno taki kraj taka karma. Tuk-tukiem wracamy do hotelu.
znak drogowy |
znak drogowy |
pozostałości basenów w Sygriji |
tu były liczne baseny |
jaskinia z nietoperzami |
200 metrowa góra Sigirija |
schody na górę |
Góra Sigirija |
wejście na górę |
fresk niebiańskie dziewice |
panorama z góry |
droga na górę |
lwia łapa |
pozostałości po pałacu |
na terenie pałacu |
tron królewski |
fresk z niebiańskimi dziewicami |
fresk z niebiańskimi dziewicami |
fresk z niebiańskimi dziewicami |
fresk z niebiańskimi dziewicami |
przed pocztą |
małpa mijana po drodze |
Dodaj napis |
freski w Dambula |
Świątynia w Dambuli |
leżący Budda |
w świątyni w Dambuli |
w świątyni w Dambuli |
w świątyni w Dambuli |
kwiat lotosy |
przed Złotą Świątynią |
Radio telewizja Mnichów |
owoc kakaowca |
wanilia |
leczniczy ananas |
Dodaj napis |
na ręce to maść do depilacji |
masaż |
poszliśmy na całość |
przed naszym hotelem |
pokaz folklorystyczny |
pokaz folklorystyczny |
na pokazie folklorystycznym |
na pokazie folklorystycznym |
na pokazie folklorystycznym |
na pokazie folklorystycznym |
na pokazie folklorystycznym |
w naszym pokoju |
tu też już Boże Narodzenie |
stoisko owocowe |
zakupy w sklepie |
brama zegarowa w Kandy |
do domu wracamy tuk-tukiem |
A ta "Lwia skała" w Sigiriji to ogromna bryła magmy, pozostałość po wygasłym i zapadniętym wulkanie. Wygląda arcyciekawie ...
OdpowiedzUsuńMnisi na Sri Lance też mają swoje Radio Maryja i TV Trwam ...:)
TW